Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już w łonie mamy słuchał Metalliki, więc gra na perkusji była mu pisana

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Archiwum prywatne
Kevin Mielewczyk przygodę z perkusją zaczął jako 3-latek, bębniąc w domu na poduszkach. Teraz został okrzyknięty w Tarnowie Nadzieją Roku. Wśród muzyków walczy o podobny tytuł.

- Mój tata ciągle mi powtarza, że zanim jeszcze się urodziłem, on już wiedział, że będę grał. Kiedy mama była w ciąży, siadał obok niej, zakładał na jej brzuch słuchawki, puszczał Metallikę i marzył o tym, że jego syn zostanie perkusistą - wspomina Kevin Mielewczyk.

Sen ojca o muzycznym geniuszu właśnie się spełnia. Młody tarnowianin na swoim koncie ma mnóstwo sukcesów. Zaczął je kolekcjonować w wieku 10 lat na Międzynarodowym Festiwalu Perkusyjnym w Opolu, gdzie otrzymał nagrodę specjalną. Rok później na konkursie w Szwajcarii pokonał 55 perkusistów z całej Europy. Ostatnim osiągnięciem, nie mniej ważnym dla Kevina, było przyznanie przez miasto Tarnów tytułu „Nadzieja Roku”. - To było dla mnie naprawdę duże zaskoczenie. Nagroda zmobilizowała mnie do pracy z podwójną siłą - podkreśla 17-latek.

Poduszkowe rytmy

- Z rodzicami śmiejemy się, że odkąd pamiętam, chciałem grać - mówi Kevin. Kiedy tylko skończył trzy latka, już układał z poduszek perkusję i wystukiwał na nich rączkami rytm. Później w ruch poszły miski i garnki, służące jako talerze. Pałeczki zrobił sobie z kuchennych narzędzi - tłuczka do mięsa i drewnianej łyżki. Dosłownie wszystko, co wpadło mu w ręce, doskonale nadawało się do grania. Małego chłopca od początku interesowały klimaty rockowe. Takiej właśnie muzyki słuchali jego rodzice. W małym palcu miał utwory zespołów takich jak Ira czy Metallica.

Bębny na komunię

Swojego pierwszego zestawu perkusyjnego doczekał się na komunię. Prawdziwe bębny sprezentował mu wujek.

- Miałem wtedy 9 lat i strasznie się cieszyłem - wspomina.

- Od razu usiadł za perkusją i zaczął grać. Nie mogliśmy go w żaden sposób oderwać - śmieje się Małgorzata Mielewczyk, mama Kevina.

Pierwsze kroki nauki gry na instrumencie stawiał samodzielnie. Potem ćwiczył bębnienie w Tarnowskim Centrum Kultury, gdzie spędził kilka lat. Tam trafił pod skrzydła Bartłomieja Rojka, nauczyciela Szkoły Muzyków Rockowych.

- Kevin to olbrzymi talent o wielkim sercu. W pełni angażował się w to, co grał, zresztą tak jest do tej pory - recenzuje nauczyciel S.M. Rock. - Traktowałem go jak dobrego kolegę, może dlatego tak dobrze układała się nasza współpraca - dodaje.

Obecnie Kevin jest uczniem Zespołu Szkół Muzycznych w Tarnowie i trenuje pod czujnym okiem Jana Krawczyka.

Pokój cały w... gąbce

Nauka w szkole to nie wszystko. Chłopak intensywnie ćwiczy w domu. Często nawet po cztery godzinny dziennie.

- Tutaj mogę grać na bębnach ile chcę. Rodzicom i sąsiadom w ogóle to nie przeszkadza - podkreśla.

Treningi odbywają się w jego pokoju, który został obłożony specjalną gąbką. - Gdy Kevin wyjeżdża na koncerty nie mogę się przyzwyczaić do tego, że w domu panuje taka cisza - wyznaje pani Małgorzata. - Nie wyobrażam sobie, że kiedyś wyprowadzi się z domu i zabraknie nam jego muzyki. Będę za tym bardzo tęsknić.

Sąsiedzi? Bynajmniej nie protestują. - Kiedy przez jakiś czas nie ma mnie w domu, śmieją się, że coś długo byłem na wyjeździe bo nie słyszeli bębnów - mówi nastolatek.

Scena to jest to!

Drugą jego pasją jest piłka nożna. Przez krótki czas grywał nawet w jednym z tarnowskich klubów. Miłość do perkusji okazała się jednak silniejsza i futbol zszedł na dalszy plan. - Jeśli tylko mam wolną chwilę, wtedy chętnie z bratem wychodzimy na boisko i kopiemy - zaznacza.

Prawdziwym żywiołem jest dla niego scena i koncerty. Tutaj tarnowianin czuje się jak ryba w wodzie. Kevina obecnie można usłyszeć w wielu projektach muzycznych. Grał m.in. z Wojciechem Klichem, Pawłem Mazurem i grupą Totentanz. Na razie nie myśli o założeniu własnego zespołu. Aktualną fascynacją młodego artysty jest muzyka jazzowo-rockowa. Obecnie przebywa na warsztatach w Muzycznej Owczarni w Jaworkach, gdzie jest wykładowcą pomocniczym i współpracuje z Wojciechem Pilichowski, Wojciechem Olszakiem, Pauliną Przybysz i Natalią Kukulską. - To było moje marzenie, żeby przyjechać do tego miejsca - zdradza.

Nigdy jej nie zostawię

Kiedy spotyka się ze znajomymi, a w pobliżu znajduje się jakikolwiek instrument, to w jednej chwili trafia w ręce Kevina.

- Koledzy już przyzwyczaili się do tego, że ja lubię być w swoim świecie i to im nie przeszkadza - uśmiech się nastolatek. - Niewiele mam czasu na wspólne wyjścia. Ciągłe próby, koncerty, ale robię to, co kocham i nie żałuje.- wyznaje.

W nowym roku szkolnym chce skupić się przede wszystkim na nauce, żeby dobrze zdać maturę i dostać się do upragnionej Akademii Muzycznej w Krakowie lub Katowicach. Jednak nie oznacza to bynajmniej przerwy w graniu - Perkusji nigdy nie zostawię, bo ona zawsze będzie na pierwszym miejscu- podkreśla.

Nadzieja polskiej muzyki

Kevin Mielewczyk w tym miesiącu został nominowany przez Polskie Stowarzyszenie Perkusyjne oraz magazyn Perkusista do Polskiej nagrody „Nadzieja Perkusyjna”. Na Kevina można głosować za pomocą strony internetowej magazynu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska