Twierdzi pan, że zwierzęta są głupie. Skąd taki wniosek?
Jest kilka powodów. Po pierwsze, chciałbym wierzyć, że mamy ze zwierzętami kumpelskie stosunki i możemy się tak nawzajem nazywać - jak dobrzy znajomi. Po drugie, pewnie też z zazdrości. Wiele ssaków, ale także płazy i gady, mogą spać pół roku albo po kilkanaście godzin dziennie, mogą defekować na parapety bezkarnie, a my? Człowiek raz ulży sobie na parapet i od razu wielka afera. Już nie mówiąc o spaniu - to odwieczny problem, bo nigdy nie mogę się porządnie wyspać, zwłaszcza gdy zmienia się czas z zimowego na letni.
Jest pan dziennikarzem i twórcą gier komputerowych. Co skłoniło pana do uganiania się za zwierzętami po lasach, łąkach i mokradłach, by je opisywać?
Zwierzęta zawsze mnie fascynowały. Dorastałem blisko lasu, nie miałem kablówki ani satelity, więc z jednej strony byłem bardziej narażony na kontakt ze zwierzętami, a z drugiej - w telewizji dominowały programy przyrodnicze. Zwierzęta towarzyszyły mi więc od zawsze. Niecały rok temu napisałem książkę „Głupie ptaki Polski”, która została bardzo dobrze przyjęta. Teraz przyszedł czas na „Głupie zwierzęta Polski” - to naturalna kontynuacja. Chciałem najpierw skupić się na polskich gatunkach, bo są nam najbliższe. W nowej książce oberwało się więc rysiowi, łosiowi, wydrze, dzikowi, lisowi… a nawet makreli.
Skąd pomysł, by badać, które zwierzęta są głupie? Same się zdradziły, czy ktoś na nie doniósł?
Zanim opiszę dane zwierzę, zawsze robię research i chcąc nie chcąc, dowiaduję się czegoś o jego zwyczajach. W książce znajdziemy więc prawdziwe informacje - niezależnie od tego, jak bardzo starałbym się je ukryć. Dowiaduję się m.in., czy zwierzę wykazuje samoświadomość, czy przechodzi tzw. test lustra. Polega on na tym, że jeśli zwierzę, widząc swoje odbicie, próbuje dotknąć lustra, uznajemy, że nie jest świadome. Jeśli natomiast zaczyna badać siebie i dostrzega zależność między swoimi ruchami a odbiciem, świadczy to o pewnej inteligencji. Zwierzęta mają też różne strategie zdobywania pożywienia, jest to szczególnie widoczne u ptaków. Na przykład krukowate są dużo inteligentniejsze od sów, choć to właśnie sowy uchodzą za symbol mądrości. Wynika to głównie ze skojarzenia z grecką boginią Ateną, ale też z faktu, że ich wygląd budzi w nas skojarzenia z ludzką twarzą, a tym samym z inteligencją. Ja nazywam je głupimi trochę złośliwie.
Opisał pan 101 zwierząt. Czy któreś obraziło się na pana po wydaniu książki? I gdyby zwierzęta mogły składać pozwy o zniesławienie, które pierwsze by to zrobiło?
Gdyby zwierzęta mogły składać pozwy, znalazłyby o wiele lepsze powody niż moje książki - na przykład rolnictwo, polowania, hodowlę czy nasze zachowanie w lesie. O tych kwestiach też staram się wspominać w książce. A czy któreś się obraziło? Nie mam pewności. Ale jeden z moich kotów narobił mi na sufit w kuchni… Może to był jego sposób na wyrażenie oburzenia?
Które polskie zwierzę uważa pan za najbardziej głupie?
Psy dały się oswoić - może to świadczy o ich niskiej inteligencji? (śmiech) A tak poważnie, ryby mają relatywnie niską inteligencję, choć nie istnieje coś takiego jak „zwierzęce IQ”. Nie ma jednego wskaźnika, który pozwalałby mierzyć inteligencję zwierząt, ale można analizować tzw. umózgowienie, czyli stosunek wielkości mózgu do wielkości ciała. U delfinów jest on wysoki, u strusia niski, co daje pewien punkt odniesienia.
Szczerze mówiąc, nigdy nie zależało mi na udowodnieniu, że zwierzęta faktycznie są głupie - sam tak nie uważam. Czasem pewne zachowania odbiegają od naszych oczekiwań lub obiegowej opinii o danym gatunku, dlatego wydają się nam nierozsądne.
Spotkałem się z zarzutami, że dawniej ludzie mieli większy szacunek do zwierząt, a moja książka to znak, że ten szacunek zanika. Tymczasem jest wręcz odwrotnie - dziś mamy do nich większy szacunek niż kiedykolwiek. Oczywiście, nadal nie jest idealnie, w kwestii ochrony gatunków czy traktowania zwierząt domowych i gospodarskich wiele pozostaje do zrobienia. Ale nie ma porównania z tym, co było jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy trzymanie psa na łańcuchu czy wypuszczanie kotów samopas było powszechne, choć szkodliwe zarówno dla nich, jak i dla innych zwierząt. Przy zbieraniu materiałów do książki niektóre gatunki mnie zaskoczyły. Na przykład ciernik okazał się wyjątkowo troskliwym ojcem - natlenia ikrę i pilnuje młodych. A samica zająca? Przed kopulacją bije partnera. Może chce mu pokazać, gdzie jest jego miejsce, a może testuje, czy jest wystarczająco sprawny, by przekazać swoje geny dalej.
Gdyby stworzyć ranking najbardziej zaskakujących strategii przetrwania wśród polskich zwierząt, kto by wygrał i dlaczego?
Chruściki. Larwy tych owadów budują domki z dostępnych materiałów, takich jak kamyki, gałązki, a nawet drobne śmieci. Z kolei ptaki chętnie wykorzystują odpady i sierść psów wyczesaną na dworze. Lisy niesamowicie przystosowały się do życia wśród ludzi. Po pierwsze, dostarczamy im pożywienia w postaci śmieci. Po drugie, zaczęliśmy zrzucać szczepionki przeciwko wściekliźnie, co - choć słuszne - sprawiło, że populacja lisów mocno wzrosła. To z kolei wpłynęło na spadek liczebności zajęcy. Widać tu prostą zależność: jeśli zakłócamy równowagę w przyrodzie, konsekwencje odczuwają inne gatunki. Dziki coraz śmielej wchodzą do miast, kuny zadomawiają się na poddaszach, a borsuki okazują się mistrzami oportunizmu - bez skrupułów korzystają z ludzkich śmietników. To tylko kilka przykładów.
Obserwował pan zwierzęta w różnych środowiskach i pewnie w nietypowych sytuacjach. Czy jakieś zdarzenie szczególnie zapadło panu w pamięć?
Zdecydowanie. Na przykład akcja ratunkowa łabędzia z użyciem… niebieskiej torby z Ikei. Okazało się, że świetnie nadaje się do bezpiecznego schwytania i przeniesienia ptaka w inne miejsce. Miałem też okazję zobaczyć, jak rybołów poluje na ryby, a nawet zaobserwować orlika krzykliwego - rzadkiego ptaka drapieżnego. Najpierw trafiłem jedynie na resztki jego posiłku, ale później udało mi się dostrzec samego orlika. Jest spora szansa, że widziałem szakala - choć nie mam pewności, bo mógł to być lis o nietypowym ubarwieniu. Lisy zmieniają kolor sierści w zależności od pory roku, więc niełatwo je rozpoznać. Kiedy byłem dzieckiem, na mój balkon zawitał chomik europejski - dziś to niezwykle rzadki widok. A niedawno miałem okazję trafić na okres godowy ropuchy szarej. Setki tych zwierząt wychodzą wtedy z norek i dosłownie zalewają ścieżki leśne - wygląda to tak, jakby ziemia się poruszała.
Czy wśród opisanych przez pana zwierząt są takie, które niby są dzikie, ale mentalnie przypominają już raczej kanapowego psa? Na ile jesteśmy sobie nawzajem potrzebni?
Zwierzęta pełnią kluczową rolę w utrzymaniu równowagi w ekosystemie - bez nich środowisko mogłoby się całkowicie rozregulować. Pozbycie się jednego gatunku lub jego nadmierny rozrost często prowadzi do katastrofalnych skutków. Jeśli chodzi o gatunki, które już oswoiliśmy, to oczywiście psy i koty są najbardziej typowymi przykładami. Chomiki syryjskie, które również opisuję, to kolejny przykład zwierząt, które przeszły proces udomowienia. Podobnie konie czy bydło domowe. Natomiast wśród dzikich zwierząt, które coraz mniej boją się ludzi, wyróżniłbym dziki, lisy i wiewiórki. Bliskość człowieka nie zawsze jest problematyczna, ale może być niebezpieczna. Warto też wspomnieć o szopach praczach, które na zachodzie Polski stają się coraz liczniejsze. Bajki kreują ich wizerunek jako niemal domowych pupili, ale w rzeczywistości to bardzo inteligentne i - jeśli trzeba - agresywne zwierzęta. W dodatku są gatunkiem inwazyjnym, który zagraża rodzimym zwierzętom.
Które zwierzę jest tak urocze, że wybacza mu pan każdą głupotę?
Zdecydowanie wydry! Mają swoje ulubione kamyki, które przechowują w specjalnych „kieszonkach” na brzuchu i używają do rozbijania skorupiaków. A gdy śpią na wodzie, trzymają się nawzajem za łapki, żeby prąd ich nie rozdzielił. Trudno o coś bardziej uroczego.
Czy po napisaniu tej książki ma pan ochotę stworzyć drugą część - tym razem o mądrych zwierzętach?
To właściwie na jedno wychodzi. Pisząc o „głupich” zwierzętach, tak naprawdę opisuję ich niezwykłe, czasem zaskakująco sprytne zachowania. Ten przewrotny tytuł bawi mnie i czytelników, ale nie oznacza, że uważam te zwierzęta za naprawdę głupie. Więc książka o głupich zwierzętach jest tak naprawdę książką o ich inteligencji - tylko w nieco innej, żartobliwej formie.
