Ludzie obawiają się przede wszystkim uciążliwego hałasu, jaki powstaje podczas jazdy na łyżworolkach, deskorolkach czy rowerach po urządzeniach zainstalowanych w skateparku. - Obok domów mamy orlik, czynny do godziny 22. Z hałasem, jaki stamtąd dobiega, już się pogodziliśmy, ale teraz, gdy dojdzie jeszcze skatepark, będzie nie do wytrzymania - mówi Elżbieta Poczta, której dom znajduje się niespełna 50 metrów od granicy obiektu.
Pod petycją do burmistrza widnieją nazwiska 18 mieszkańców z obydwu osiedli, ale jak zapewniają inicjatorzy protestu, przeciwników tej lokalizacji jest więcej. Z uwagi na krótki czas zbierania podpisów nie wszyscy zdążyli złożyć swój autograf.
Mieszkańcy o lokalizacji skateparku dowiedzieli się pocztą pantoflową i poinformowali o niej radnych. - Brak konsultacji w takiej sprawie jest naruszeniem Ustawy o samorządzie gminnym, a jednocześnie uchwały rady miejskiej o trybie konsultacji społecznych - podkreśla Andrzej Bryzek, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Stare Miasto. Uważa, że to może być podstawa do unieważnienia decyzji i wycofania się z inwestycji, której budowa już się rozpoczęła.
Tego oczekują zdeterminowani mieszkańcy. Powołują się na przypadek Bytomia, gdzie zdemontowano takie urządzenia, gdy okazało się, że hałas był nie do wytrzymania. - A tak na pewno będzie też u nas - twierdzą. Wskazują kilka innych miejsc, gdzie można utworzyć skatepark.
W gminie nie mają ochoty wycofywać się z budowy miejsca rozrywki dla młodzieży. - Jak się zorientowaliśmy, natężenie hałasu dochodzącego ze skateparku porównywalne jest z tym, jaki czyni przejeżdżający samochód - zapewnia Krzysztof Olejak, zastępca burmistrza Kęt.
Utrzymuje, że jeśli obiekt okaże się zbyt uciążliwy, to przeprowadzone zostaną badania hałasu i w razie potrzeby zostaną wykonane ekrany akustyczne.
Wiceburmistrz podkreśla też, że konsultacje nie były potrzebne, bo park powstaje na terenie - według planu zagospodarowania przestrzennego - przeznaczonym pod takie właśnie obiekty.
Po pierwszym spotkaniu z burmistrzem pod koniec marca tego roku wydawało się, że jest szansa na kompromis. - Miał okazję, aby sprawę przemyśleć także po pierwszym nierozstrzygniętym przetargu - podkreśla Andrzej Bryzek. Skatepark ma kosztować 550 tysięcy złotych.
Minimum 200 m
Minimalna, rozsądna odległość od domów mieszkalnych, jaką proponują projektanci skateparków, wynosi 200 metrów. Jeśli będzie mniejsza, należy liczyć się ze skargami mieszkańców na hałas. Z kolei jeden z producentów urządzeń wskazuje na badania, z których wynika, że w zależności od terenu hałas wywoływany na skateparku miesza się z normalnym hałasem dopiero w odległości 150- 300 metrów od takiego obiektu. W Kętach najbliższe domy stoją niecałe 50 metrów od powstającego skateparku.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!