https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już pięciuset nauczycieli w Małopolsce zachodniej nie ma pracy

Magdalena Balicka
Najwięcej bezrobotnych nauczycieli w Małopolsce zachodniej jest w powiecie chrzanowskim, aktualnie prawie dwustu. Nieco mniej w olkuskim - 70, a w oświęcimskim - ponad stu. W ciągu ostatnich miesięcy na bruku wylądowało w sumie 73 nauczycieli z tych trzech powiatów.

- Nie wszyscy zostali zwolnieni. Większości wygasły umowy o pracę. Część figuruje w pośredniaku od wielu lat - tłumaczy Marzena Chmielowska z oświęcimskiego urzędu pracy.

Choć są świetnie wykształceni, mają kilka fakultetów, nie mogą znaleźć pracy w zawodzie. Tak jak Teresa Domagała, katechetka, była pracownica chrzanowskiej "jedynki". - Jedyną ofertę, jaką miałam, była praca w krakowskiej podstawówce. Odmówiłam, bo to za daleko. Lwią część wypłaty musiałbym oddać na przejazdy. Teraz żałuję - opowiada pani Teresa. Od kilku miesięcy bezskutecznie szuka zatrudnienia, choć oprócz prowadzenia katechezy mogłaby także uczyć przyrody.

W podobnej sytuacji jest pani Dorota, geografka z Chrzanowa. Pracę straciła w jednej z trzebińskich szkół podstawowych przed rokiem. Do dziś zasila szeregi bezrobotnych.

- Pracowałam przez dziewięć lat. Odbierając wypowiedzenie, usłyszałam, że jest niż demograficzny i klasy będą likwidowane - nadal z trudem powstrzymuje łzy. Nie chce podawać swojego nazwiska, bo liczy, że uda jej się jeszcze znaleźć pracę w zawodzie. - A dyrektorzy szkół potrafią być pamiętliwi - wyznaje. Póki co żyje na garnuszku córki, która pracuje za granicą i przesyła pieniądze na utrzymanie matki. - Chciałam być samodzielna finansowo, ale w pośredniaku nie mieli dla mnie pracy, nawet w sklepie - zaznacza. Dodaje, że już dawno schowała dumę do kieszeni. - Początkowo przez myśl mi nie przeszło, że mając skończone studia magisterskie i trzy rodzaje podyplomowych, mogę wylądować w warzywniaku. Po roku bezrobocia nie miałabym oporów - mówi.

Ewa Tomaszewska, była dyrektorka jednej z chrzanowskich szkół, doktor politologii, także straciła pracę, ale kilka lat temu. Była jednak zapobiegliwa i już w trakcie pracy w szkole otworzyła własny butik. Prowadzi go do dziś. - Fakt, tęsknię za nauczaniem, tym bardziej że nauka jest moją pasją, ale z czegoś żyć trzeba - opowiada kobieta. Zdaje sobie sprawę, że zwalnianie nauczycieli jest nieuniknione z powodu zmniejszającej się liczby dzieci i sposobu naliczania subwencji, która jest uzależniona od liczby dzieci w szkołach. - Część winy, niestety, jest po stronie nauczycieli. Wiedzą, jaka jest sytuacja na rynku oświatowym, a mimo to mają nadzieję, że im akurat się uda i nie myślą o nowym zawodzie - zaznacza Tomaszewska, dodając, że brak polityki kadrowej powoduje, iż nauczyciele podejmują szereg niepotrzebnych studiów podyplomowych, które kosztują i nie gwarantują zatrudniania. W desperacji niektórzy uciekają na urlopy zdrowotne. Nauczyciel stażysta z tytułem magistra z przygotowaniem pedagogicznym za 20 godzin lekcyjnych zarabia w Chrzanowskiem prawie 2,3 tys. zł, nauczyciel dyplomowany już 3,1 tys. zł.

Paulina Surowiec, doradca zawodowy z chrzanowskiego PUP, przyznaje, że ofert dla zwolnionych nauczycieli nie ma. Ostatnio były dwie - dla lektorów języka angielskiego i francuskiego. Pośredniak proponuje im szkolenia grupowe lub indywidualne, ale tylko jeśli po nich będą mieli zagwarantowaną pracę. Mogą także otrzymać dofinansowanie do studiów podyplomowych. Warunek taki sam: gwarancja pracy lub otwarcie własnej firmy.

Krzysztof Szpara z Wydziału Edukacji gminy Oświęcim zaznacza, że nauczyciele, którzy są na cząstkowych etatach nie mają szans na utrzymanie posady. - Wymogiem stawianym przez samorządy jest wyrobienie średniej nauczycielskiej, czyli odpowiedniej liczby godzin - mówi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Włóczykij
Przynajmniej słowa pracowników PUP brzmią ładnie. Rzeczywistość, której doświadczyłam (jako nauczyciel bez pracy po zmianie miejsca zamieszkania) była odmienna- odmówiono mi funduszy na studia podyplomowe/kursy dające REALNĄ szansę na pracę (jak i udziału w kursach organizowanych przez PUP), bo...mam zbyt dobre wykształcenie(!). Sprawę poruszałam u wielu "profesjonalistów" z urzędu, zniesmaczonych przerywaniem im ...pracy (oczywiście, bez skutku). Efekt? Przez kilka lat dojeżdżałam do pracy 60 km w jedną stronę (pociągiem - taniej :) ). Desperacja? Na pewno. Ale też wiem, że praca do mnie sama nie przyjdzie. Małe środowiska (Chrzanów, Oświęcim itd.) są zamknięte na nieznajomych, co powiedziano mi parokrotnie wprost: "Ja pani nie znam." "Mamy swoich." "Koleżanka jest bez pracy." Wykształcenie, doświadczenia NIE MAJĄ ZNACZENIA (20 lat pracy i mocne CV w moim przypadku). Tak długo, jak JAKOŚĆ nauczania będzie ograniczała się do obficie zapełnionych papierów, a nie do uczciwie zmierzonego indywidualnie postępu ucznia, za które odpowiada przede wszystkim NAUCZYCIEL, a uczelnie będą "produkowały" kolejnych pedagogów, będzie kwitło zatrudnianie "znajomych i krewnych Króliczka" i nadal powszechne będzie narzekanie na trudnych uczniów i rodziców, którzy to "przeszkadzają nauczycielowi w pracy". Dlaczego informacje o wakatach w szkołach (naprawdę takie się zdarzają częściej niż podejrzewałam) są NIEJAWNE?
Co do preferowanej wielokierunkowości nauczycieli - faktycznie, w swojej praktyce spotkałam zaledwie kilka szkół, w których nauczyciele doszkalali się pod kątem potrzeb szkoły, w której pracowali (ukłon w stronę świadomych, przewidujących dyrektorów).
g
gosc39
wspolczuje nauczycielom , ale gdyby mnie zwolnili z pracy to nikt omnie by sie niezatroszczyl- wiec radzcie sobie jak wiele tysiecy bezrobotnych w tym kraju , teraz wiecie jak to jest szukac bez skutku pracy w tym kraju.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska