Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Fornal: Na PlusLigę trzeba zapracować

Artur Bogacki
Artur Bogacki
W zespole AGH Kraków Jan Fornal występuje drugi sezon
W zespole AGH Kraków Jan Fornal występuje drugi sezon Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z JANEM FORNALEM, wyróżniającym się siatkarzem pierwszoligowej drużyny AGH Kraków.

- W ostatnim meczu, z Victorią Wałbrzych (3:1), zdobył Pan 23 punkty. To najlepszy występ w tym sezonie?

- Do takich spotkań mogę jeszcze zaliczyć to pierwsze, w Sanoku. Też bardzo dobrze mi się grało, wygraliśmy po tie-breaku 3:2.

- Za wami już 10 spotkań, a tych „bardzo dobrych” miał Pan tylko dwa. Mogło być ich więcej?

- Początek sezonu, poza tym pierwszym meczem, nie wyszedł mi. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało. Po dobrym poprzednim sezonie, kiedy byłem wyróżniającą się postacią w zespole, teraz drużyny przeciwników lepiej wiedzą, jak gram, czego się spodziewać. Potrafią się na to przygotować. Mnie ciężko jest przestawić się na inną grę.

- Widział Pan w grze innych drużyn, że ustawiają się pod zatrzymanie właśnie Pana?

- Rozmawialiśmy o tym z trenerem i klubowym statystykiem. Ogólnie wszystkie drużyny, z którymi rywalizujemy, wiedzą, że nasza gra opiera się na mnie i atakującym, tak ustawiają swój plan. Nie jest łatwo grać w takiej sytuacji, ale to żadna wymówka. Skoro w poprzednim sezonie prezentowałem wysoki poziom, to powinienem go utrzymać.

- Jakiegoś asa z rękawa da się jeszcze wyciągnąć?

- Cały czas próbuję. Jeśli marzę o wyższej lidze i grze z najlepszymi, to muszę pokazać, że potrafię sobie poradzić w każdej sytuacji.

- Mówimy o ataku. A jeśli chodzi o przyjęcie, to jak by Pan siebie ocenił?

- W poprzednich rozgrywkach nie byłem zawodnikiem, który dużo przyjmował, wyręczał mnie w tym Dominik Depowski, ja skupiałem się na ataku. On jednak przeniósł się do Resovii. W tym sezonie trener Kubacki bardziej stawia na moje przyjęcie. Na pewno poprawiłem ten element, zdecydowanie lepiej się czuję. Mamy bardzo dobrych środkowych, a żeby można było ich wykorzystać w grze, to przyjęcie musi być jak najlepsze. Najważniejsze jest, żeby wykorzystywać potencjał, który drużyna ma na środku.

- Trener przed sezonem mówił, że wraz z nowymi zawodnikami znacząco zmieni się charakterystyka waszej gry. Pan czuje, że jest inaczej?

- Jasne, że tak. W poprzednim sezonie był inny atakujący (Michała Dzierwy nie ma już w zespole - przyp.), nasz obecny rozgrywający (Piotr Adamski - przyp.) dołączył do zespołu w drugiej części rozgrywek. Drużyna się zmieniła i mamy trochę inne cele. Nie ukrywam, że liczymy nie tylko na grę w play-off (czołowa ósemka - przyp.), ale na miejsce w czwórce. Stać nas na dużo. Zobaczymy, jak będzie.

- Do półmetka rundy zasadniczej został wam jeden mecz, a patrząc na tabelę, to do tej czwórki wam sporo brakuje...

- Zgadza się. Teraz przed nami bardzo ważne mecze. Zespołów w lidze jest mniej, sezon zasadniczy skończy się w lutym. Nawet jak zajmiemy w nim szóste czy ósme miejsce, to będzie play-off, gdzie wszystko może się zdarzyć. W poprzednich rozgrywkach wygraliśmy z Suwałkami pierwszy mecz (Ślepsk był 2. po rundzie zasadniczej, AGH - 7. - przyp.), zabrakło nam niewiele, żeby zwyciężyć na wyjeździe i awansować do czwórki.

- Teraz jest mniej drużyn, więc stawka w pierwszej lidze jest bardziej wyrównana?

- Liga jest mocniejsza, nie ma słabych rywali. Pokazał to choćby nasz ostatni mecz z Wałbrzychem. Przyjechała do nas drużyna, która w tym sezonie nie wygrała jeszcze meczu, a postawiła bardzo trudne warunki. Wprawdzie wygraliśmy 3:1, ale na pewno nie było łatwo. W lidze nie ma zespołu, który by wyraźnie odstawał od innych, jak to było poprzednio. Każdy prezentuje dobry poziom i potrafi grać w siatkówkę, do wszystkich meczów trzeba podchodzić na sto procent skupionym, nikogo nie można lekceważyć.

- Po dobrym poprzednim sezonie zdecydował się Pan jednak zostać w AGH. Były jakieś propozycje?

- Były oferty z I ligi i PlusLigi. Postanowiłem zostać, bo współpraca z trenerem Kubackim bardzo dobrze się układała. Do tego w krakowskim klubie jest pełen profesjonalizm. Nie miałem na tyle satysfakcjonujących propozycji z PlusLigi, żeby odejść. Zależy mi na tym, żeby się rozwijać, a do tego potrzeba regularnej gry. Same treningi z najlepszymi coś dają, ale to za mało. Mój brat Tomasz przeszedł do Radomia i jeszcze nie było meczu, żeby zaczął go na ławce. Nie mógł lepiej trafić, dla młodego zawodnika ważne jest, żeby grać.

- Porównań z młodszym bratem Pan nie uniknie. Patrzy Pan na was przez pryzmat tego, że on szybciej trafił do PlusLigi?

- Jasne, że jest we mnie taka „braterska” złość, też chciałbym grać wyżej i zmierzyć się z nim w meczu. Może się uda za rok albo za dwa lata. Nie wyobrażam sobie, żebym miał cały czas grać tylko w pierwszej lidze. Staram się wejść na wyższy poziom, daję z siebie sto procent. Tomek zasłużył na tę szansę, mam nadzieję, że ja na swoją też zapracuję.

Rozmawiał Artur Bogacki

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jan Fornal: Na PlusLigę trzeba zapracować - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska