O długo wyczekiwanym momencie "Szpila" nie omieszkał poinformować swoich fanów na Facebooku, gdzie podtrzymuje regularny kontakt ze swoimi fanami w liczbie - uwaga - ponad 852 tysięcy!
Radość najbardziej medialnego polskiego pięściarza jest zrozumiała, bo kolejne konsultacje medyczne z doktorem systematycznie odwlekały w czasie powrót pięściarz do pełnych treningów. Pięściarz był pełnej optymizmu już dwa miesiące temu, lecz okazało się, że kość ręki wciąż nie jest zrośnięta. W związku z tym zajęcia z obciążeniami, a zwłaszcza treningi typowo bokserskie na przyrządach, wciąż były wykluczone.
Szpilce długo nie pozostawało nic innego, jak tylko skupić się na doprowadzeniu swojego ciała do formy przed operacji. W okresie nieaktywności nabrał sporo masy, a waga pokazywała już ponad 120 kg. Wieliczaninowi brakowało samodyscypliny, aż wreszcie zgłosił się do pracującego w Krakowie trenera Karola Da Costy, który opracował mu dietę i suplementację. Efekty przyszły szybko, a "Szpila" pochwalił się efektami, choć cały czas był krnąbrnym podopiecznym.
Niedawno przyszedł czas na najdroższe wakacje w życiu, spędzone na Dominikanie, na których pięściarz stracił złoty łańcuch za 10 tys. dolarów.
Kibice, zarzucający Szpilce odcinanie kuponów od popularności i prowadzenie życia celebryty, wreszcie mogą ściskać kciuki za kolejny rozdział w karierze sportowej wychowanka Górnika Wieliczka.
Plan zakłada, że 27-letni pięściarz, za którym bolesna porażka przez ciężki nokaut z mistrzem świata Deontay'em Wilderem, najbliższy pojedynek na rozgrzewkę stoczy pod koniec tego roku.