Cała rzecz dzieje się w głębokiej przeszłości, gdy ziemię gładyszowską porastały gęste lasy, a o Cegielni nikt pewnie nie marzył, nie mówiąc już o drodze przez wieś.
Fabularyzowany dokument o pradziejach
Filmowe dzieło będzie nosiło tytuł „Z otchłani pradziejów” i stanowiło jeden z elementów cyklu „Tajemnice początków Polski”.
- Reżyser podjął się niełatwego tematu, związanego z historią ziem polskich, począwszy od drugiego tysiąclecia przed naszą erą do narodzin polskiej państwowości - zdradza nam Włodzimierz Kario, jeden z aktorów, a jednocześnie właściciel Starej Cegielni.
Wedle relacji, którą usłyszał od filmowców, ci swoją interpretację historii oparli na historycznych źródłach, badaniach archeologicznych, a nawet genetycznych. Twórcy próbują odtworzyć, co przed wiekami działo się na ziemiach pomiędzy Wisłą a Odrą. Oczywiście nie wszystko jest możliwe do udowodnienia, w wielu przypadkach trzeba się opierać na przypuszczeniach, ale wbrew pozorom i one muszą mieć umocowanie w takich czy innych dowodach.
- Gramy między innymi w scenie posiłku przy ognisku - opisuje. - Jeden z wojów ginie, a zadaniem reszty jest przygotowanie mu pochówku - dodaje.
Oczywiście nie chodzi o taki ceremoniał, który znamy ze współczesności, a o rytualne spalenie na stosie.
- Nie, nie było ani drastycznie, ani dramatycznie - uprzedza wątpliwości Kario. - Nie ma mowy o żadnej dosłowności, więc nie będzie płonącego ciała - zapewnia.
Czemu ma służyć scena?
- To ilustracja do wątku, w którym mowa jest właśnie o grzebaniu zmarłych. Według wszelkich znaków, między innymi tego, iż nie ma archeologicznych dowodów na istnienie cmentarzy z czasów, o których mówi film, ciała musiały być palone - wyjaśnia. Premiera fabularyzowanego dokumentu, w którym zagrała ekipa gorliczan, zaplanowana została na wiosnę przyszłego roku.
Gładyszowskie amazonki jako ekonomiczny dowód
Na tym nie koniec - gładyszowskie plenery przypadły do gustu filmowcom z Austrii, z tym że temat jest całkowicie… fantastyczny. I nie chodzi o żadną bajkę czy inny filmowy twór z czarownicami, czy świetlistymi mieczami, a o rzetelny poważny wykład z ekonomii. Jak wiadomo, nauki nie takiej łatwej, która sprowadza się do znacznie bardziej zawiłych spraw niż prawa popytu i podaży.
- Odebrałem telefon, czy jestem w stanie zorganizować amazonki i konie, które nie boją się kamery - opowiada ze śmiechem. - Jedno i drugie było pod ręką, więc odpowiedziałem, że nie ma sprawy. Dogadaliśmy szczegóły i ekipa przyjechała na miejsce, do Gładyszowa. Dali się przekonać, że nasze plenery będą znacznie bardziej urokliwe niż Park Wolski - dodaje.
Filmowcom tak się spodobało, że zostali na dłużej, niż planowali. Przy okazji zdradzili trochę więcej szczegółów - filmowe sceny, którymi austriacki naukowiec ubarwia swój wykład, przedstawiając miasto rządzone przez kobiety. Amazonki były tu więc jak najbardziej pożądane.
W scenach z amazonkami zagrały cztery nasze dziewczyny, które widzieliśmy między innymi na pokazach w Parku Miejskim na początku września - przypomina Włodzimierz Kario. - Były to Agnieszka Pawłowska, Kinga Witalis, Maja Kario-Domagała, Maja Józefowska. Tremy nie miały, czego tak do końca nie można powiedzieć o filmowcach. I to w przypadku obu filmów. Nie, żeby mieli paniczny strach przed końmi, ale zdecydowanie czuli respekt. Konie zaś w role wczuły się znakomicie. Przechodziły tuż przed obiektywem kamery i nawet im powieka nie mrugała. Na szklanym ekranie zobaczymy także Macieja Witalisa i Tomasza Domagałę. Producentem austriackiego materiału jest Claus Peter Pfeffer, reżyserem Rafał Pogoda, tytuł - Resolving ekonomia Deadlock.
WIDEO: Krótki wywiad
