Pochodząca z Kalwarii Zebrzy-dowskiej była prezes Wisły Kraków Marzena Sarapata jest dziś głównym tematem rozmów mieszkańców tej miejscowości. Nie tylko dlatego, że prezesem miejscowej Kalwarianki był jej ojciec Zbigniew Sarapata. - Na pewno nie ukrywa się u rodziców - zaznacza jedna z jej szkolnych koleżanek.
Od kilku dni niemal cała Polska, w tym policja, Centralne Biuro Śledcze i prokuratorzy szukają Marzeny Sarapaty a śledczy przeszukują jej krakowskie mieszkanie, by znaleźć dowody m.in. na jej powiązania z bojówką kiboli Wisły Kraków „Sharks”, która z kolei bywa łączona z niebezpiecznymi gangsterami.
W jej rodzinnej miejscowości temat jest obecnie niewygodny dla wielu mieszkańców i władz miasta, ze względu na kojarzenie tego klubu właśnie z byłą prezes Wisły Kraków.
Jej ojciec Zbigniew, był przez wiele lat prezesem Kalwarianki, obecnie jest jej prezesem honorowym. Od dwóch lat klubem rządzi już co prawda Grzegorz Makówka, jednak ze zdaniem poprzedniego prezesa, który jest tu autorytetem dla środowiska działaczy, nadal każdy się we władzach Miejskiego Klubu Sportowego liczy.
Nic dziwnego, w czasach prezesowania Zbigniewa Sarapaty MKS „Kalwarianka”, grający dziś w wadowickiej klasie okręgowej, święcił największe sukcesy w tym awans do III ligi. Też za jego kadencji powstały obiekty sportowe. I to on miał „zarazić” kibicowaniem” swoją córkę.
„Mój tata był działaczem sportowym w małej miejscowości. Chodziliśmy razem na stadion, ale nie przypuszczałam wtedy, że zostanę prezesem klubu sportowego” - opowiadała w jednym z wywiadów w 2016 r, tuż po tym, gdy nieoczekiwanie została prezesem Wisły Kraków, jedngo z największych klubów piłkarskich w Polsce.
W Kalwarii skończyła szkołę podstawową i średnią. Była, jak podkreślają jej rówieśnicy, wzorową uczennicą. - Fajna koleżanka, taka trochę chłopczyca, chyba właśnie ze względu na tatę i brata Michała, który grał w piłkę - opowiada jej koleżanka.
Michał Sarapata nie żyje. 19 lat temu na stadionie w Kalwarii spadła na niego bramka.
- Rodzina przeżyła wtedy ogromną tragedię a Marzena została ich oczkiem w głowie, więcej dzieci przecież nie mają - opowiada sąsiad Zbigniewa Sarapaty.
Marzena wyjechała do Krakowa, skończyła studia, została radcą prawnym. - W Krakowie trenowała kickboxing, była zapisana do wiślackiej sekcji Trenuj Sztuki Walki, powiązanej właśnie z Sharksami a siłownia i sala treningowa należały do Pawła M., czyli „Miśka”, szefa Sharksów, broniła go też w sądzie - opowiada nam działacz sportowy z pow. wadowickiego.
Gdy zaczęła dość nieoczekiwanie rządzić piłkarskim potentatem Wisłą, coroczny memoriał poświęcony pamięci jej brata nabrał jeszcze większej rangi.
Do Kalwarii przyjeżdżały wtedy futbolowe gwiazdy z Krakowa. Kibice Kalwarianki liczyli, też że „prezes Marzena” pomoże ich klubowi. - Nie chowa się teraz na pewno u rodziców, nikt nie wie gdzie jest. W Krakowie miała swoje życie, męża i znajomości - dodaje jej dawna znajoma.
Każdy z kim o niej rozmawialiśmy odmówił zgody na publikację nazwiska lub choćby imienia. - O tej rodzinie zawsze mówiło się dobrze, wiele zrobili dla sportu w gminie. Teraz lepiej nie mówić nic źle, poza tym ciężko uwierzyć, że nasza Marzenka ma coś wspólnego z gangsterami. Może wrobili ją - tłumaczą ludzie.
Nie udało się nam porozmawiać ze Zbigniewem Sarapatą. - Jest w Krakowie, nie odbiera telefonów - usłyszeliśmy w środę w spółdzielni, której jest obecnie prezesem.
Antysemicki skandal w Kalwariance. Honorowym prezesem klubu ...
WIADOMOŚCI Z MAŁOPOLSKI ZACHODNIEJ
FLESZ: 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - Czy będzie kolejny rekord?