Wystawili mu karę
W poniedziałek, 25 marca, jeden z zakopiańskich kierowców stanął swoim samochodem na miejskim parkingu przy ul. Kościuszki.
- Przyjechałem po żonę, która była u dentysty. Nie miałem przy sobie pieniędzy, wysiadłem z auta i powiedziałem parkingowemu, że idę do gabinetu, żeby wziąć od żony drobne na parkomat - mówi pan Gerard.
Jego żona była właśnie w trakcie borowania zęba, więc pieniądze od niej kierowca uzyskał po około 10 minutach i wówczas wyszedł na ulicę, by zapłacić za parking. - Wrzuciłem pieniądze do maszyny, zabrałem bilet. Gdy doszedłem do auta, za wycieraczką samochodu znalazłem nakaz zapłaty 50 zł za brak biletu z parkomatu - dodaje kierowca.
Płacić czy nie płacić?
Mężczyzna tłumaczy, że próbował sytuację wyjaśnić najpierw obsłudze parkingu, a następnie kobiecie na infolinii obsługującej parkomaty. Wg pana Gerarda, nigdzie nie chciano go wysłuchać, od początku przyjmując, że próbował oszukać dzierżawcę parkingu nie płacąc za postój. W tej sytuacji kierowca napisał skargę na działanie firmy parkingowej do miasta - właściciela parkingu.
Tu sytuacja zmieniła się diametralnie. W odpowiedzi, jaką pan Gerard dostał z Wydziału Mienia i Nadzoru Właścicielskiego czytamy, że dzierżawca parkingu miejskiego przy ul. Kościuszki (to firma z Limanowej) nie ma prawa pobierać opłat innych niż za fizyczny czas postoju samochodu na parkingu. - Dzierżawca parkingu nie otrzymał upoważnienia od zarządcy drogi do wystawiania wezwania do uiszczenia opłaty dodatkowej. W związku z zaistniałą sytuacją, zostało skierowane na policję zawiadomienie o próbie wyłudzenia nienależnej opłaty - pisze naczelnik wydziału Tomasz Filar.
Naczelnik w rozmowie z „Krakowską” wyjaśnia, że wielokrotnie rozmawiał z firmą z Limanowej ws. wezwań. - Cały czas twierdzą oni, że nic takiego nie robią, a do nas cały czas przychodzą z tym kierowcy - mówi naczelnik. Nie był w stanie powiedzieć, co urząd zamierza z tą sytuacją zrobić. Tymczasem wczoraj przed południem kolejny kierowca dostał wezwanie do zapłaty z parkingu na ul. Kościuszki.
Są plusy, są i... minusy
Po opublikowaniu tej informacji pojawił się poważny podział na zwolenników i krytyków takiego zachowania urzędników.
- Dobrze, że jest taka informacja, bo to ukróci chamstwo parkingowych - mówi Maria Krótka, mieszkanka Zakopanego. - W naszym mieście parkomaty to nowość i nie każdy pamięta, by wozić ze sobą drobne, aby móc zapłacić za parking zaraz po wyjściu zza kierownicy. Czasem trzeba iść do bankomatu po pieniądze, a później je rozmienić. To trwa i istnieje obawa, że w tym czasie już dostaniemy karę - dodaje.
Inna sprawa, że przepis mogą równie dobrze wykorzystać osoby nieuczciwe. Tacy kierowcy przyjadą na parking, staną na nim i po kilkudziesięciu minutach lub nawet po całym dniu postoju wyjadą z parkingu bez uiszczania opłaty. Wówczas parkingowy - nawet gdyby spisał sobie tablice rejestracyjne auta - nie będzie mógł kierowcy wystawić nakazu zapłaty, bo - jak wytłumaczyli wcześniej urzędnicy - ajent parkingu nie ma prawa takiego wypisywać.
Potrzebne zmiany?
- Moim zdaniem miasto będzie musiało doprecyzować przepisy odnośnie dzierżawy swoich parkingów, na których stoją parkomaty - mówi „Krakowskiej” właściciel jednej z firm parkingowych działających pod Giewontem. - Inaczej nikt ni będzie ich chciał dzierżawić, a na pewno nie za grube tysiące zł miesięcznie. Bo nic na nich nie zarobi.
"Zaklinam was, wytrwajcie. Nie jesteście sami." Artyści i dziennikarze wspierają nauczycieli
Źródło: TVN24/x-news
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
