W nocy z poniedziałku na wtorek zakończono szczyt unijny ws. budżetu UE i funduszu odbudowy.
Mamy to. Osiągnęliśmy porozumienie w sprawie funduszu odbudowy i budżetu europejskiego na lata 2021-2027. To był maraton, który się zakończył sukcesem dla wszystkich 27 krajów członkowskich, ale zwłaszcza dla ludzi – powiedział Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej. – To jest dobre porozumienie, to jest mocne porozumienie, to jest słuszne porozumienie dla Europy w obecnym czasie.
Cztery doby negocjacji i niewielka obniżka dla Polski
Zgodnie z podpisanym porozumieniem Unia przeznaczy 750 mld euro w formie dotacji oraz pożyczek na wsparcie państw członkowskich w walce z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa. Sam budżet unijny wynosi kolejne 1,072 bn euro.
Polska może uzyskać 159 mld euro - to suma pożyczek i grantów z funduszu odbudowy oraz budżetu - poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa. Według doniesień mediów, Polska otrzyma ok. 3 proc. mniej niż postulowała. Za to cały fundusz dotacyjny - co podkreślił polski premier - został ograniczony o 22 proc.
Negocjacje nad budżetem trwały rekordowe cztery doby. - Zaczęliśmy od czwartku, dzisiaj mamy wtorek. Był to dla nas długi maraton – mówił premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że udało się przełamać różne kryzysy w trakcie negocjacji, a groziły one brakiem uzgodnienia całości budżetu.
Polska otrzyma łącznie ok 160 mld euro. - Dla Polski to ok. 125 mld euro w bezpośrednich dotacjach. Te dotacje razem z uprzywilejowanymi pożyczkami (ok. 35 mld euro - red.) to ok. 160 mld euro dla Polski. W cenach bieżących to ok. 750 mld zł. To bardzo dobry zastrzyk na cele rozwojowe, zwiększone dotacje na cele rolne i na transformację energetyczną - mówił premier Mateusz Morawiecki.
- W tej rundzie negocjacyjnej wynegocjowaliśmy 600 mln euro na regiony, które potrzebują najwięcej środków na rozwój, bo są mniej zamożne. W kontekście celów, które mieliśmy jako Grupa Wyszehradzka, wynegocjowaliśmy to, na czym nam zależało - dodał premier.
Ostatecznie wysokość budżetu jest satysfakcjonująca dla wszystkich stron. W przypadku funduszu na odbudowę zmieniono proporcje pomiędzy kwotą dotacji oraz pożyczek dla krajów.
Ukłonem w stronę piątki tzw. krajów oszczędnych – lub „grupy skąpców”, jak nazwał je premier Morawiecki (Holandii, Finlandii, Danii, Szwecji, Austrii) – było to, że w formie dotacji na odbudowę przeznaczone zostanie 390 mld euro (zamiast 500 mld), a w formie pożyczek 360 mld – zamiast 250.
Będzie kwestia praworządności
Podczas konferencji prasowej szef RE Charles Michel ogłosił, „że po raz pierwszy w europejskiej historii nasz budżet będzie w jasny sposób powiązany z klimatycznymi celami, po raz pierwszy poszanowanie dla praworządności jest decyzyjnym kryterium dla wydatków budżetowych”.
- Porozumienie ws. budżetu UE i funduszu odbudowy to sygnał, że Europa potrafi wspólnie działać – stwierdziła z kolei szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Źródło: EBS/x-news
Z kolei premier Mateusz Morawiecki oraz węgierski przywódca Viktor Orban podkreślali, że dzięki wspólnej pracy państw Grupy Wyszehradzkiej nie ma bezpośredniego powiązania budżetu z przestrzeganiem zasad praworządności przez państwa.
Rzeczywiście taki zapis został wykreślony z treści porozumienia, pozostawiono jednak mechanizm kontrolny. Uzgodniono system warunkowości, który mówi o ochronie budżetu i funduszu na odbudowę przed oszustwami i korupcją. Warunki przestrzegania przez poszczególne kraje tego systemu ma ustalać Komisja Europejska, a zatwierdzać Rada Unii Europejskiej tzw. większością kwalifikowaną.
Według premiera Mateusza Morawieckiego ten mechanizm, będzie jednocześnie podlegał zatwierdzeniu przez Radę Europejska, a tam decyzje podejmuje się jednomyślnie. - Rada Europejska - jest to tam wyraźnie napisane - to jednomyślność. Bez zgody Węgier, bez zgody Polski, bez zgody Grupy Wyszehradzkiej nic się tutaj nie zadzieje - mówił Morawiecki.
Politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas zwraca jednak uwagę, że nie jest to takie proste przełożenie. - Rada (Rada UE) i Rada Europejska to różne instytucje. W Brukseli dziś Rada Europejska postanowiła jednogłośnie, że mechanizm powiązania budżetu i funduszy z praworządnością wprowadzi, na wniosek Komisji Europejskiej, Rada (Rada UE) większością kwalifikowaną - napisał na Twitterze Kostrzewa-Zorbas.
W porozumieniu wyraźnie jest zapisane, że w przypadku zatwierdzania warunków przestrzegania praworządności przez Radę Unii Europejskiej, wystarczy zatem podjęcie takiej decyzji większością kwalifikowaną.
- Zapisy o praworządności zostały wzmocnione. Jest bardzo jasne zobowiązanie do ochrony rządów prawa. W przypadku naruszenia zgłosi je Komisja i decyzja zostanie podjęta w głosowaniu większością kwalifikowaną - potwierdziła szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen.
Wielu ekspertów podkreśla, że co prawda rozmyto powiązanie funduszy europejskich z praworządnością, jednak pozostał mechanizm, którego Komisja Europejska będzie mogła używać do wiązania wypłat z kwestią praworządności. Choćby poprzez przekonywanie bezpośrednio poszczególnych krajów tak, by uzyskać w Radzie UE większość kwalifikowaną.
Orban chwali Morawieckiego
Po zakończeniu szczytu pochwał pod adresem premiera Mateusza Morawieckiego nie szczędził premier Węgier Viktor Orban.
- Po prostu wszedł do pokoju i wyszedł z tego pokoju i miał 600 milionów euro dodatkowo - mówił szef węgierskiego rządu.
- Mateusz nigdy tego nie powie, ale taka jest prawda, że to on wygenerował miliardy euro dla Polaków. Gratuluję ci Mateusz, bo to wspaniała robota - dodał.
Orban stwierdził też, że Polska i Węgry zrealizowały wszystkie cele, jakie postawiły sobie przed rozpoczęciem szczytu.
- Nie będzie żadnego powiązania między dwoma różnymi tematami: praworządnością ani dyscypliną budżetową. Nie będzie połączenia między kwestiami politycznymi i gospodarczymi. W przeciwnym razie efektywność samego pakietu i planu gospodarczego byłaby znacząco zredukowana - stwierdził.
Zmniejszone kwoty dla Polski
Nie wszystkie decyzje ze szczytu są korzystne dla Polski. Z 30 do 10 mld euro obcięto między innymi tzw. fundusz sprawiedliwej transformacji. Pierwotnie Polska miała otrzymać nawet 8 mld euro z tego funduszu. Teraz wiadomo, że z pewnością otrzyma znacznie mniej.
Mniej o 10 miliardów euro Unia przeznaczy również na badania i rozwój. Mniejsze od planowanych pieniądze także zostaną przeznaczone na politykę zdrowotną.
Część ekspertów twierdzi, że Polska mogła uzyskać ok. 160 mld euro z samych bezpośrednich dotacji, nie licząc pożyczek.
Mniej pieniędzy dla Śląska
Izabela Zygmunt, ekspertka ds klimatu, organizacji Polska Zielona Sieć wskazuje, że klimat pozostaje kluczowym priorytetem nowego budżetu. - Do 30 procent została zwiększona pula środków zarezerwowanych na ochronę klimatu i adaptację do jego zmian w siedmioletnim budżecie i w funduszu odbudowy. Ponadto w konkluzjach Rady jest zapis, że wszystkie pieniądze mają być wydawane zgodnie z celami Porozumienia Paryskiego, unijnym celem neutralności klimatycznej i z celami klimatycznymi UE na 2030 rok, które w najbliższych miesiącach zostaną najprawdopodobniej podwyższone. To znaczy, że przyszły budżet będzie bardzo mocno skoncentrowany na sprawach klimatu - zaznacza Izabela Zygmunt.
Ekspertka dodaje jednak, że wielkimi przegranymi są jednak polskie regiony węglowe, czyli beneficjenci Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Jego budżet został zredukowany z 40 mld do zaledwie 17,5 mld euro. Na Śląsk, do Wielkopolski i pozostałych regionów węglowych w Polsce trafi zatem maksymalnie ok. 4,5 mld, zamiast 8 mld euro.
- Do tego w konkluzjach Rady znalazł się zapis uzależniający dostęp do 50 proc. krajowej alokacji z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji od zobowiązania się przez Polskę do „wdrożenia celu osiągnięcia neutralności klimatycznej przez UE do 2050 r.” Zapis ten już jest przedmiotem różnych interpretacji: zdaniem rządu nie dotyczy on zobowiązania do osiągnięcia neutralności klimatycznej na szczeblu krajowym przez Polskę, ale z drugiej strony osiągnięcie neutralności na szczeblu unijnym Polska poparła już w grudniu ub.r. Zatem albo ten zapis jest bezprzedmiotowy, albo „wdrożenie” celu unijnego należy jednak rozumieć jako wdrożenie go na szczeblu krajowym - dodaje Izabela Zygmunt z Polskiej Zielonej Sieci.
