Dobry początek Juvenii
Wbrew dużej różnicy punktowej to był twardy i zacięty mecz. Liderzy tabeli, z ośmioma reprezentantami Polski w składzie okazali się jednak zbyt silnym i doświadczonym rywalem, by "Smoki" mogły pokusić się o niespodziankę.
Jako pierwsi „krwi” rywalom utoczyli gospodarze. Juvenia dobrze rozpoczęła mecz prowadząc długie, dobrze zorganizowane akcje ofensywne, jednak obrona Ogniwa był równie dobrze przygotowana, na odpieranie ataków. W końcu goście popełnili błąd, a Daniel Tomanek dał swojemu zespołowi prowadzenie 3:0 po skutecznie wykonanym rzucie karnym. Sopocianie chcieli szybko odpowiedzieć, ale mimo przewagi terytorialnej i posiadania piłki, potrzebowali ponad 20 minut, by znaleźć drogę na pole punktowe Juvenii. Przyłożył Roman Żuk, a z trudnej pozycji podwyższył Wojciech Piotrowicz.
"Smoki" odpowiedziały kolejnym celnie wyegzekwowanym rzutem karnym, ale ostatnie słowo w pierwszej połowie należało do gości. Tym razem na polu punktowym zameldował się Wiaan Grebienow, a Piotrowicz znów popisał się skutecznością. –
Mam trochę za złe zawodnikom, że w końcówce nie posłuchali trenerów i przy naszym rzucie karnym nie zgłosili próby. Wówczas schodzilibyśmy na przerwę przy wyniku 9:14, a nie 6:14 i punktując tuż przed przerwą mogliśmy inaczej ułożyć w głowach drugą połowę
– mówił po meczu Łukasz Kościelniak, trener krakowian.
Słaba druga połowa
Trener Juvenii rzeczywiście nie mógł być do końca zadowolony z tego co wydarzyło się w drugiej odsłonie. Co prawda jego zawodnicy zapracowali na dwa przyłożenia, ale sami aż pięciokrotnie wpuścili gości na swoje pole punktowe… Na początku zaczęli naciskać i wydawało się, że mogą przełamać obronę mistrzów Polski, ale prosty błąd, a potem stracona piłka w aucie dały punkty rywalom. Na „piątkę” zapracował Stanisław Powała-Niedźwiecki.
Serca kibiców w Krakowie rozgrzał Jerzy Głowacki. Młynarz Juvenii rozgrywał bardzo dobre zawody, co przypieczętował przyłożeniem po szybkim rozegraniu karnego. Daniel Tomanek podwyższył i wynik 13:21 nadal dawał nadzieję. Nawet gdy Wiaan Grebienow po raz drugi w tym meczu przebił się na pole punktowe nic nie zwiastowało wysokiej przegranej. Niestety seria błędów sprawiła, że Ogniwo łatwo zdobyło kolejne 14 „oczek”.
Za wysoki wynik
W końcówce rezerwowi dali "Smokom" drugi oddech. Przyłożenie zapisał na swoim koncie jeszcze Deanne Makoni, a ostatnie minuty mogły zmniejszyć rozmiary porażki. Zabrakło jednak wykończenia, a pojawił się prosty błąd. Sopocianie wyprowadzili kontrę i siódme przyłożenie zanotował Wojciech Brzezicki. Juvenia przegrała 20:45, ale nie można odmówić jej waleczności i zaangażowania.
- Myślę, że wynik był trochę za wysoki. Szkoda niewykorzystanych okazji, kiedy nasza gra wyglądała naprawdę dobrze. Musimy jeszcze trochę dorosnąć jako drużyna do Ekstraligi i gry z mistrzami Polski. Mecz pokazał, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę, ale nie dźwignęliśmy ciężaru spotkania przez całe 80 minut. To była mocna lekcja. Ogniwo pokazało ile jeszcze nam brakuje, by z nimi wygrywać – podsumował trener Łukasz Kościelniak.
Juvenia Kraków – Ogniwo Sopot 20:45 (6:14)
Punkty: Tomanek 8, Głowacki 5, Makoni 5, Pastuchow - Piotrowicz 10, Grebienow 10, Żuk 10, Powała-Niedźwiecki 5, Drewczyński 5, Brzezicki 5.
Juvenia: Siemaszko (79 Słaby), Głowacki (75 Wiśniewski), Pszyk (40 Matsiuk), Gola, van der Westhuizen, Morus (68 Warzecha), Jaworczuk (70 Czepiec), Makoni, Gołębiowski (68 Pastuchow), Tomanek (68 Lawtakow), Hostiuk, Polakiewicz, Phiri, Janeczko, Sakwa (68 Janik).
- Skocznia mamucia w Szczawnicy?! Niezwykły projekt studenta Politechniki Krakowskiej
- Lewy, Buksa i Świderski trafia bez fuksa! Memy o meczu Polski z Albanią
- Memy po meczu Polski z San Marino. "Rycz Fabian, rycz"
- Ostatnia droga byłego bramkarza m.in. Cracovii Jacka Felscha
- Piękna i piłkarz. Co to był za ślub!
- Piękna żona byłego piłkarza Cracovii. Znana bardziej od niego [ZDJĘCIA]
