
Niemiecka grupa zajmuje szczególne miejsce w naszych sercach – przecież jej basistą jest związany z Krakowem i Wieliczką Paweł Mąciwoda. To właśnie z nim w składzie formacja odwiedza Polskę niemal co kilka miesięcy – ostatnio grając choćby w Tauron Arenie czy na Life Festivalu w Oświęcimiu. Teraz firmuje swym szyldem wyjątkowy album. Wyjątkowy – bo zawierający wyłącznie rockowe ballady. Scorpions, choć grają siarczystego hard rocka, mają ich sporo w dorobku. To przede wszystkim „Wind Of Change” (kojarząca się z upadkiem muru berlińskiego), ale też „Send Me An Angel”, „Still Lovin You” czy „When The Smoke Is Going Down”. Jako bonus dostajemy tu premierową kompozycję – napisaną przez gitarzystę, Rudolfa Schenkera, po narodzinach jego syna. Do przytulania w zimowe wieczory – w sam raz!

Kiedy norweski zespół odnosił w drugiej połowie lat 80. swoje największe sukcesy, wielu krytyków nazywało go „nową ABBĄ”. Bo rzeczywiści – podobnie jak czworo Szwedów, również trójka muzyków z sąsiedniego kraju miała niezwykle lekką rękę do przebojowych melodii. Dlatego do dziś wszyscy pamiętamy takie hity, jak „Take On Me”, „The Sun Always Shines On TV”, „Hunting High And Low”, „The Living Daylighs” czy „View To A Kill” (temat z filmu o Jamesie Bondzie). Teraz wszystkie te wspaniałe piosenki dostajemy na jednej płycie – ale w akustycznych wersjach. Są one efektem występu Norwegów w ramach słynnej serii „MTV Unplugged”. I choć znakiem rozpoznawczym A-ha są synteztorowe brzmienia, również „bez prądu” ich piosenki robią duże wrażenie.

Jeśliby spróbować wytypować najpopularniejszą piosenkarkę, która zadebiutowała w Polsce po 2000 roku, to bez wątpienia okaże się nią Ania Dąbrowska. Poznaliśmy ją dzięki pierwszej edycji „Idola” – ale choć nie wygrała słynnego talent-show, to właśnie ona odniosła dzięki niemu wielki sukces. Od razu na pierwszej płycie zaprezentowała starannie przemyślany image romantycznej i melancholijnej dziewczyny w stylu retro. To zapewniło jej ogromną popularność: każdy z jej albumów pokrył się platyną, a ostatni – nawet podwójną. Po piętnastu latach kariery Ania podsumowuje swą działalność kompilacją z trzynastoma największymi przebojami, od „Tego chciałam” po „Porady na zdrady”. To polski pop na naprawdę dobrym poziomie – i muzycznym, i tekstowym.

Kiedy dwa lata temu brytyjska grupa reaktywowała się po wielu latach nieobecności na scenie, przywitał ją wielki entuzjazm dawnych fanów. Bo w latach 70. to właśnie Electric Light Orchestra był tym zespołem, który wylansował wyjątkowo dużo przebojów. Były to zarówno orkiestrowe cudeńka z pogranicza rocka progresywnego w rodzaju „Mr. Blue Sky”, jak również porywające na parkiet disco w „Don’t Bring Me Down” i „Last Train To London”. Charakterystyczne brzmienie formacji ożyło nie tylko na jej nowym albumie, ale także podczas triumfalnej trasy koncertowej. Jednym z najważniejszych jej przystanków był w czerwcu ubiegłego roku stadion Wembley w Londynie. Dziś możemy posłuchać efektownego koncertu, jaki zespół tam dał, z płyty.