Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta z pierwszeństwem przejazdu

Julia Kalęba
Anna Kaczmarz
O zawodzie i pasji, jaką jest prowadzenie tramwaju w Krakowie mówi Agnieszka Błońska, która już po raz trzeci zdobyła zaszczytny tytuł najlepszego motorniczego pod Wawelem

Już po raz trzeci zdobyła pani tytuł najlepszego motorniczego w Krakowie. Jak to się robi?
Trochę szczęścia, trochę umiejętności i praktyki.

Liczy się bardziej wprawa czy talent?Myślę, że wszystko razem. Ale na pewno trzeba to mieć we krwi. Bo nie każdemu się udaje. Inni startowali już kilka razy i nie zajęli znaczących miejsc. Myślę, że trzy wygrane świadczą o tym, że mam do tego dar, no i bardzo to lubię.

Coś szczególnie sprawia pani przyjemność?
Sama jazda.

Skąd takie zamiłowanie?Zaczęło się od samochodu, już jako czternastolatka trochę jeździłam, ale wtedy nawet nie przypuszczałam, że będę prowadzić tramwaj. Później cieszyło mnie to, że mogłam wozić kolegów, kiedy oni jeszcze nie mogli. Skąd się to wzięło? Urodziłam się z tym.

Wiele osób lubi jeździć samochodem, ale nie marzy o tramwaju.
To prawda. Nie każdy radzi sobie w tym zawodzie. Dużo osób przychodzi i się zwalnia, bo np. miało kolizję. I to ich zniechęca. Tramwaj nie hamuje tak jak samochód. Kiedy wciśnie pani hamulec, samochód zatrzymuje się szybko. Tramwaj jedzie długo zanim całkiem się zatrzyma. W dodatku wpada w poślizgi. Teraz kiedy jest jesień i z drzew spadają już liście, szyna potrafi być tak śliska, że jeździ się jak po lodowisku.

Czyli trzeba dużo wcześniej reagować.
Tak, ale jeśli ludzie przebiegają nagle przed nosem...

Takich jest wiele.No bo wszyscy chcą gdzieś zdążyć. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że tramwaj nie może w miejscu zahamować. My, prowadzący ,czasem pozostajemy bezradni.

Trzeba mieć oczy dookoła głowy?
Mamy zasadę, że gdy pieszy zbliża się do przejścia, musimy się zatrzymać. Ale tramwaj nie zawsze jest w stanie to zrobić. Jeśli muszę hamować awaryjnie, a w wagonach mam jeszcze 50 pasażerów, to mogę komuś z nich wyrządzić krzywdę. Ale wiele osób tego nie rozumie.

Pasażerowie narzekają?Pytają, dlaczego jestem spóźniona. Zdarzają się różne przypadki. Tramwaje jeżdżą jeden za drugim, więc wystarczy, że na skrzyżowaniu wjedzie ktoś przede mnie i, niestety, już jestem opóźniona. Przecie nie wyprzedzę.

No i czeka się na światłach.Teraz ze światłami jest o tyle lepiej, że w większości to GPS nimi steruje. Dzięki temu na niektórych skrzyżowaniach dostajemy pierwszeństwo. To pomaga, chociaż nie zawsze.

Stresuje to panią?Po dziewięciu latach pracy już mniej. Ale początki nie były łatwe.

Zwłaszcza, gdy w tym zawodzie nie było jeszcze tylu kobiet.Właśnie zaskoczyło mnie to, że były. Na kursie myślałam, że będzie ich garstka. Ale jak zaczęłam już jeździć, to zobaczyłam, że jest ich dużo więcej, więc nie było tak źle. Zwłaszcza, że niektóre z nich jeździły starszymi tramwajami, a to naprawdę podziwiam. Tam potrzeba dużo więcej siły, bo te wajchy są bardzo ciężkie. Proponowano mi też autobus, ale tego się nie podjęłam. Tam akurat w ogóle nie było kobiet. A ja miałam jeszcze 23 lata, więc trochę się wstydziłam. Zastanawiałam się, czy jeśli ktoś zobaczy taką młodą dziewczynę za kierownicą autobusu, to czy będzie w ogóle chciał wsiąść, i czy nie ucieknie.

A w tramwaju nie komentowali?Kiedy ludzie zamiast starszego pana, na miejscu motorniczego widzieli młodą dziewczynę, to byli zdziwieni. Zwłaszcza Ci spoza Krakowa. Widziałam ich wielkie oczy, pokazywali: patrz, jaka jedzie młoda! Ale to nie było raczej w negatywnym sensie.

Pani jest z Krakowa?Tak.

Bycie motorniczym zmieniło pani patrzenie na to miasto?Zanim zaczęłam pracę, nie znałam tak dobrze miasta. Pętlę w Kurdwanowie pierwszy raz zobaczyłam na nauce jazdy, bo mieszkam po drugiej stronie Krakowa. Po prostu lepiej je poznałam.

Ma pani swoją ulubioną trasę?Tę najdłuższą. Na przykład z Mistrzejowic do Bieżanowa, kiedy jadę godzinę. Ale są też trasy, gdzie jedzie się 20 minut w jedną stronę i robi się dużo okrążeń.

Nie nudzi pani jazda w kółko?Kierowcy autobusów dziwią się nam, że dajemy radę jeździć ciągle podobnymi trasami. Ale wie pani, jak się lubi jeździć, to miejsce nie gra roli. A szybciej i przyjemniej czas leci, gdy jedzie się przez centrum. I inaczej widzi się wtedy miasto.

Jak?Kiedy prowadzę tramwaj, czuje się wysoko, wyżej od innych. Podoba mi się to, że mam pierwszeństwo przed innymi i autami i zawsze jadę pierwsza (śmiech). Tramwaj ma pierwszeństwo przed samochodami, a one muszą być grzeczne.

Po pracy to pani musi ustępować...Przesiadka do samochodu na początku jest dziwna, bo tam z kolei czuję się malutka. Teraz i tak mniej jeżdżę. Po pracy wolę wrócić do domu, odpocząć.

I pospacerować po Krakowie?Od czasu do czasu chodzimy z rodziną po mieście, ale w wolne weekendy wolę jechać za Kraków. Nie widzieć tego ruchu i psychicznie odpocząć, odstresować się. I od poniedziałku wrócić tutaj. Kraków kocham, i miło jest go znowu zobaczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska