- Mój tata ciągle mi powtarza, że zanim jeszcze się urodziłem, on już wiedział, że będę grał. Kiedy mama była w ciąży, siadał obok niej, zakładał na jej brzuch słuchawki, puszczał Metallikę i marzył o tym, że jego syn zostanie perkusistą - wspomina Kevin Mielewczyk.
Sen ojca o muzycznym geniuszu właśnie się spełnia. Młody tarnowianin na swoim koncie ma mnóstwo sukcesów. Zaczął je kolekcjonować w wieku 10 lat na Międzynarodowym Festiwalu Perkusyjnym w Opolu, gdzie otrzymał nagrodę specjalną. Rok później na konkursie w Szwajcarii pokonał 55 perkusistów z całej Europy. Ostatnim osiągnięciem, nie mniej ważnym dla Kevina, było przyznanie przez miasto Tarnów tytułu „Nadzieja Roku”. - To było dla mnie naprawdę duże zaskoczenie. Nagroda zmobilizowała mnie do pracy z podwójną siłą - podkreśla 17-latek.
Poduszkowe rytmy
- Z rodzicami śmiejemy się, że odkąd pamiętam, chciałem grać - mówi Kevin. Kiedy tylko skończył trzy latka, już układał z poduszek perkusję i wystukiwał na nich rączkami rytm. Później w ruch poszły miski i garnki, służące jako talerze. Pałeczki zrobił sobie z kuchennych narzędzi - tłuczka do mięsa i drewnianej łyżki. Dosłownie wszystko, co wpadło mu w ręce, doskonale nadawało się do grania. Małego chłopca od początku interesowały klimaty rockowe. Takiej właśnie muzyki słuchali jego rodzice. W małym palcu miał utwory zespołów takich jak Ira czy Metallica.
Bębny na komunię
Swojego pierwszego zestawu perkusyjnego doczekał się na komunię. Prawdziwe bębny sprezentował mu wujek.
- Miałem wtedy 9 lat i strasznie się cieszyłem - wspomina.
- Od razu usiadł za perkusją i zaczął grać. Nie mogliśmy go w żaden sposób oderwać - śmieje się Małgorzata Mielewczyk, mama Kevina.
Pierwsze kroki nauki gry na instrumencie stawiał samodzielnie. Potem ćwiczył bębnienie w Tarnowskim Centrum Kultury, gdzie spędził kilka lat. Tam trafił pod skrzydła Bartłomieja Rojka, nauczyciela Szkoły Muzyków Rockowych.
- Kevin to olbrzymi talent o wielkim sercu. W pełni angażował się w to, co grał, zresztą tak jest do tej pory - recenzuje nauczyciel S.M. Rock. - Traktowałem go jak dobrego kolegę, może dlatego tak dobrze układała się nasza współpraca - dodaje.
Obecnie Kevin jest uczniem Zespołu Szkół Muzycznych w Tarnowie i trenuje pod czujnym okiem Jana Krawczyka.
Pokój cały w... gąbce
Nauka w szkole to nie wszystko. Chłopak intensywnie ćwiczy w domu. Często nawet po cztery godzinny dziennie.
- Tutaj mogę grać na bębnach ile chcę. Rodzicom i sąsiadom w ogóle to nie przeszkadza - podkreśla.
Treningi odbywają się w jego pokoju, który został obłożony specjalną gąbką. - Gdy Kevin wyjeżdża na koncerty nie mogę się przyzwyczaić do tego, że w domu panuje taka cisza - wyznaje pani Małgorzata. - Nie wyobrażam sobie, że kiedyś wyprowadzi się z domu i zabraknie nam jego muzyki. Będę za tym bardzo tęsknić.
Sąsiedzi? Bynajmniej nie protestują. - Kiedy przez jakiś czas nie ma mnie w domu, śmieją się, że coś długo byłem na wyjeździe bo nie słyszeli bębnów - mówi nastolatek.
Scena to jest to!
Drugą jego pasją jest piłka nożna. Przez krótki czas grywał nawet w jednym z tarnowskich klubów. Miłość do perkusji okazała się jednak silniejsza i futbol zszedł na dalszy plan. - Jeśli tylko mam wolną chwilę, wtedy chętnie z bratem wychodzimy na boisko i kopiemy - zaznacza.
Prawdziwym żywiołem jest dla niego scena i koncerty. Tutaj tarnowianin czuje się jak ryba w wodzie. Kevina obecnie można usłyszeć w wielu projektach muzycznych. Grał m.in. z Wojciechem Klichem, Pawłem Mazurem i grupą Totentanz. Na razie nie myśli o założeniu własnego zespołu. Aktualną fascynacją młodego artysty jest muzyka jazzowo-rockowa. Obecnie przebywa na warsztatach w Muzycznej Owczarni w Jaworkach, gdzie jest wykładowcą pomocniczym i współpracuje z Wojciechem Pilichowski, Wojciechem Olszakiem, Pauliną Przybysz i Natalią Kukulską. - To było moje marzenie, żeby przyjechać do tego miejsca - zdradza.
Nigdy jej nie zostawię
Kiedy spotyka się ze znajomymi, a w pobliżu znajduje się jakikolwiek instrument, to w jednej chwili trafia w ręce Kevina.
- Koledzy już przyzwyczaili się do tego, że ja lubię być w swoim świecie i to im nie przeszkadza - uśmiech się nastolatek. - Niewiele mam czasu na wspólne wyjścia. Ciągłe próby, koncerty, ale robię to, co kocham i nie żałuje.- wyznaje.
W nowym roku szkolnym chce skupić się przede wszystkim na nauce, żeby dobrze zdać maturę i dostać się do upragnionej Akademii Muzycznej w Krakowie lub Katowicach. Jednak nie oznacza to bynajmniej przerwy w graniu - Perkusji nigdy nie zostawię, bo ona zawsze będzie na pierwszym miejscu- podkreśla.
Nadzieja polskiej muzyki
Kevin Mielewczyk w tym miesiącu został nominowany przez Polskie Stowarzyszenie Perkusyjne oraz magazyn Perkusista do Polskiej nagrody „Nadzieja Perkusyjna”. Na Kevina można głosować za pomocą strony internetowej magazynu.