Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy twoja głowa pusta, lepiej niechaj milczą usta

Jerzy Surdykowski
fot. archiwum
Europosłowie, znacznie częściej widywani nad Wisłą niż w Brukseli, wyciągnęli przed Parlament Europejski nasze sejmikowe kłótnie, a powtórka była już w Warszawie.

Kończy się polska prezydencja w Unii. Na trudny trafiliśmy czas. Najpierw arabska wiosna z krwawą kulminacją w Libii, na co Europa okazała się nieprzygotowana, a już Polska szczególnie, bo w Afryce interesów większych nie mamy, podobnie jak wyszkolonych kadr. Potem słaby oddźwięk unijnych propozycji dla wschodnich sąsiadów, co miało być opłacane skromną pomocą przyznaną przez Brukselę na hołubione przez nas "partnerstwo wschodnie". Klika rządząca w Mińsku myśli tylko, jak utrzymać się przy władzy, Brukseli i Warszawy boi się niby czort święconej wody. Nie darmo tamtejsza opozycja pokrzykuje: "Łukaszenka w żopu, Biełoruś w Jewropu!". Ukraina jak zwykle nie potrafi się dogadać sama z sobą. Tylko Moskwa zabiega o zniesienie wiz do strefy Schengen, co umożliwi podróże na Zachód ruskim nowobogackim i bandziorom. Oczywiście bez żadnych ustępstw demokratyzacyjnych, co pokazały niedawne wybory. Ale i tak dostanie na otarcie łez ruch bezwizowy z obwodem kaliningradzkim: przecież tamtejszy żulik jak się raz załapie, to i tak pojedzie gdzie chce!

No i najstraszniejsze zagrożenie, z którym borykała się prezydencja: kryzys w strefie euro. Tutaj nawet najwięksi gracze nie potrafią się dogadać, cóż dopiero my z cichym (wedle dochodu narodowego) głosikiem? Ale pomimo wszystko udało się nam (przemówienie ministra Sikorskiego w Berlinie i wystąpienie premiera Tuska w europarlamencie) powiedzieć kilka niegłupich zdań o przyszłości Unii, przypomnieć wielkim o ich odpowiedzialności, której nie przesłonią bieżące kłótnie.

Kraj, który jest największym odbiorcą unijnych funduszy, pokazał, że prócz wydzierania forsy obchodzi go przyszłość Wspólnoty. Za to właśnie PiS i ziobryści chcą postawić Sikorskiego przed Trybunałem Stanu, a Tuska uważają za zdrajcę. Europosłowie, znacznie częściej widywani nad Wisłą niż w Brukseli, wyciągnęli przed Parlament Europejski nasze sejmikowe kłótnie, a powtórka była już w Warszawie z panią Fotygą w roli głównej. A co mieliśmy robić? Wraz z Brytyjczykami odegrać rolę unijnego Rejtana? - jak radzi prezes Kaczyński. Stanąć na czele małych krajów nienależących do strefy euro i podtrzymywać je w niechęci do Brukseli? Skłócać się z jednakowo z Berlinem i z Moskwą? - też wedle Prezesa.

Jeśli ktoś uczył się historii, to powinien wiedzieć, do czego doprowadziła Polskę polityka dwu wrogów. Jeśli ktoś ma pojęcie o ekonomii, to powinien wiedzieć, że polski eksport skierowany jest do strefy euro (a nie jak kiedyś do ZSRR) i ta sprzedaż (a nie uchwały Biura Politycznego) nakręca gospodarkę, daje ludziom pracę. Ale to za mało na zakute łby sejmikowe. Dlatego daremnie byłoby przypominanie im tytułowej maksymy.

Z wiarą w dwu wrogów jest tak jak z wiarą w ukryte przyczyny katastrofy smoleńskiej. Ostatnio sam Prezes (zamiast specjalizującego się w tym posła Macierewicza) ogłosił, że prezydenckiej maszynie nie była w stanie uczynić nic złego jakaś brzoza, ściąłby ją i poleciał dalej. Był tajemniczy wybuch albo inna ruska pułapka, bo Lech jako premier sprzedał Gruzji polskie rakiety. Że to trochę udoskonalona wersja rakiet śp. Układu Warszawskiego, o tym już zamilczał. Pewnie dlatego że zajęty jest tworzeniem nowego tygodnika, który będzie się nazywał: "Podejrzewam, rze…". Więcej Europy to znaczy mniej Polski - inny cytat z tego samego źródła. Jarosław, Polskę rozbaw! Ale pałeczkę przejmuje już niezastąpiony poseł z ruchu swego imienia, który ogłosił, że tajne służby mają zbadać wpływ obcej agentury na działalność PiS. W sam raz na pierwszą stronę nowego tygodnika. Nie darmo ostatnio rozszyfrowuje się skrót tej partii jako "Palikot i Spółka".

Tak zachowujemy się w chwilach ważnych, bo właśnie Polska z sukcesem i wśród pochwał zakończyła pierwszą prezydencję w Unii, a Polak przez 2,5 roku sprawnie kierował unijnym parlamentem. Nie inaczej z rocznicami; dlatego w Święto Niepodległości demonstranci zdemolowali Warszawę, rocznica Powstania Warszawskiego pokazuje, jak potrafimy pięknie umierać, naiwna choć zwycięska wyprawa Sobieskiego pod Wiedeń jest okazją do prężenia mocarstwowych muskułów, a rocznica najmądrzejszego we wczesnym PRL zrywu obywatelskiego, jakim był październik 1956, została zupełnie zapomniana.
Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter, wydał ostatnio powieści "S.O.S." i "Paradygmat" oraz tom esejów "Wołanie o sens".

Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska