Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat na prezydenta Aleksander Miszalski: Kraków potrzebuje sprawnego menedżera. Nie przesiądę się z roweru do lexusa

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Aleksander Miszalski, kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Krakowa.
Aleksander Miszalski, kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Krakowa. Anna Kaczmarz
- Jakie zagrożenie dla miasta wynika z tego, że kandydat na prezydenta jest partyjny? Premier Donald Tusk zadzwoni do mnie i powie: „Olek nie remontuj Kocmyrzowskiej, tylko Witosa. Bardzo cię proszę”, a ja odpowiem: „Tak panie premierze”? Przecież to byłaby tak absurdalna teza, że aż śmieszna. Partyjność nie ma znaczenia - przekonuje Aleksander Miszalski, kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Krakowa, który opowiada nam o tym, jakie ma pomysły na zarządzanie miastem.

Przyjechał Pan na tę rozmowę na rowerze, mimo że mamy zimę. Jakby został Pan prezydentem Krakowa też tak będzie dojeżdżał do pracy?

- Nie za bardzo sobie wyobrażam, bym nagle miał się przesiadać do auta. To, że teraz przyjechałem na rowerze to nie jest żadna demonstracja. To dobra dawka ruchu. Dla mnie rower to też kwestia wygody i racjonalnych wyborów. Mieszkam w centrum, rowerem wszędzie szybko można dojechać, jest tanim środkiem transportu, ekologicznym, czystym, zdrowym. Oczywiście jak mam przykładowo jechać do Łuczanowic, to pojadę tam autem. Ale gdy mam gdzieś dotrzeć do 5 kilometrów to staram się korzystać z roweru.

To nie będzie Pan korzystał z prezydenckiego lexusa?

Nie zamierzam. Gdyby został prezydentem, to pewnie limuzyny trzeba byłoby sprzedać. Uważam, że nadmierny zbytek w urzędzie jest niepotrzebny. Nie mówię, że jakieś samochody się nie przydadzą, ale czy prezydent musi jeździć lexusem? Kraków nie jest w najlepszej sytuacji finansowej. Przydałoby się zrewidować wydatki, zrezygnować z tych zbędnych. Na pewno jestem zwolennikiem skromnej prezydentury, bez luksusów. Pieniądze przede wszystkim powinny być przekazywane na potrzeby mieszkańców. Kraków jest mocno zadłużony, jest coraz mniej środków na inwestycje.

Przeprowadziłby Pan więc wielkie porządki w urzędzie?

Jestem zwolennikiem ewolucyjnych zmian, a nie rewolucji. Nie wszystko w Krakowie przez ponad 20 lat rządów prezydenta Jacka Majchrowskiego było złe, nie wszystko trzeba wyrzucić do kosza, bo było sporo dobrych rzeczy. Na pewno jednak będzie potrzebny audyt. Nowa władza musi przejrzeć szczegółowo wydatki poprzedników. Wiemy, co jest w budżecie, o kontrowersjach dotyczących wydatków wiemy z doniesień prasowych, ale trzeba byłoby je szczegółowo przejrzeć.

Co roku trzeba łatać dziurę w budżecie, bo brakuje na komunikację zbiorową. Tramwajem też Pan będzie dojeżdżał do magistratu i szukał pieniędzy na rozwój transportu miejskiego?

Nie ma problemu z tym, bym dojeżdżał też tramwajem. Skoro jednak jeżdżę na rowerze, to rzadko korzystam z komunikacji miejskiej. Nie wszyscy jeżdżą na rowerach. Miasto musi być dla wszystkich, dla pieszych, rowerzystów, jeżdżących samochodami i chcących korzystać z komunikacji miejskiej. Trzeba dbać o to, by przestrzeń była dla każdego. Kraków ma jeszcze pod tym względem sporo do zrobienia. Dużo podróżuję, byłem w wielu miastach Zachodniej Europy. Widziałem wiele ciekawych rozwiązań w takich miastach jak np. Wiedeń, Turyn, Mediolan, Kopenhaga, Amsterdam. Tam często podejście do przestrzeni miejskiej jest bardziej dojrzałe niż u nas. Tam jest tak, że wszyscy się mieszczą, są zadowoleni i rezygnują z podróży autem, bo innymi środkami transportu można się przemieszczać szybciej i taniej.

W większości europejskich metropolii można jednak jeździć metrem. W Krakowie będziemy obchodzić 10-lecie referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za takim rozwiązaniem. Zgadza się Pan z tym, że bez podziemnej komunikacji daleko już nie zajedziemy?

Już od dawna wiadomo, że w obrębie zabytkowego centrum nie zwiększymy bardziej przepustowości ulic, więcej kursów tramwajów już tam nie wciśniemy. Do tego dochodzą awarie. Musimy postawić na komunikację podziemną i tunel pod centrum. Potrzebne są analizy, które wykażą jaka ostatecznie powinna być trasa pierwszej linii i czy to początkowo ma być tunel dla tramwaju dostosowany w przyszłości do metra, czy od razu metro. Podstawą jest jednak też znalezienie finansowania. Krakowa nie stać na metro za 10 miliardów złotych. Skoro roczne wydatki na inwestycje wynoszą około 1 miliard złotych, to przez 10 lat nie robilibyśmy nic innego tylko budowali metro. Pieniądze na to trzeba więc szukać wśród funduszy zewnętrznych – ze środków europejskich, budżetu centralnego. Już teraz rozmawiam na ten temat na poziomie centralnym.

II wicewojewoda małopolski Ryszard Śmiałek, współprzewodniczący Nowej Lewicy w Małopolsce i Aleksander Miszalski (z prawej) podczas wspólnej konferencji prasowej w Krakowie

Wybory w Krakowie. Aleksander Miszalski otrzymał poparcie Le...

W referendum krakowianie opowiedzieli się też za rozbudową tras rowerowych. W tym względzie postęp był większy?

Sieć rowerowa rozwinęła się w Krakowie. Nie jest już tak źle jak kilka lat temu, ale wciąż jeszcze są miejsca, w których ciężko jest przejechać na dwóch kółkach. Wciąż brakuje tras rowerowych.

Jest Pan kandydatem Platformy Obywatelskiej, partii która objęła rządy w kraju. Byłoby Panu łatwiej zdobywać rządowe pieniądze na inwestycje dla Krakowa?

Już jako poseł prowadzę rozmowy i to z niejednym ministrem tego rządu na temat różnych możliwości wsparcia dla Krakowa. Mam świadomość, że nasze miasto nie było specjalnie doceniane za poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej. Taka jest opinia i ona jest prawdziwa. Nie byliśmy rozpieszczani. To była jednak trochę wina polityków krakowskich, którzy nie potrafili skutecznie zabiegać o wsparcie. Znam wszystkich ministrów obecnego rządu, siedziałem z nimi w ławach poselskich od kilku lat i jestem zdeterminowany, by w przyszłości ta sytuacja się zmieniła, żeby Kraków został realnie doceniony. I tu nie chodzi tylko o pomoc finansową. To także słuchanie naszych pomysłów, uchwalenie ustaw jakich potrzebujemy. Mam tu na myśli ustawę metropolitalną, która już jest przygotowana, pozwoli na wspólne przekazywanie środków i realizację inwestycji przez Kraków, ale wspólnie z ościennymi gminami, bo musimy myśleć i planować rozwój dla całej aglomeracji. Potrzebna jest ustawa dająca możliwość pobierania opłaty turystycznej, co pozwoli zwiększyć budżet Krakowa. Chodzi też o uszczegółowienie programu „Czyste powietrze”, tak by podkrakowskie gminy mogły realnie pozbyć się kopciuchów, aby do stolicy Małopolski z okolic nie napływał smog.

Co można byłoby jeszcze rozwiązać z pomocą centrali?

Wrócę jeszcze do kwestii transportu. W Krakowie wciąż nie mamy w pełni rozwiązanych możliwości jakie daje kolej. Są już trzy linie szybkiej kolei aglomeracyjnej, pociągi jeżdżą do Wieliczki, Skawiny, Miechowa i innych miast, ale częstotliwość wciąż jest niska. Na to narzekają mieszkańcy ościennych gmin i w związku z tym przyjeżdżają do Krakowa autami. Problem mają krakowianie z nadmiernym ruchem, korkami, smogiem. Moim zdaniem szybka kolej nie jest odpowiednio zareklamowana. Nie wszyscy nawet wiedzą, jakie daje możliwości w szybkim przemieszczaniu się. Ale może nie jest to tak nagłośnione, bo nadal jest za mała częstotliwość połączeń. Pracujemy więc z ekspertami nad tym jak ten system poprawić. Do tego potrzebne są środki unijne i rządowe wsparcie. Jeżeli ktoś myśli, że Kraków może być samotną wyspą i sam sobie ze wszystkim świetnie poradzi, to się głęboko myli. Żyjemy w kraju, który jest systemem różnych naczyń połączonych. Samorządy muszą współpracować z rządem. A mam takie wrażenie, że jakkolwiek mieszkamy w pięknym mieście, które wszyscy kochamy i z którego wszyscy jesteśmy dumni, to jednak przez ostatnie lata gdzieś to krakowskie „nie da się” zdominowało to, jakie krakowianie mieli odczucia w relacji z władzą. Tu wszystko trwa i nie tylko chodzi o duże procesy inwestycyjne. Nieraz nie można się doczekać na zwykłe pismo urzędowe. Mamy piękne miasto, zabytki, wyższe uczelnie, rozwijający się biznes, ale czy Kraków jest jak Mediolan, czy Monachium? Chyba jeszcze nie jest, a chcielibyśmy mieć tak czysto jak tam, takie inwestycje jak tam, tak mocne kluby piłkarskie jak tam, modę taką jak w Mediolanie, czy fabrykę BMW jak w Monachium. Mamy znakomitych naukowców, powstają świetne pomysły na uczelniach, ale przedstawiciele różnych branż biznesu przyznają, że miasto się w to nie włącza, nikt nie rozmawia tu z nimi o tym, aby tworzyć tu nowe miejsca pracy. Mamy coraz mniej studentów.

Studenci narzekają na to, że brakuje tanich akademików. Brakuje też mieszkań, a ich ceny rosną w ogromnym tempie. Z drugiej strony od lat mieszkańcy narzekają na betonozę. Jak z tego wybrnąć?

Mieszkańcy skarżą się na to, że miasto jest zabudowywane i mają racje. Wiele inwestycji było nieprzemyślanych. Wiele z nich można było jednak zrealizować w ramach planów zagospodarowania uwzględniających tereny zielone, ale tak się nie stało, bo te plany nie powstały. Z drugiej strony inwestorzy mówią, że w Krakowie nie da się budować. Zwracają uwagę, że w innych miastach można z urzędem podpisać ogólne warunki przeprowadzenia inwestycji i wszystko odbywa się szybko i sprawnie. Są jeszcze wolne tereny pod zabudowę. Przykładem chociażby projekt Nowego Miasta w rejonie Płaszowa i Rybitw, który w proponowanej przez urząd wersji upadł, bo był przeskalowany i nie został odpowiednio skonsultowany z mieszkańcami. Tam są jednak miejsca, gdzie mogłyby powstać mieszkania. Jednym z podstawowych błędów dotychczasowej władzy było to, że na „wuzetkach” budowano bloki nie uwzględniając podstawowej infrastruktury, takiej jak drogi, linie tramwajowej, szkoły, przedszkola, żłobki, ośrodki kultury czy zdrowia, obiekty sportowe i rekreacyjne. Przykładem jest Ruczaj, Złocień, czy Górka Narodowa, na którą dopiero niedawno zaczął dojeżdżać tramwaj. Na Złocieniu nadal na tramwaj czekają.

W Krakowie brakuje zieleni, bo władze miasta, twierdzą, że jest jej dużo?

Statystki przedstawiane przez urząd istotnie pokazują, że terenów zielonych mamy dużo. Jest tak jeżeli weźmiemy pod uwagę cały Lasek Wolski czy okolicę. Nie sądzę więc, by mieszkańcy Woli Justowskiej, Przegorzał czy Tyńca narzekali na to, że brakuje im zieleni. W innych rejonach są jednak problemy. Tak jest w centrum. Jeszcze jako radny dzielnicowy i miejski walczyłem o Park Jalu Kurka, czy budowę parku przy ulicy Karmelickiej. Ale wciąż tych zielonych terenów w wielu miejscach jest za mało. Trzeba też ją uwzględniać przy planowaniu nowych osiedli.

Niedawno z mediów społecznościowych dowiedzieliśmy się, że obronił Pan doktorat na Uniwersytecie Ekonomicznym. Do Krakowa przylgnęła opinia, że w tym mieście większe szanse w walce o prezydenturę może dać profesura. Żałuje Pan, że takiego tytułu nie uda się już uzyskać do wyborów?

Myślę, że w Krakowie zmienia się mentalności i mieszkańcy potrzebują nie tyle profesora, co sprawnego menedżera, kogoś kto z jednej strony będzie umiał zarządzać miastem, a z drugiej jest Krakowowi oddany, ma wiedzę, potrafi to wszystko połączyć. Mam pewność, że w ostatnich latach urząd nie był dobrze zarządzany, wiele procesów można było przeprowadzić tam szybciej i sprawniej. Urząd nie jest odpowiednio zinformatyzowany. Słyszę, że niektóre dokumenty są jeszcze przekazywane w formie papierowej, co wydaje się być anachronizmem. Miasto musi być profesjonalnie zarządzane w kwestii ograniczania kosztów i zwiększania przychodów. Tak jak to jest w firmie. Trochę o tym wiem, bo od 25 lat taką firmę współtworzę. Zaczynaliśmy od zera, a obecnie pracuje w niej 300 osób.

Jak to się stało, że trafił Pan do branży turystycznej?

W wieku 20 lat, na pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym wraz ze znajomymi założyłem firmę, która swoją działalność rozpoczęła od tego, że wynajęliśmy akademik we Wrocławiu, który pod nazwą hostelu reklamowaliśmy turystom. Udało się coś zarobić, mieliśmy referencje od uczelni i nawiązaliśmy współpracę z kolejnymi uczelniami - we Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu.

Dlaczego nie w Krakowie?

W Krakowie była silna konkurencja. Tu rozpoczęliśmy działalność po trzech latach, także na zasadzie współpracy polegającej na wynajmie pokoi w akademikach. Później zaczęliśmy prowadzić hostele, hotele, biura podróży. W tym czasie skończyłem też turystykę na krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dalej jestem przedsiębiorcą, ale nie mam już udziałów w żadnych polskich spółkach turystycznych, tylko w zagranicznych na terenie Słowacji i Austrii. Udziałów w polskich spółkach pozbyłem się ze względu na plany prezydenckie w Krakowie, dla pełnej transparentności.

Nie ma Pan obawy, że w debatach podczas kampanii pojawią się wątpliwości, czy jako prezydent może Pan sprzyjać biznesowi turystycznemu?

Każdy turysta zostawia u nas pieniądze i trzeba dbać o to, by przyjeżdżali do nas goście z całego świata. Trzeba też dbać o mieszkańców, byśmy nie skończyli jak inne znane turystyczne miasta Wenecja, Barcelona czy Dubrownik. W Wenecji szukając rozwiązań wprowadzono już opłatę dla turystów. U nas problemem jest rosnący proceder mieszkań na wynajem. W tym przypadku potrzebne są zmiany ustawowe. Nikt nie chce miasta, które będzie dla turystów, a nie dla mieszkańców. Amsterdam ogranicza liczbę miejsc hotelowych. Problemem jest też zakłócanie ciszy nocnej. Już jako radny dzielnicowy wnioskowałem o to, by utworzyć w Krakowie funkcję burmistrza nocnego, kontrolującego nocne życie w mieście, dbającego o spokój i porządek. To rozwiązanie, które sprawdza się w wielu krajach zachodnich.

Obecny prezydent prof. Jacek Majchrowski podkreśla swoją apolityczność. Nie obawia się Pan, że przynależność do Platformy Obywatelskiej nie będzie atutem, chociażby w rywalizacji z Łukaszem Gibałą, który wygrywa w sondażach i nie jest reprezentantem partii?

Prezydent Jacek Majchrowski wywodzi się z SLD, czyli nie był tak zupełnie bezpartyjny. W jego klubie zawsze byli i są przedstawiciele SLD czy PSL. Łukasz Gibała był w Platformie Obywatelskiej, później był w Ruchu Palikota. Obecnie otrzymał poparcie Partii Razem i jak się mówi obiecał im pięć miejsc na liście do Rady Miasta. Ja zawsze byłem w Platformie Obywatelskiej i nigdzie indziej. A mówienie o bezpartyjności przez konkurentów jest trochę słowem wytrychem. Jakie zagrożenie dla miasta wynika z tego, że kandydat na prezydenta jest partyjny? Premier Donald Tusk zadzwoni do mnie i powie: „Olek nie remontuj Kocmyrzowskiej, tylko Witosa. Bardzo cię proszę”, a ja odpowiem: „Tak panie premierze”? Przecież to byłaby tak absurdalna teza, że aż śmieszna. Partyjność nie ma znaczenia. W Poznaniu jest prezydent Jacek Jaśkowiak, w Warszawie Rafał Trzaskowski, w Białymstoku Tadeusz Truskolaski. Polityka, jak się z niej umiejętnie korzysta może tylko pomóc w tym, żeby ściągnąć środki do Krakowa i przeforsować w Warszawie różne rozwiązania korzystne dla naszego miasta. Nikt ze stolicy za nas nie będzie tutaj zarządzać, musimy sobie poradzić sami.

Gabinet prezydenta Krakowa czeka na nowego gospodarza.

Wybory prezydenckie w Krakowie: kto powalczy z faworytem son...

Powiodło się Panu w biznesie, jest w Sejmie, dlaczego nie zamierza Pan robić krajowej kariery politycznej tylko chce wrócić do Krakowa?

Cały czas tu mieszkam. Do polityki pokierowała mnie pasja. Zawsze chciałem współtworzyć Kraków. Zaczynałem w Radzie Dzielnicy I Stare Miasto, później byłem radnym miejskim, następnie posłem z Krakowa. Mogłem aspirować do bycia w rządzie, ale decydując się na kandydowanie na prezydenta Krakowa wiem, że żegnam się z polityką krajową. Poznałem smak Sejmu, zdobyłem kontakty, które się nam tu w Krakowie przydadzą. Tutaj jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, do poprawienia i nie będę tęsknił za Warszawą. Kocham Kraków, chcę być prezydentem tego miasta, mam pomysły i umiejętności, żeby dobrze nim zarządzać. Jeśli mieszkańcy mnie wybiorą, to z wielką przyjemnością będę pełnić tę funkcję.

Dlaczego pory roku wpływają na nasz nastrój?

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska