FLESZ - Polska dołącza do gry! Wodorowa rewolucja w Polsce

Przypomnijmy, że ta kładka (o nazwie „Jesień”) została oddana do użytku w lutym 2015 roku. Jej koszt - ok. 7,5 mln zł dla wielu mieszkańców był niezrozumiały, a wręcz szokujący. Padały pytania: po co windy, albo podgrzewana nawierzchnia kładki. Inwestor odpowiadał, że podgrzewana nawierzchnia jest po to, aby zimą na kładce nie zalegał śnieg, a windy po to, aby kładka mogła służyć także osobom niepełnosprawnym (zwłaszcza, że nie było miejsca, aby budować odpowiednio wyprofilowane podjazdy).
Taaakie koszty i taaakie problemy
Dziś zasadności wind nikt nie kwestionuje, ale za to ich użyteczność już tak.
One nigdy nie działały jak należy. I nie chodzi o to, że zdarzały się awarie. Należałoby powiedzieć raczej, że zdarzało się, by obie jeździły. A kiedy już tak było, to w jednej z jakiś powodów trudno było wytrzymać z gorąca, a drzwi zamykały się bardzo powoli, skokami. Strach było wsiadać - mówi Maciej Gawlikowski, mieszkaniec Jawornika.
Ma psa, który ma problemy z tylnymi łapami, a waży ponad 30 kilogramów. Kiedy winda nie działa, idąc z nim na spacer musi nosić go po schodach. - Ponad 30 stopni w jedną stronę i tyle samo w drugą. Ewentualnie mogę ryzykować przejście przez zakopiankę, co nieraz w nocy wybieram, choć to bardzo niebezpieczne miejsce - dodaje.
O awaryjności wind słyszymy także od innych mieszkańców oraz na pobliskiej stacji benzynowej. Jedna z mieszkanek (chcąca zachować anonimowość) opowiedziała nam, jak pewnego sobotniego popołudnia winda zacięła się między piętrami, kiedy jechała nią razem z dwójką małych dzieci. Na dzwonek alarmowy, którego użyła, nikt nie odpowiadał, a że nie miała przy sobie telefonu, była zdana na innych.
Czekałam 1,5 godziny. W końcu zauważyli nas chłopcy przechodzący kładką - mówi. Dzieci zawiadomiły dorosłych, ci wezwali pomoc, która uwolniła matkę z dziećmi. - To było półtora roku temu, ale częstotliwość awarii od tego czasu tylko wzrosła. Częściej jest któraś nieczynna niż obie czynne - dodaje kobieta.
Od tamtego czasu, jeśli nie ma przy sobie telefonu nie wsiada do windy, a kiedy idzie z rodziną, ktoś wybiera schody, aby w razie czego wezwać pomoc. Korzystają z kładki często, bo codziennie w drodze do pracy albo przy okazji rodzinnych wypadów na rowery.
GDDKIA: nie zaobserwowano przestojów
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych potwierdza, iż wie o ostatniej awarii i informuje, że po tym, jak ktoś ją zgłosił w piątek tydzień temu, na miejsce udał się pracownik serwisu konserwacyjnego. - Stwierdził uszkodzenie paska w mechanizmie windy. Część została zamówiona i w tym tygodniu winda powinna być naprawiona - przekazała nam w czwartek (23 września) Iwona Mikrut, rzecznika krakowskiego oddziału GDDKiA.
Dodała przy tym, że twierdzenia jakoby windy często się psuły i częściej nie działały niż działały, nie mają potwierdzenia w zgłoszeniach awarii. Ani w ich własnych obserwacjach.
Pracownicy Rejonu GDDKiA sprawdzają działanie wind i nie zaobserwowano przestojów w ich pracy. Trzeba pamiętać, że windy pracują, jak dostarczona jest energia elektryczna, gdy są przerwy w dostawach prądu, mogą nie działać - mówi rzeczniczka.
Nasz rozmówca z Jawornika, pan Maciej mówi: - Kiedyś dzwoniłem za każdym razem, myśląc że moja upierdliwość w końcu coś zmieni. Niestety moje telefony, a myślę, że było ich kilkadziesiąt, były nieskuteczne. Wyglądało to tak, że dzwoniłem przykładowo w poniedziałek, a potem przychodziłem w środę sprawdzić, czy winda działa - nie działała, potem przychodziłem w piątek - dalej nie działała. Przestałem więc dzwonić. Od niedawna zauważam, że na drzwiach windy pojawiają się czasem kartki informujące o awarii. Kiedyś nie było nawet tego.
W czym tkwi przyczyna awarii?
Podejrzewa on, że awaryjność wind może wynikać z tego, że ich mechanizmy nie są przystosowane do użytku na zewnątrz i dlatego, zwłaszcza po większych opadach, psują się. Ale GDDKiA stanowczo temu zaprzecza. - Wszystkie windy przy kładkach, zarówno te w Jaworniku, jak i w Głogoczowie są zewnętrzne, czyli przystosowane do działania na zewnątrz, nie w budynkach - mówi Iwona Mikrut.
Jak dodaje rzeczniczka, w każdej z wind jest przycisk awaryjny oraz numer telefonu do konserwatora. - Jeśli ktoś chce skorzystać z przycisku alarmu, powinien go wcisnąć i trzymać do momentu, aż po drugiej stronie odezwie się pracownik firmy. Jeśli dzwonimy na telefon, to zgłasza się konserwator i można go poinformować o sytuacji na kładce i wezwać pomoc - tłumaczy. [/cyt]
Druga kładka w Jaworniku (zielona) nie budzi aż tylu kontrowersji.
Windy w Głogoczowie nie działają od czasu powodzi
Windy przy obydwu kładkach w Głogoczowie aktualnie nie działają. Trwa to od pamiętnej lipcowej powodzi, która zniszczyła stację transformatorową zasilającą windy. - GDDKiA zamówiła nową rozdzielnię prądu i do połowy listopada powinna zostać dostarczona. Chcąc doraźnie zabezpieczyć zasilanie kładek rozpoznajemy rynek poszukując firmy, która czasowo zapewniłaby agregaty prądotwórcze wraz z obsługą, dopóki nie będzie nowej rozdzielni - mówi Iwona Mikrut z GDDKiA.
Na to, że windy wkrótce znów zaczną jeździć czeka m.in. pan Jan Hodurek z Głogoczowa. - Z jednej strony kładki jest 40 stopni, z drugiej 34. Młodzi przeskakują dwa naraz, ale starsi to co innego, a do sklepu chodzi się codziennie. Wygoda była duża, bo moment i się wjechało, ale jest nadzieja, że naprawią - mówi.
- Co można kupić w sklepie EKIPY? Złoty łańcuszek za 1700 zł, bluzy i gadżety
- Luksusowe dzielnice w Krakowie. Życie tutaj może kosztować fortunę
- Wojsko sprzedaje atrakcyjne nieruchomości w Małopolsce. Zobacz, co oferuje AMW
- Suknia z orłem szokuje na Miss Supranational MEMY Internautów też
- Rząd szykuje nas na czwartą falę. Niedzielski: Maseczki zostaną z nami na dłużej
- Jak zadbać o ładny zapach w domu? 12 sposobów, aby w mieszkaniu pięknie pachniało