Z doniesienia ojca Marcina K. krakowska prokuratura w 2011 r. prowadziła dochodzenie o kradzież. Zatrzymano syna pokrzywdzonego i postawiono mu zarzut, że dokonał włamania między 31 marca a 2 kwietnia 2011 r. Miał wyciąć w drzwiach otwór i dostać się do mieszkania ojca. Ze środka zniknęło 500 zł i nieco żywności.
Przesłuchany jako podejrzany Marcin K. odmówił podpisania protokołu i dziwnie się zachowywał. Miesiąc później prokurator zdecydował, że 30-latek musi zostać zbadany przez biegłych psychiatrów, by wyjaśnić, czy jest poczytalny. Dwa razy mężczyzna nie zgłosił się na takie badanie. Wtedy śledczy zlecili jego przymusowe doprowadzenie na jeden dzień do szpitala Babińskiego. Lekarze po rozmowie z mężczyzną zawnioskowali jednak, że konieczna jest dłuższa obserwacja Marcina K. Sąd podjął taką decyzję i mężczyzna został ponownie ujęty i był w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym od 15 grudnia 2011 r. do 4 stycznia 2012 r.
Ostatecznie sprawa karna przeciwko niemu została umorzona i prokurator uznał, że mieszkaniec Krakowa nie popełnił przestępstwa. Marcin K. uznał, że przetrzymywanie go w izolacji naraziło go na straty. - Na co dzień jestem inwestorem, gram na giełdzie. Dlatego poniosłem wymierne straty - przekonywał. Domagał się gigantycznego odszkodowania. Z ustaleń sądu wynikało jednak, że w całym 2010 r. osiągnął zysk rzędu kilkuset złotych, w 2011 r. poniósł stratę, w 2012 r. nie inwestował, a jego aktywa wynoszą ledwie 5 zł. Dlatego oddalono wniosek mężczyzny o odszkodowanie. Tym bardziej że działania prokuratury i sądu, który zdecydował o izolacji Marcina K., były legalne.
O dalszym losie sprawy ma zdecydować Sąd Apelacyjny w Krakowie, do którego Marcin K. odwołał się.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+