O tym, że sanatorium może zostać objęte kwarantanną pensjonariusze dowiedzieli się w sobotę 21 marca. - Dyrekcja szpitala wydała komunikat, z którego wynikało, że pięć osób było objętych badaniem na obecność koronawirusa, a u jednej z nich wynik jest pozytywny - opowiada nam kuracjuszka. Z tego powodu odwołano wszystkie zabiegi, a pensjonariusze uzyskali zapewnienie, że jeżeli informacja się nie potwierdzi, będą mogli wracać do domów.
- Niestety w niedzielę okazało się, że musimy pozostać w kwarantannie, ponieważ u jednego z byłych pacjentów szpitala stwierdzono zarażenie koronawirusem - mówi. Informacja o konieczności odbycia kwarantanny wzbudziła u kuracjuszy duży niepokój, ale pielęgniarka oddziałowa miała ich zapewnić, że w razie potrzeby otrzymają pomoc psychologiczną.
- Nie wiem w jaki sposób zostanie ona udzielona, bo nie wolno nam opuszczać naszych pokoi - zastanawia się kuracjuszka.
- Pod względem bytowym niczego nam nie brakuje. Mamy do dyspozycji łazienkę, a w pokoju telewizor. Mam nadzieję, że jak się trochę ociepli, będziemy mogli również wyjść na balkon - mówi.
Dziś (23 marca), po raz pierwszy przywieziono kuracjuszom śniadanie do pokojów. Jak opowiada nasza rozmówczyni, personel jest zabezpieczony maseczkami i ubraniami ochronnymi, zaś naczynia i sztućce są jednorazowe. - Otrzymaliśmy specjalne worki, do których wrzucamy zużyte naczynia. Następnie wystawiamy je na zewnątrz tak, aby uniknąć dodatkowego kontaktu z personelem - opowiada.
Choć ścisły zakaz opuszczania pokojów obowiązuje dopiero jeden dzień, placówka już wcześniej wprowadziła szereg obostrzeń związanych z zagrożeniem epidemią koronawirusa. Nasza rozmówczyni przebywa na turnusie od 9 marca i jak mówi, dyrekcja placówki stopniowo wprowadzała pewne ograniczenia.
- Wprowadzono zakaz odwiedzin, a także proszono nas, abyśmy bez potrzeby nie opuszczali budynku, zwłaszcza po to, by zrobić zakupy. Do naszej dyspozycji były również płyny dezynfekujące - opowiada.
Koronawirus: aktualizowany raport
Wprawdzie pensjonariusze mogli opuścić szpital po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemicznego (13 marca), ostrzeżono ich, że będą musieli zapłacić za każdą dobę niewykorzystanego pobytu kwotę 83 zł. - To duże pieniądze, dlatego większość kuracjuszy zdecydowała się dokończyć turnus - relacjonuje nasza rozmówczyni.
Choć na razie dobrze ocenia działania dyrekcji placówki, niepokoi ją stan zdrowia fizjoterapeutów, ponieważ mieli oni bliski kontakt z wieloma pacjentami. Jeśli chodzi natomiast o osobę zarażoną koronawirusem, to kuracjuszy poinformowano, że przebywa ona w innej placówce i czuje się dobrze.
W sprawie fizjoterapeutów próbowaliśmy się skontaktować z dyrekcją placówki, na razie bezskutecznie.
