Wielopokoleniowa rodzina
- Setne urodziny mamy to okazja do rodzinnego spotkania, integracji. W dzisiejszych czasach życia w pospiechu, to najlepiej spędzony czas z najbliższymi, z rodziną, która przybyła z różnych stron Polski i z zagranicy z Francji. Nasze świętowanie przeciągnęło się od popołudnia do późnych godzin nocnych - mówi pani Zyta, córka Jubilatki.
Do Jubilatki przybyli z życzeniami przedstawiciele gminy z wójtem Tomaszem Gwizdałą. Przekazali listy gratulacyjne od premiera Donalda Tuska i wojewody Krzysztofa Jana Klęczara.
Rodzina Heleny Rogóż jest wielopokoleniowa. W jednym domu mieszka jubilatka z córką i jej mężem, wnuczką i jej rodziną w tym dwójką prawnuków. Córka Zyta opowiada o życiu swojej mamy. Mówi, że to pogodna osoba, która je wszytko, nie grymasi. Na zdrowie nie narzeka, leków nie nadużywa - przyjmuje dwie tabletki rano i jedną popołudniu. Ma nieco problemów ze wzrokiem, bo obraz jej się rozmywa, ale tych których ma przy sobie na co dzień poznaje po głosie.
Przez całe życie pani Helena mieszkała na wsi. Mąż jej pracował w Kopalni Węgla Kamiennego "Kazimierz-Juliusz" w Sosnowcu, a żona zajmowała się domem i niewielkim gospodarstwem.
- Ta gospodarstwo było takie niewielkie, na własne potrzeby. Było trochę warzyw, zboża, no i zwierzęta gospodarskie. Ale to nie wszytko, bo mama umiała szyć, była krawcową. Szyła na własne potrzeby dla swojej rodziny, a zarobkowo szyła rękawice dla szwalni w Krakowie - opowiada córka Jubilatki.
Wojenne wspomnienia
Stulatka jako najtrudniejszy czas wspomina wojnę i bardzo niebezpieczny epizod, gdy Niemczy poszukiwali ukrywającego się w okolicy człowieka. Chcieli spalić kilka domów w okolicy w tym dom pani Heleny, która była wówczas w ciąży i wraz z innymi mieszkańcami sąsiednich domów zimą przez 8 godzin leżeli pod skierowanymi w nich karabinami. W końcu uratował ich inny Niemiec, który zrobił ślady na śniegu i wskazał, że uciekinier udał się do lasu.
Helena Rogóż wychowała trzy córki: Bernardetę, Marię i Zytę, ma czworo wnucząt, pięcioro prawnucząt oraz jednego praprawnuka.
- Park siedmiuset jaskiń i słynna kaplica. Magiczne miejsce tak blisko Krakowa
- Tężnia w Krzeszowicach znów działa. Inhalacje na powietrzu cieszą się powodzeniem
- Powiesili budki lęgowe w parku pod Krakowem. To miejsca dla ptaków wróblowatych
- Pizzeria pod Krakowem otworzyła się po pożarze. Pierwszy utarg oddali strażakom
