Kiedy okazało się, że zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie nie dojdą do skutku, Prawo i Sprawiedliwość prawie natychmiast wytypowało nową, najlepszą dla tej partii datę głosowania. Oficjalnie decyzja jeszcze nie zapadła, ale z wypowiedzi polityków PiS nietrudno było wyczytać, że chcą oni, by wybory prezydenckie odbyły się 28 czerwca.
Początkowo wydawało się, że opozycja takie rozwiązanie poprze, a przynajmniej nie będzie utrudniała jego realizacji. Tymczasem we wtorek 26 maja spór o datę wyborów znów rozgorzał.
Grodzki: Wybory po 6 sierpnia? To możliwe
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki odwołał posiedzenie izby wyższej, które miało odbyć się w tym tygodniu. To spowodowało natychmiastową reakcję marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która stwierdziła, że Grodzki ją oszukał.
- Otrzymałam zapewnienie od marszałka Senatu, że tej ustawy [dot. wyborów prezydenckich - red.] nie będzie trzymał 30 dni i zorganizuje Senat w tym tygodniu. Dziś się dowiaduję, że Senatu w tym tygodniu nie będzie, że jest planowany na przyszły tydzień, a punkt o wyborach ma się znaleźć w harmonogramie. Ale nie wiem, czy będzie głosowany, bo już nie pierwszy raz zostałam oszukana - powiedziała.
Jeśli Senat będzie pracował nad ustawą dotyczącą wyborów prezydenckich 30 dni, to organizacja wyborów 28 czerwca stanie się praktycznie niemożliwa. W rezultacie może dojść do sytuacji, że kadencja prezydenta Andrzeja Dudy zakończy się 6 sierpnia, a nowy prezydent nie będzie jeszcze wybrany. PiS twierdzi, że byłoby to całkowite złamanie konstytucji.
- Powaga Rzeczypospolitej nie ucierpiałaby na tym, gdyby 6 sierpnia prezydent Duda opuścił swój urząd. Konstytucja wskazuje, że w takiej sytuacji prezydenta zastępuje marszałek Sejmu bądź marszałek Senatu - stwierdził Tomasz Grodzki w TVN24.
Wybory prezydenckie jednak w lipcu?
- Co się zmieniło przez weekend, że dzisiaj słyszymy taką oto narrację, że wybory powinny się odbyć po 6 sierpnia 2020 r.? - pytała marszałek Witek.
- Wybory muszą się odbyć na podstawie zasad w największym stopniu zgodnych z konstytucją - odparł Grodzki. Dodał, że ustawa, nad którą pracuje Senat, wróci do Sejmu z dużą liczbą poprawek. Jednocześnie oświadczył, że zagłosuje za poprawką wprowadzającą vacatio legis do 6 sierpnia. Gdyby taką poprawkę przyjął również Sejm, wyborów w trybie przewidzianym w ustawie nie dałoby się przeprowadzić przed wygaśnięciem kadencji prezydenta Dudy.
Ale wielu polityków opozycji w kontekście terminu wyborów wymienia też daty lipcowe.
- Wybory mogą odbyć się również w terminie lipcowym, pod warunkiem, że będzie jasna deklaracja samorządowców, że da się to dobrze zorganizować - stwierdził Borys Budka na środowym briefingu w Sejmie.
To właśnie od stanowiska samorządów opozycja chciałaby uzależnić datę wyborów. W tej chwili wielu samorządowców twierdzi, że termin 28 czerwca jest nierealny. Dużo lepszą opcją - ich zdaniem - byłoby zorganizowanie wyborów 5 lub 12 lipca. Mieliby bowiem więcej czasu na przygotowanie wyborów od strony organizacyjnej. Trzeba pamiętać bowiem, że każdy obywatel, który wyrazi taką chęć, będzie mógł zagłosować w wyborach korespondencyjnie.
Na razie wszystko zależy więc od tego, kiedy ustawa opuści Senat.
- Mam prośbę do pani marszałek Witek jako do kobiety. Ja nie śmiem jej dyktować, jak powinna urządzać prace Sejmu, chociaż mam do trybu tych prac i ekspresowego tempa bardzo wiele zastrzeżeń. Prosiłbym, żeby ona również nie dyktowała senatorom i mnie, jak mamy sobie radzić w Senacie - mówił Tomasz Grodzki.
Kaczyński: Wybory najpóźniej 28 czerwca
Tymczasem Jarosław Kaczyński stwierdził, że nie ma mowy o żadnym innym terminie wyborów, niż ten czerwcowy.
- Stanął znów w dyskusji publicznej problem terminu wyborów. Wydawało się, że wszystko jest rozstrzygnięte, ale okazało się, że niektórzy w dalszym ciągu chcą odrzucać rozwiązanie konstytucyjne. Z całą pewnością nie leży to w interesie Polski i nie jest to zgodne z konstytucją - powiedział Kaczyński podczas wspólnego briefingu z Jarosławem Gowinem i Zbigniewem Ziobrą.
- Ostatni możliwy termin to 28 czerwca. Jeżeli wtedy odbędą się wybory, to wtedy - mimo wykorzystania wszystkich innych terminów np. przez Sąd Najwyższy - 6 sierpnia nowy prezydent będzie zaprzysiężony. Nie ma tutaj żadnej innej możliwości. Ci, którzy to proponują, mają za nic konstytucję - dodał.
- Wybory będą przeprowadzone. Jeśli będą próby przeciwstawiania się temu, to wykorzystamy wszystkie środki, aby przepisy prawa zostały wykonane - zapowiedział Kaczyński.
