Podróżni skarżą się, że w dodatku na wielu przystankach linii 133 nie ma wiat. - Ludzie stoją więc, czekają i mokną, bo nie ma nawet gdzie się schronić. Tak jest np. na przystanku Prokocim Szpital czy Kosocicka - mówi nasza Czytelniczka.
Pasażerowie zwracają także uwagę, że przez spóźnienia pojazdów ważność tracą ich bilety czasowe. - Wiele osób przesiada się do linii 133 np. z linii 183. Sam jeżdżę często na biletach 30-minutowych i gdy 133 się spóźnia, to muszę kasować kolejny bilet, a MPK tego w żaden sposób nie rekompensuje - dodaje Roman Woźniak, mieszkaniec os. Złocień.
Rzecznik MPK tłumaczy, że opóźnienia linii 133 spowodowane są przede wszystkim przez to, że autobus na swojej trasie pokonuje aż dwa przejazdy kolejowe. - Pierwszy znajduje się w rejonie ul. Tischnera, drugi w ciągu ul. Łaczka. Zdarza się, że pojazd musi zatrzymać się przed szlabanami i poczekać kilka minut, ale nasi kierowcy już nic na to nie mogą poradzić - wyjaśnia Marek Gancarczyk. I dodaje, że inną przyczyną tego, że autobusy nie pojawiają się na przystankach zgodnie z rozkładem jazdy, są duże korki, które tworzą się w godzinach porannych na ul. Halszki.
Urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, którzy odpowiadają za komunikację miejską, zapewniają, że postarają się pomóc pasażerom. Być może uda się np. dostosować rozkład jazdy autobusu tak, by nie kolidował z rozkładem jazdy pociągów i aby nie musiał czekać na przejazdach kolejowych.
- W najbliższym czasie przeanalizujemy tę możliwość i poszukamy optymalnego rozwiązania - zapewnia Piotr Hamarnik z ZIKiT.
Miss Małopolski 2012! Zobacz zdjęcia ślicznych kandydatek i oddaj głos!
Trwa plebiscyt na Superkota! Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij nagrody!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!