Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: Dorożki z tachografami na Rynku Głównym?

K. Sakowski, M. Paluch
Straż miejska gruntownie skontroluje pracę dorożek na Rynku Głównym w Krakowie
Straż miejska gruntownie skontroluje pracę dorożek na Rynku Głównym w Krakowie Wojciech Matusik
Prokuratorzy zaczęli intensywne śledztwo w sprawie poniedziałkowego wypadku dorożki na Rynku Głównym w Krakowie.

Przejeżdżające obok kościoła św. Wojciecha konie zachwiały się i runęły na dwie dziewczynki siedzące na pobliskim murku. Obie trafiły do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.

- Ich stan jest już bardzo dobry - zapewnia Magdalena Oberc, rzecznik placówki.

Piotr Kosmaty z Prokuratury Okręgowej mówi, że znane są już pierwsze ustalenia śledztwa. Z relacji przesłuchanych świadków wynika, że jedno ze zwierząt zasłabło.

- Dlatego osunęło się na dziewczynki - wyjaśnia rzecznik prokuratury.

Prof. Adam Okólski z Uniwersytetu Rolniczego przyznaje, że zbyt długie przebywanie zwierząt na słońcu mogło spowodować u nich zawroty głowy. - Taki scenariusz jest bardzo możliwy - mówi specjalista.
Nie ma co kryć, że dorożkarskie konie stoją na Rynku po 10-12 godzin dziennie.

- Zaczynam pracę około godziny 10.00, a do domu wracam nieraz po godzinie 20 - przyznaje Tadeusz Barczak, doświadczony woźnica. - Ale to co się mówi, że męczymy zwierzęta, nie dajemy im wody, nie karmimy, to bzdury wyssane z palca - przekonuje. - Wypadki przecież się zdarzają wszędzie, a konie są dla nas bardzo ważne, bo przecież dzięki nim zarabiamy na chleb - wpada mu w słowo siedząca obok na koźle młoda dziewczyna.

Po pierwszym wypadku na Rynku Głównym w Krakowie z 10 lipca, kiedy to wystraszone wystrzałem petardy konie zdemolowały kawiarniany ogródek i poturbowały cztery osoby, urzędnicy zaczęli zastanawiać się nad wprowadzeniem dodatkowych środków bezpieczeństwa.
- Poniedziałkowa tragedia tylko potwierdza, że natychmiast coś zmienić trzeba, by więcej się to nie powtórzyło - mówi prof. Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. prawnych.

- Może należałoby zmienić miejsce postoju dorożek, a może dokładnie weryfikować oświadczenia dorożkarzy dotyczące psychiki i wyszkolenia koni - proponuje.

Najpier jednak Urząd Miasta czeka na wyniki przeprowadzanej kontroli.

- Jest ona wykonywana pod kątem tego, czy właściciele dorożek wywiązują się z obowiązków, jakie nakłada na nich umowa podpisana z gminą - mówi Filip Szatanik, kierownik biura prasowego UMK. W umowach zawieranych z miastem dorożkarze zobowiązują się m.in. do wykupienia ubezpieczenia OC, jeżdżenia tylko stępem oraz do niewyjeżdżania na Rynek, gdy temperatura przekroczy 30 stopni ciepła. Co ciekawe, z umów wynika, że nie trzeba mieć żadnych uprawnień do kierownia dorożką.

- I to się powinno natychmiast zmienić - nie ma żadnych wątpliwości Jakub Bator, radny PiS, który zapowiada, że zajmie się dorożkami.

- W obecnej sytuacji trzeba się poważnie zastanowić, czy nie należałoby z powrotem wprowadzić karty woźnicy i coś na kształt tachografów - śmiało proponuje.

Dorożkarze uważają, że to zły pomysł, który niewiele zmieni w całej sprawie.
- I gdzie ja miałbym taki tachograf zamontować ? - wzrusza ramionami Barczak. - To już lepiej zmienić miejsce postoju na mniej nasłonecznione - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska