Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego sposób na życie: kręcenie wszelkich much

Halina Gajda
Antoni Bogdan, gorliczanin, całe dnie poświęca na robienie sztucznych much. Rocznie produkuje ich nawet kilkadziesiąt tys. A warsztat ma malutki - ot, niewiele ponad metr kwadratowy powierzchni. Narzędzia też ma proste, ale oko już fachowe.

Jedni kręcą lody, on kręci muchy. Kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Kręci małe, kręci większe i całkiem wielkie muchy - robale, suche muszki, mokre muszki, nimfy i wiele innych. I z tego żyje.

Ryba głupia nie jest. Dwa razy nie da się nabrać
Niewielki pokój w niewielkim mieszkaniu. Na środku stół, na nim zaś coś w rodzaju stolnicy. Takiej metr na czterdzieści, może pięćdziesiąt centymetrów. Na niej w stosach kolorowe nici, kępki sierści, jakieś pióra, buteleczki z klejem, malutkie imadełko. I lampka z bardzo mocną żarówką. - To cały warsztat potrzebny do zrobienia sztucznej muchy, przynęty na ryby - mówi Antoni Bogdan, gorliczanin, twórca owych przynęt, mistrz w swoim fachu, jeden z trzech, może czterech w Polsce, którzy oficjalnie się z tego utrzymują.

Śmieje się, że gdy przychodzą goście, dwoma ruchami ściąga ze stołu ową stolnicę i już może biesiadować. Trudno się dziwić, że nie każdy łapie się za taką robotę, bo wymaga precyzji, cierpliwości i przede wszystkim naprawdę dobrego oka. Inaczej ryba nie złapie się na muchę, co pociąga za sobą niezadowolenie wędkarza. To zaś brak zarobku. - Stale trzeba wymyślać coś nowego, bo ryby głupie nie są. Jak raz czy dwa złapią się na taką przynętę, to kolejny raz będą ją omijały z daleka - wyjaśnia prosto. - Wprawdzie prawdziwy wędkarz, taki z zamiłowania i pasji, każdą złowioną rybę wrzuca na powrót do wody, to przecież musi mieć chwilę satysfakcji. Dobra mucha jest gwarantem - śmieje się.

Główka, oczka, brzuszek i... młynek do kawy
Budowanie muchy zaczyna się od haczyka. Najmniejszy ma kilka milimetrów długości. Niektóre muchy mają główkę - wolframową albo mosiężną. Wszystko zależy od tego, na co ma być użyta. - Wolframowa jest cięższa, więc szybciej opada na dno - tłumaczy Bogdan, po czym umieszcza ów haczyk w imadełku.

- Teraz zrobimy tułów muchy - opowiada. Tułów muchy może być wykonany z nici, włóczki czy sierści. Może to być sierść z królika, zająca, sarny, słowem, wszelkich futrzaków, które gubią sierść. Jest jednak jeden warunek jej wykorzystania - musi być odpowiednio przygotowana... - Najprościej rzecz ujmując - na przykład zmielona w młynku do kawy - mówi wprost ze śmiechem. Tak okręcony haczyk "przyozdabia" dalej w jaskrawe nici, pióra, robi nóżki, skrzydełka. W zależności od modelu dodaje oczy, nóżki, czasem zamiast sierścią okleja tułów piaskiem. Mucha gotowa. Minęły jakieś dwie, może trzy minuty. Wygląda może niepozornie, ale dobór materiałów nie jest przypadkowy - jedne toną szybciej, inne wolniej. Są i takie, które unosząc się na powierzchni wody, imitują owada doskonałego. Na niektóre muchy poświęca jakieś dziesięć minut. Są również sztuczne muchy, na zrobienie których poświęca się nawet dwieście godzin pracy. Poszczególne elementy są szlifowane, przycinane, tak by mucha nie różniła się wiele od żywej. Są to muchy kolekcjonerskie, których miejsce jest w gablocie, a nie w pudełku wędkarza.

Proste narzędzia do precyzyjnej roboty
Narzędzia nie są zbyt skomplikowane - szczypce, nożyczki kosmetyczne, finiszer, czyli coś w rodzaju szydełka, którym wszystko ładnie się wykańcza, żeby się nie popruło. Jest jeszcze szpikulec i nawijarka. - Służą one do nawijania nici wiodącej na trzonek haczyka i mocowania materiałów muchowych, czyli elementów sztucznej muszki - tłumaczy fachowo. Kręcenie much to pozornie prosta sprawa - ot, trochę fantazji i po sprawie.



W co można zaopatrzyć się na stacji benzynowej

Ryby mają swoje upodobania, więc przynęty trzeba do nich dostosować. Pstrągi i lipienie są ciekawskie z natury. Czasem zareagują na muchy z nitką we wściekle różowym albo zielonym kolorze, a czasem na muchy w stonowanych kolorach. Tam, gdzie wody są mało przejrzyste, stosuje się imitacje dżdżownic, w kolorze czerwonym lub różowym.

- Dżdżownicę robi się z prezerwatywy. Różowej - mówi patrząc na mnie. Widząc zdziwienie, z trudem utrzymuje powagę. - Naprawdę! Nie żartuję. Kłopot tylko, że w tym kolorze są akurat mało dostępne. Jak tylko uda mi się trafić, kupuję, ile jest na półce - śmieje się. Przyznaje, że właśnie zaopatrzył się w kilkanaście paczek na jednej ze stacji benzynowych. Kolega mu zadzwonił, że są. Natychmiast pojechał. - Uprzedzając pytanie - sprzedawca nie okazał ani krzty zdziwienia. W końcu, skoro klient płaci, to niech bierze, co chce i ile chce - mówi ze śmiechem.

Z Gorlic w szeroki, wędkarski świat
Meble w pokoju - pracowni wypełnione są wszelkim dobrem potrzebnym mu do pracy. Trzeba bowiem wiedzieć, że na muchy z Gorlic łowią wędkarze na całym niemal świecie. - W tym biznesie przyda się wszystko - mówi i pokazuje wielkie wiklinowe pudła z woreczkami wypełnionymi piórami... kuropatwy, kaczki krzyżówki, mewy, bażanta. Więcej, każdy z woreczków opisany: szyjne jasne, ciemne grzbietowe. Jest tak dobry w tym, co robi, że reprezentacja Polski w wędkarstwie muchowym od ośmiu lat zabiera go na wszystkie mistrzostwa świata i Europy, aby tam przygotowywać im przynęty na zawody. To na jego muchy indywidualnie i drużynowo zdobyto kilka medali na europejskich i światowych zawodach. On sam jest w posiadaniu dwóch brązowych medali.

- Jeden z mistrzostw świata we Włoszech w 2011 roku, a drugi z mistrzostw Europy w Szwecji w 2014 roku - chwali się. W tym roku w czerwcu wybiera się na mistrzostwa świata do Bośni i Hercegowiny, a w październiku na mistrzostwa Europy do Włoch. - Moje muchy będą jedną z głównych nagród na mistrzostwach świata juniorów w wędkarstwie muchowym w Stanach Zjednoczonych - mówi z dumą. Wędkarstwem zajmuje się od dziecka. W zasadzie już wtedy zaczął robić sztuczne muchy. Działały lepiej lub gorzej, ale lata kolejnych doświadczeń dały niezłe podwaliny. - To moje "kręcenie" to wynik splotów życiowych okoliczności. Po prostu w którymś momencie okazało się, że zdrowie nie pozwala mi na pracę zawodową - przez lata byłem spawaczem - i trzeba było znaleźć jakiś sposób na zarabianie, utrzymywanie domu, rodziny - mówi z powagą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska