Ale nie było takiej, gdzie nie wzywano strażaków na pomoc. Czy to do usunięcia powalonych drzew, udrożnienia dróg lub zabezpieczania zerwanych linii energetycznych i uszkodzonych dachów...
Zwłaszcza te ostatnie nie były zadaniami łatwymi, bo w każdej chwili wiatr mógł zerwać pozostałą część dachu.
Jak pracowali, widać na zdjęciach. Ale to tylko niewielka część tego, co się działo. To jak druhowie z OSP Wiśniowa sprawnie radzą sobie z ratowaniem dachu, który wiatr zerwał i zgiął niczym kartkę papieru, widać dopero na filmie. Pomagało im to, że są specjalistami od prac na wysokościach. Przeszkolili się, żeby ratować... paralotniarzy, którzy polubili tę gminę, ale nieraz zamiast na ziemi lądują na drzewach.
„Dziękuję, że mieszkańcy mogą liczyć na Waszą pomoc” - napisał w poniedziałek na portalu społecznościowym Bogumił Pawlak, wójt gminy Wiśniowa. I nie był to głos odosobniony. Wszędzie słychać podziękowania dla strażaków. Za ofiarne ratowanie mienia i to w tak trudnych warunkach, przy silnym wietrze i padającym na przemian śniegu i deszczu. Tylko w niedzielę i poniedziałek wielu strażaków, w tym także ochotników, pracowało w takich warunkach przez wiele godzin. Wezwania przychodziły również w ciągu tygodnia.
Do czwartku strażacy naliczyli ich ponad 230!
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Urlop rodzicielski ulega zmianie