Bez wątpienia w liczbie krzykliwych reklam oraz szyldów Kalwaryjska wygrywa na tle innych wskazanych ulic. "Krakowski Bangladesz" to tylko jedna z opinii, która znakomicie obrazuje chaos reklamowy panujący na Kalwaryjskiej, w których dominują lombardy, sklepy z tanią odzieżą czy... zamknięte lokale. "Taniość" i "szyldoza" aż biją po oczach.
Do tego należy doliczyć liczne opuszczone kamienice (także obwieszone tablicami reklamowymi), efekty działania grafficiarzy i pomysły zarządzających ulicą. Brzydotę potęguje duży ruch samochodowy, zaparkowane auta oraz skomplikowana organizacja ruchu, która "obdarowała" tę ulicę lasem znaków drogowych. Stan torowiska dopełnia obrazu, tramwaje bujają się po krzywych torowiskach.
Internauci podkreślają także "niewykorzystany potencjał" Kalwaryjskiej.
Widać jednak promyk nadziei. Część kamienic jest ładnie wyremontowanych, wiele witryn jest stonowana i przyjemna dla oka. Wciąż jednak ulica bardziej odstrasza spacerowiczów.
