Oficer dyżurny Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu ogniowe larum z Lipnicy Wielkiej odebrał o godz. 18. Telefonujący informował, że do miejsca, w którym płonie gospodarstwo, jest bardzo trudno dojechać. Podawał również że na miejscu jest niedostatek wody do tłumienia płomieni.
Do akcji pomknęły dwa wozy gaśnicze PSP z Nowego Sacza. Skierowano tam również ochotnicze straże pożarne z Lipnicy Wielkiej, Janczowej, Korzennej, Przydonicy, Jasiennej, Wojnarowej. OSP z Mogilna przybyła nawet dwoma wozami bojowymi.
- Walka z ogniem jest bardzo trudna - relacjonuje oficer dyżurny PSP w Nowym Sączu. - Największym problemem jest konieczność dowożenia wody z odległych z miejsc Wysłanie wielkiej cysterny z Noego Sącza nie jest możliwe bowiem ona nie ma szans dojechania w pobliże płonącego gospodarstwa.
Późno w nocy akcja gaśnicza trwa nadal.