- Ekipa dochodzeniowo-śledcza podjęła natychmiast czynności na miejscu - informował tuż po południu zastępca komendanta miejskiego policji w Nowym Sączu Jarosław Tokarczyk. - Pracownicom nic się nie stało. Zrabowano niewielką sumę pieniędzy.
Policja sprawdzała dokładnie nagranie z monitoringu bankowego. Równolegle z przesłuchaniem pracownic i zbieraniem śladów na miejscu sprawdzała samochody koloru srebrnego w regionie. Takim prawdopodobnie poruszali się bandyci.
Mieszkańcy okolicznych domów niewiele mieli do powiedzenia o napadzie. Sprzedawczynie sklepu spożywczego w budynku sąsiadującym z punktem bankowym utrzymywały, że zajęte obsługą klientów, nie miały pojęcia, iż obok jest napad.
- Zostaliśmy zaalarmowani z Klęczan naszym wewnętrznym systemem - powiedział "Krakowskiej" wiceprezes Tadeusz Wątroba z Banku Spółdzielczego w Limanowej. - Liczymy, że w schwytaniu przestępców pomoże analiza nagrań z monitoringu naszej placówki w Klęczanach.
- Pracownice były tak przestraszone, że nie umiały powiedzieć, ile pieniędzy wydały napastnikom - stwierdził rzecznik sądeckiej policji Paweł Grygiel. - Wiadomo jednak, że w kasie miały niedużo pieniędzy.
Pierwszy napad był trzy lata temu
We wrześniu 2009 roku doszło do napadu w tym samym punkcie bankowym w Klęcznach
Bandyta ustawił się ostatni w kolejce. Kiedy został sam z kasjerką, zastraszył ją miotaczem gazu. Zabrał ponad 50 tys. zł. Twarz zarejestrowały kamery monitoringu. - W wyniku naszych działań napastnik został dość szybko schwytany - przypomina szef sekcji kryminalnej sądeckiej policji Władysław Sroka. - Odsiedział już wyrok i jest na wolności.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że był to brat policjanta spod Nowego Sącza.
"Darth Vader" grasował po dachu i przecinał kable. Zobacz wideo i zdjęcia!
Miss Lata Małopolski 2012 Zgłoś swoją kandydaturę!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!