Katarzyna Ponikowska
W poniedziałek rano na granicy w Korczowej było nadzwyczaj spokojnie. W ogóle nie trzeba było stać w kolejce, co na tym przejściu granicznym zdarza się bardzo rzadko. Problemy zaczęły się przed południem. W proteście przeciwko wstrzymaniu małego ruchu granicznego ukraińscy kierowcy zablokowali dojazd do granicy.
Sasza z Zaporoża utknął na granicy jadąc autobusem do Krakowa. - Ok. godz. 13 kierowca powiedział nam, że są problemy na granicy i możemy stać na niej jakieś pięć godzin – relacjonuje. Ostatecznie podróżni spędzili tam cały dzień i całą noc, ponieważ granica została zamknięta. - Dochodziło do przepychanek pomiędzy blokującymi i kierowcami – mówi Sasza.
W dalszą drogę podróżni ruszyli dopiero ok. godz. 8 rano we wtorek.