https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Karambol na Ruczaju. Kierowca skazany po czterech latach. Zapłaci pokrzywdzonym

Artur Drożdżak
Adam Wojnar/Polska_press
Szczupły, niski 58-latek odpowiadał przed krakowskim sądem za katastrofę w ruchu lądowym na Ruczaju. W śledztwie przyznawał się do winy. Za staranowanie 18 aut swoim usłyszał wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Grzegorz O. ma też 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów i do zapłaty 18 tys. zł pokrzywdzonym. Do karambolu doszło 19 maja 2015 r.

Proces kierowcy był niejawny na wniosek jego adwokata, który argumentował, że „jego klient się leczy, przeżywa zdarzenie i zachowuje się histerycznie”.

- Jak się pan czuje? - zapytała oskarżonego sędzia Małgorzata Fronc. - Dobrze. Tylko trochę choruję - odparł. Adwokat wszedł mu w słowo i wtrącił, że „źle psychicznie”. Dopiero wtedy Grzegorz O. potwierdził, że z jego psychiką faktycznie nie jest najlepiej.

Nie wiadomo, czy na rozprawie mężczyzna przyznał się do winy, bo dziennikarze zostali wyproszeni, gdy sąd utajnił proces.

19 maja 2015 r. Grzegorz O., kierując ciągnikiem siodłowym z naczepą poruszał się jezdnią ulicy Grota Roweckiego od ul. Norymberskiej w kierunku skrzyżowania z ul. Kobierzyńską. Mimo, że dla jego kierunku jazdy nadawany był na sygnalizatorze znajdującym się przed skrzyżowaniem sygnał czerwony, a przed nim znajdowały się liczne pojazdy oczekujące na zmianę nadawanego sygnału, nie zahamował on tylko najechał na nie, a następnie, mimo wskazań sygnalizacji kontynuował jazdę na wprost przez skrzyżowanie taranując pojazdy i oddalił się z miejsca zdarzenia.

Kierowca nie był pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Twierdził, że nie chciał najechać na samochody, ale nie potrafił wyjaśnić, jak doszło do zdarzenia.

Wypadek na Ruczaju w Krakowie.

Kraków. Karambol na Ruczaju [ZDJĘCIA]

Pamiętał, że dojeżdżając do skrzyżowania widział samochody przed sobą z odległości około 100 metrów i że miały zielone światło. Gdy się zmieniło, auta zaczęły stawać, a on nie zdążył zahamować tirem z naczepą. Uderzył w nie z impetem. Jak podał pamiętał jedynie, że „odpychał swoim pojazdem jakiś inny pojazd” i przejechał przez skrzyżowanie, a kolejną rzeczą, którą zarejestrował było dopiero to, że się zatrzymał.

Kierowca wyjaśniał także, że był zmęczony, ponieważ musiał wracać z towarem, który nie został przyjęty przez odbiorcę. Zaprzeczył, by uciekał z miejsca zdarzenia.
Jak podkreślała prokuratura, do zdarzenia doszło podczas dobrych warunkach atmosferycznych, na prostym odcinku jezdni o suchej, czystej i gładkiej nawierzchni asfaltowej i w obszarze zabudowanym, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km na godz.

Ustalono również, że w chwili zdarzenia Grzegorz O. nie działał jednak także w warunkach ograniczonej poczytalności. Stan techniczny ciągnika siodłowego i naczepy nie miały wpływu na zdarzenie - choć nie były sprawne technicznie.

W sumie 16 osób zostało wtedy rannych. Siedem dość ciężko, a 9 kolejnych osób doznało obrażeń ciała w postaci ogólnych potłuczeń, stłuczenia żeber, ran głowy i rany podudzia, urazów skrętnych kręgosłupa szyjnego i innych, które naruszyły czynności narządów ich ciała na okres poniżej 7

Do zdarzenia doszło przy dobrych warunkach atmosferycznych, na prostym odcinku jezdni o suchej, czystej i gładkiej nawierzchni asfaltowej, w obszarze zabudowanym, gdzie obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h.

Przesłuchany w charakterze podejrzanego Grzegorz O., przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Między innymi wyjaśnił, że nie chciał najechać na te samochody. Nie umie wyjaśnić, jak doszło do zdarzenia. Dojeżdżając do skrzyżowania widział samochody przed sobą, które jeszcze jechały i widział z odległości około 100 metrów, że dla ich kierunku jazdy wyświetlane jest zielone światło. Światło zmieniło się, auta zaczęły hamować, a on nie zdążył zahamować i w nie uderzył. Być może był przemęczony.

Grzegorz O. nie był dotychczas karany sądownie. Groziło mu do 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krak
18 tysięcy dla wszystkich ofiar - to kpina z ludzi!!!
j
j
Na takie żarty może pozwolić sobie tylko kasta nadzwyczajna .
o
obserwator kasty
To są sędziowie z rodzin po-PRL-owskich . Całe klany w PRL-u obsadzały to co dziś nazywają sami kastą nadzwyczajną .
k
krk
To jest kpina z ludzi pokrzywdzonych w tych autach !
C
Ccc
TY NIE CHCESZ SPRAWIEDLIWOŚCI TYLKO ZEMSTY. Z TAKIM TOKIEM MYŚLENIA TO DALEKO NIE DOJDZIESZ.
NIC NIE WIESZ O WYPADKU POZA TYM CO CI NAPISALI. WIĘC ODDYCHAJ GŁĘBOKO I GŁUPOT NIE PISZ.
B
BJ
Myślisz, że jak spotkasz przeciwnika zarówno PIS jak i PO to się zsikasz w portki? Jeśli tak, to możesz zaczynać. Oszołomie.
B
BJ
My wiemy co sie stało - wjebał się wielkim autem w małe samochody. Cud, że nikt zginął. Ale stan ciężki to też nie sanatorium. Sprawiedliwość każe wsadzić do pierdla na te 4 lata i nakazuje spłacić szkody wszystkich ofiar. A nie q.rwa zawiasy!
r
red box
RACJA
r
red box
LUDZIE POMYŚLCIE. KTO CHCE POZABIJAĆ LUDZI? ŻAL MI GOŚCIA I NADAL WĄTPIĘ W TO WSZYSTKO. CZY KTOŚ BRAŁ POD UWAGĘ TO CZY KIEROWCA NIE ZASŁABŁ PRZYPADKIEM? NAJŁATWIEJ UKRZYŻOWAĆ GO BO NAROBIŁ SYFU. ON SAM NIE WIE CO SIĘ STAŁO I... MY TEŻ TEGO NIE WIEMY.
K
Krakus
Po spowodowaniu takiego wypadku facet będzie mógł za 4 lata nadal jeździć? Skąd się biorą ci sędziowie?
g
gosc
Tak wam ten Ziobro, Kaczyński i Pawłowicz namieszali w łbach, że to aż boli.
B
BJ
Woolnee sundy!!! Co to jest 4 lata? I na końcu znowu bez sprawiedliwości. No jaka po prostu!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska