Dzieci takie są
Bawiące się przed klatką dzieci hałasują, biegają, a ich wózki utrudniają przejście. To nie wszystkim lokatorom się podoba.
Najmocniej swoje niezadowolenie manifestuje Wiesław Czyszczoń, który mieszka na parterze i mimo zamkniętych w mieszkaniu okien, słyszy wszystko, co się dzieje na dworze. - Maluchy zawsze hałasują, to normalne. Przecież ten pan też miał małe dzieci i powinien to rozumieć - tłumaczy Agnieszka Mistek, mieszkająca także w tym bloku.
Konflikt trwa od kilku lat, jednak w tym roku się zaognił wraz z pierwszymi słonecznymi dniami, gdy rodzice zaczęli wychodzić na dwór ze swoimi pociechami. - Teraz jest tu bardzo dużo małych dzieci. Wcześniej było ich mniej, więc konflikt nie był tak poważny - dodaje Monika Jurczak.
W ostatnich miesiącach na osiedlu często pojawia się policja, którą wzywa Wiesław Czyszczoń. Żadna z interwencji nie zakończyła się nałożeniem mandatu, bo nie było ku temu podstaw.
Ławka jest i znika
W ciągu ostatnich dwóch lat zarządca budynku - firma Komax - trzykrotnie już usuwał ławkę, a następnie montował ją ponownie. Młodzi mieszkańcy nie chcą chodzić dalej, na ławki za blokiem, bo często alkohol leje się tam strumieniami - to popularne miejsce imprez.
Przeciąganie liny trwa. Ludzie zarzucają Wiesławowi Czyszczoniowi brak wrażliwości.
- Jeśli jakiś wózek faktycznie tarasuje drogę do wejścia, to wystarczy poprosić o jego przestawienie, a nie wyzywać ludzi - podkreśla Jolanta Kubica, która zapewnia, że nikt nie chce robić mężczyźnie na złość.
W mediację pomiędzy lokatorami włączył się Krzysztof Klęczar, burmistrz Kęt. Osobiście rozmawiał z obydwoma stronami i jak podkreśla, nie będzie łatwo rozwiązać sporu.
- To konflikt pokoleniowy. Młodzi chcą, by ławka stała przy ich klatce, podobnie jak przy innych. Cały czas rozmawiamy - zapewnia burmistrz, którzy przypomina, że na tym osiedlu od wielu lat trwają także inne konflikty pokoleniowe.
Piaskownica zgody
Młodzi mieszkańcy uważają, że problem załagodziłaby budowa piaskownicy i ławki z dala od klatki. Wówczas ludzie z dziećmi tam spędzaliby więcej czasu.
Mają koncepcję, zgromadzili już nawet część materiałów potrzebnych do budowy. Nie chcą jednak robić piaskownicy na „dziko”, dlatego złożyli pismo w tej sprawie do burmistrza oraz zarządcy osiedla.
- Na pewno zmniejszyłoby to „problem” dzieci bawiących się pod klatką - podkreśla burmistrz Krzysztof Klęczar. Wstępnie jest na „tak”.