Niedługo po powrocie z Brazylii zawodniczka oraz jej trener, a zarazem mąż Artur spotkali się w Rybniku z dziennikarzami. Podczas spotkania dali do zrozumienia, że czołowa polska zawodniczka nie jest pewna, czy zdecyduje się kontynuować karierę.
- W czwartek wylatuję do Malagi, na mistrzostwa Europy juniorów, a Kasia z Arturem jadą do Zagrzebia na zawody Grand Prix (23-25 września). Po ich powrocie spotkamy się na dłużej, spojrzymy sobie w oczy i __będziemy oczekiwać jednoznacznych deklaracji. Wstępne już mam, ale życie bywa bardzo dynamiczne - mówi Juliusz Kowalczyk, prezes Polonii Rybnik.
Nie jest tajemnicą, że decyzja w dużej mierze będzie podyktowana aspektem finansowym. Judoczce kończy się okres finansowania przez Ministerstwo Sportu i Turystyki z tytułu stypendium, podobnie jak jej mężowi, wypłacane z tytułu roli trenera przez Polski Związek Judo. W związku z tym małżeństwu pozostały środki finansowe z rybnickiego klubu oraz pieniądze czerpane ze swojej bieżącej działalności.
W uzyskaniu lepszego wyniku w Rio zawodniczce nie pomogło nieodpowiedzialne zachowanie Kłysa. Szkoleniowiec złamał punkt regulaminu, który wyraźnie mówi, że w trakcie pojedynku sekundanci zawodników mają zakaz udzielania wskazówek. Za pierwszym razem trener otrzymał ostrzeżenie, a za drugim został wyproszony z miejsca przy macie. - Było nerwowo, ciężko zachować pełen spokój. Pierwsza walka nie była taka, na jaką liczyłem, techniki nie wchodziły. Krzyczałem i próbowałem Kasię zmotywować do jeszcze większej walki, przez co wyleciałem z maty - tłumaczył szkoleniowiec.
Kłys po raz trzeci w karierze wróciła z igrzysk na tarczy. Tym razem 30-latka miała zwieńczyć karierę medalem olimpijskim z najcenniejszego kruszcu. - Na __więcej Kasi nie było stać - podsumował jej mąż.