Tej paradzie pań na eksponowanych stanowiskach opiera się tylko Kościół katolicki (Matka nasza - nomen omen), ale nawet i ta ostoja męskości niedawno w Krakowie wyniosła na ołtarze siostrę Klarę Szczęsną. Od kobiet po prostu wszędzie aż się roi!
Nie wiem, czy to sprawka kobiet, ale ostatnio roi się też od obietnic finansowych i od osób, które na spodziewane zyski ostrzą sobie zęby. Oczywiście każdy pracownik uważa, że podwyżka mu się należy, a każdy z szefów (i szefowych) bez pudła wyliczy, że najmniejsza nawet podwyżka płac grozi firmie zagładą. To normalne. Obecnie jednak w Polsce apetyty tak są zaostrzone obiecankami polityków, że gdy te wybory w końcu miną, to coś musi z tego wyniknąć. Sądzę nawet, że już można współczuć ich zwycięzcom - bo skąd oni wezmą forsę na to wszystko, co naobiecywali? A zwłaszcza na to, co ludzie sobie wyobrażają.
Obietnice to jednak nie tylko polska specjalność. Starająca się o fotel prezydenta USA Hillary Clinton też czasu nie marnuje, tylko obiecuje, choć ona do końca swojej kampanii wyborczej ma jeszcze cały rok. „Ze wszystkich sił będę się starać, aby każdego, kto ciężko pracuje, stać było na godne życie” - jak sądzicie, kogo trzeba przekonywać takimi słowami? Wcale nie biedaków ledwo co wypuszczonych zza żelaznej kurtyny, tylko właśnie światowych liderów - amerykańskich wyborców. Słowa takie w zaskakujący sposób świadczą, że nawet i za wielką wodą nie brakuje rozczarowanych, którym trzeba kłaść do uszu, że jutro to już na pewno będzie lepiej.
Jedną z rozczarowanych Amerykanek jest na przykład Jennifer Lawrence - gwiazda filmowa, znana z takich hitów, jak „Poradnik pozytywnego myślenia” czy „Igrzyska śmierci”. Ta 25-letnia artystka rozczarowana jest swoimi dochodami, choć z pewnością nie bieduje, gdyż jest najlepiej zarabiającą aktorką na świecie. Magazyn „Forbes” wycenił jej honoraria na 52 miliony dolarów rocznie (milion tygodniowo!). Gdy jednak komputerowi gangsterzy zhakowali archiwa filmowej wytwórni Sony, wyszło na jaw, że koledzy Jennifer z planu filmowego zarabiają więcej - i to tylko dlatego, że są mężczyznami. Taka niesprawiedliwość zabolała gwiazdę, która postanowiła, że już więcej na seksistowską dyskryminację się nie zgodzi. I bardzo dobrze. Może uda się jej zmienić świat?
Trzymam więc kciuki za kobiety zajmujące eksponowane stanowiska, lecz także trochę się martwię. Bo jeśli się okaże, że nawet baby świata nie odmienią, to gdzie człowiek znajdzie pociechę?