- To znany mechanizm psychologiczny. Jeśli będziemy kierować się zasadą zero tolerancji za plucie na ulicy to ludzie nie będą niszczyć i malować katedr. Podobnie powinno być z pseudokibicami. Karanie za agresję słowną zmniejszy przejawy agresji fizycznej - nie ma wątpliwości.
Sprawa jest tym bardzie bulwersująca, że oskarżony kibol Wisły Andrzej L. w swoich przyśpiewkach nawiązywał do śmierci Tomasza C. ps. Człowiek".
- "Jesteśmy głodni kolejnych zbrodni!" - wołał do mikrofonu, a sektor kiboli Wisły Kraków powtarzał za nim groźne słowa. Ten seans nienawiści nagrały kamery monitoringu. Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiej policji nie ma wątpliwości, że należy reagować na takie zachowania, bo jeden człowiek może porwać tłumy.
- Kierujący dopingiem może poruszyć lawinę, zwłaszcza wśród kibiców. Ich przywódcy mają taką możliwość. Rzadko się zdarza, by postawić w stan oskarżenia osobę, która wykonuje wulgarne przyśpiewki. Tu łatwo przekroczyć granicę nawoływania do przestępstwa i tak właśnie uznał prokurator - mówi Nowak.
Andrzej L. już został skazany za publiczne nawoływanie do zbrodni na 8 miesięcy więzienia i dostał dwuletni zakaz stadionowy. Jego proces był zaoczny, mężczyzna złożył sprzeciw od tego orzeczenia i jego sprawa wróciła na wokandę w normalnym trybie.
- Intonowałem piosenki, ale nikogo nie namawiałem do popełnienia przestępstwa - broni się 29-latek. Przed krakowskim sądem przekonuje, że nie wiedział co śpiewa, autorem piosenek nie był. Całą sprawę określa jako błąd i zapewnia, że to się więcej na meczach nie powtórzy.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+