W wypowiedzi osoby komentującej powstanie obiektu handlowego pojawiają się sugestie, iż miasto nie respektuje ustaleń z inwestorem, zgadzając się na powstanie marketu zamiast galerii. Co ciekawe, jest to wypowiedź osoby prowadzącej działalność handlową w Gorlicach, dla której utworzenie większej galerii mogłoby być mniej korzystne. Przypomnę, że w porozumieniu zawartym w ubiegłej kadencji samorządu, w 2010 roku, między miastem a inwestorem nie był regulowany sposób prowadzenia działalności przez inwestującego, nie był również określany rodzaj towarów, które będą sprzedawane w nowym obiekcie. W warunkach gospodarki wolnorynkowej władza publiczna nie ma uprawnień do dyktowania warunków w tym zakresie, może jedynie wymagać, by zakres inwestycji był zgodny z planem zagospodarowania przestrzennego. W porozumieniu znalazły się natomiast zapisy zobowiązujące inwestora do współfinansowania budowy obecnej ulicy Rydarowskiej (inwestor wywiązał się z tego zapisu przekazując na ten cel ponad 3 mln złotych) oraz do budowy traktu pieszego łączącego teren Stawisk z osiedlem Hallera. W ramach rozpoczętej inwestycji taki trakt powstanie, co powinno spełnić oczekiwania osób prowadzących wózki, a pokonujących obecnie wzniesienie po wydeptanej ścieżce obok schodów.
Trudno zajmować jednoznaczne stanowisko odnośnie wpływu przyszłej działalności powstającego marketu na kondycję lokalnego handlu spożywczego. Wymowa artykułu jest jednoznaczna - wieszczy się trudne czasy dla mniejszych sklepów. Tymczasem warto przytoczyć dane statystyczne, które nie mają aż tak jednoznacznie negatywnej wymowy. Od 2004 roku, a więc w okresie szerszej ekspansji supermarketów, w Gorlicach zarejestrowało firmę 57 osób fizycznych, które wśród prowadzonej działalności deklarują sprzedaż artykułów spożywczych. W tym samym okresie z ewidencji wyrejestrowano 16 takich podmiotów.
Jakub Krzyszycha, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Gorlicach
