Jon Hopkins „Singularity”, Sonic, 2018 Ten brytyjski artysta ma na swoim koncie bardzo odmienne doświadczenia: występy w zespole Imogen Heaps oraz współpracę z „ojcem” ambientu - Brianem Eno. Nic więc dziwnego, że tworząc materiał na swój najnowszy album, czerpał zarówno z tradycji songwriterskiej, jak i eksperymentalnej. W efekcie zrealizował chyba swój najlepszy album. Z jednej strony ma on szeroki rozmach, zawiera bogato zaaranżowaną muzykę, lokującą się między techno i trance’m a ambientem i neoklasyką, ale z drugiej strony znajdujące się na krążku kompozycje przypominają melodyjne piosenki – tylko, że pozbawione wokali, a skoncentrowane na fortepianie. Połączenie takich dwóch elementów nie było łatwe, ale jon Hopkins wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko.