
Im namiętniej prawicowi wójtowie w asyście proboszczów perorują o konieczności przywrócenia „tradycyjnego modelu rodziny” (z pracującym „mężczyzną-głową rodziny” i kobietą „rodzącą i wychowującą dzieci oraz dbającą o dom”), tym szybciej młode Polki pakują walizki i wybywają do miast, gdzie taka narracja jest słabsza lub nie istnieje.

Wśród 254,3 tys. pracujących Małopolan posiadających „wykształcenie wyższe ze stopniem naukowym co najmniej doktora oraz tytułem magistra, lekarza lub równorzędnym” kobiety stanowią aż 63 procent.

Kobiety masowo wyprowadzają się z miejscowości, gdzie próbuje się im narzucać lub przypisywać tzw. tradycyjne role, do bardziej liberalnych ośrodków

Fakt, że spora część Małopolanek najwyraźniej nie chce słuchać prawicowego wójta i plebana – i nie ma, ani nie zamierza seryjnie rodzić dzieci, nie wynika z faktu, że poświęcają się one karierze zawodowej lub prowadzeniu firmy. Pod koniec 2020 r. na 100 pracujących Małopolanek przypadały już aż 122 niepracujące.