
Maciej Maleńczuk „Polskie przeboje”, Warner, 2018
Kiedy krakowski wokalista założył grupę Psychodancing złośliwi pukali się w czoło. Maleńczuk miał jednak rację – wiedział co Polacy lubią i postanowił im to zaserwować. Tak narodził się cykl płyt, na których dawny bard z Floriańskiej wyśpiewał w dansingowej manierze dawne hity Mieczysława Fogga, Krzysztofa Klenczona czy Czesława Niemena. Brzmiało to obciachowo, ale za to jak się spodobało ludziom! Nic więc dziwnego, że Maleńczuk przejechał z koncertami Psychodancingu całą Polskę co najmniej kilkanaście razy. Dziś otrzymujemy podsumowanie tej działalności, czyli zestaw najważniejszych coverów w repertuarze grupy. Jasne: to muzyczny obciach i cyniczna zagrywka, ale dzięki temu Maleńczuk kupił sobie dom w Jodłowej.

Król „Przewijanie na podglądzie”, Art 2, 2018
Choć niektórzy poznali Błażeja Króla, kiedy jeszcze działał w duecie UL/KR, wykonując psychodeliczną wersję folku, to tak naprawdę o wokaliście zrobiło się głośno po solowym debiucie. Jego specjalnością stał się alternatywny pop, czyli coś, dzięki czemu wszyscy snobujący się na bardziej wyrafinowaną muzykę, mogą posłuchać melodyjnych piosenek. Taką zawartość ma też najnowszy album Króla, nad którym producencką pieczę sprawował Emade. Efektem są nostalgiczne i rozmarzone utwory, w których hipnotyczna rytmika idealnie koresponduje z sennym głosem wokalisty. W porównaniu do poprzednich płyt artysty więcej tu jasnych tonów i wyraźniejszych melodii, choć i tak całość lokuje się w nurcie rewitalizacji brzmień z lat 80.

Cochise „Swans & Lions”, Metal Mind, 2018
Paweł Małaszyński miał początkowo spore problemy z przekonaniem fanów rocka do siebie jako wokalisty grunge’owego Cochise. Ale konsekwencja w nagrywaniu i koncertowaniu przyniosła wreszcie skutek. Nic więc dziwnego, że formacja prezentuje nam teraz swój piąty album. „Swans & Lions” uderza mocnymi riffami gitar, ciężkimi bębnami i zachrypłym wokalem aktora. Towarzyszą temu mroczne i symboliczne teksty, ożywiające typowe dla rocka archetypy. Może nie jest to odkrywcze granie, ale trudno oczekiwać od Cochise, że wymyślą coś nowego w tym gatunku. Najważniejsze, że płyta przekonuje autentycznością i bezkompromisowością, bo przecież w rocku to zawsze najważniejsze.

Lao Che „Wiedza o społeczeństwie”, Mystic, 2018
Od czasu pamiętnego „Powstania Warszawskiego” płocka grupa wyrosła na jeden z najważniejszych zespołów rockowych nad Wisłą. Choć muzycy mogliby do dziś młócić punk i reggae jak na tamtej płycie, odważnie odeszli od tego schematu, próbując na każdym albumie stworzyć coś odmiennego. Raz próby te były bardziej, a kiedy indziej – mniej udane. Do tej ostatniej grupy zalicza się nowy krążek formacji. Objawia on bowiem pewne wyczerpanie się dotychczasowej formuły piosenkowej penetrowanej przez zespół. Owszem – materiał brzmi solidnie, tym bardziej, że jego realizacją zajął się Emade, wydaje się jednak, że Lao Che coraz trudniej wykrzesać z siebie entuzjazm do literackiego rocka w stylu lat 80., jaki stał się ich specjalnością. Podobnie jest z tektami Spiętego – czy powtarzane po raz kolejny słowne zabawy mogą nadal bawić?