- W szkołach jest coraz mniej uczniów. A klasy, w których uczy się 5-6 osób, są nieekonomiczne - nie ukrywa Marek Jamborski, wójt gminy Kocmyrzów-Luborzyca. Najgorzej jest w szkołach w Łososkowicach (37 uczniów), Maciejowicach (44 uczniów) i Pietrzejowicach (46 uczniów). Jak podkreśla wójt, na likwidacji małych szkół gmina może zaoszczędzić nawet 1,5 mln złotych rocznie. Jednocześnie uspokaja, że kiedy do tego dojdzie, dzieci nie zostaną pozostawione same sobie.
Zobacz także: Gmina Kraków chce od Kościoła milionów za ziemię
- Zapewnimy im dojazd do innych placówek - zapewnia.
W innych gminach jest lepiej, ale nie wiadomo jak długo. - Na razie nie przewidujemy zamykania szkół, ale dzieci rzeczywiście ubywa - mówi Agnieszka Majka z urzędu gminy Igołomia-Wawrzeńczyce.
Gminy mają czas do końca lutego, by zgłosić szkoły do likwidacji.
Aleksandra Nowak z Kuratorium Oświaty w Krakowie przyznaje, że problem istnieje. - W przyszłości może zniknąć nawet 1/3 małopolskich szkół - mówi. - Burmistrzów i wójtów nie stać na utrzymywanie małych placówek - dodaje.
Jest jednak na to sposób. Kiedy szkoła jest mała (uczy się w niej nie więcej niż 70 osób), może ją przejąć stowarzyszenie. Wcześniej ten proces musi zatwierdzić kuratorium oświaty.
Taka sytuacja miała miejsce w 2000 roku w gminie Biskupice (powiat wielicki), której nie było stać na utrzymanie szkoły podstawowej w Trąbkach. Przejęło ją Stowarzyszenie na Rzecz Eco-Rozwoju Wsi Trąbki, które właśnie w tym celu się zawiązało. Na początku nie starczało nawet na pensje dla nauczycieli. W szkole uczyło się wtedy 42 dzieci.
- Mieszkańcy sami budowali tę szkołę. Nie mogliśmy pozwolić, by zniknęła. Tym bardziej, że wokół niej toczy się całe życie kulturalne - mówi Małgorzata Badura, prezes stowarzyszenia. Szkoła utrzymywana jest tylko z dotacji. Dorabia na usługach ksero oraz sprzedając baranki wielkanocne i kalendarze.
- Musimy oszczędzać. Pani dyrektor nie ma sekretarki. Jest jedna osoba do obsługi (sprząta, pilnuje szkoły, jest szatniarką). Ściany malują rodzice. Kiedy brakuje rąk do pracy, włączają się członkowie stowarzyszenia. Wszyscy, poza nauczycielami, działają non profit - tłumaczy Badura.
Zobacz także: Gmina Kraków chce od Kościoła milionów za ziemię
Wójt Jamborski uważa, że to świetny pomysł, ale nie jest taki prosty w realizacji. - Dyrektor szkoły w Goszczy przymierzał się do przejęcia placówki. Okazało się jednak, że będzie to zbyt trudne finansowo - mówi. Jednocześnie dodaje, że to szkoły powinny zadbać o to, by mieć uczniów. - Mieszkańcy Łuczyc dowożą dzieci do Krakowa. Trzeba ich przekonać, by posłali swoje pociechy do lokalnej szkoły - argumentuje.
Ostateczna decyzja, które szkoły w gminie Kocmyrzów-Luborzyca zakończą działalność, powinna zapaść w poniedziałek.
Polecamy w serwise kryminalnamalopolska.pl: Brat chciał zabić brata. Powód? Dopłaty z Unii