Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
Niedziela, godz. 21.30. Stanisław Kowal, krakowski taksówkarz, zostawił swój samochód w pobliżu przejścia dla pieszych w okolicy Plant. Sam poszedł na nabożeństwo do kościoła św. Anny. Gdy wyszedł, przy jego samochodzie była policja i straż.
- Przeraziłem się. Na drodze leżało powalone drzewo, jakaś pani pokazywała zmiażdżony rower - mówi taksówkarz, który też zabrał się za oglądanie zniszczeń. - Okazało się, że mam tylko porysowany lakier, ale gdybym stanął kilkadziesiąt centymetrów bliżej przejścia, nie miałbym tyłu auta - dodaje.
Naoczny świadek tego zdarzenia mówi, że w chwili, gdy drzewo upadało na ziemię, przez przejście przechodziła grupka młodzieży. - Odskoczyli szybko, ale aż strach pomyśleć, co by było, gdyby drzewo spadło na nich - mówi proszący o anonimowość krakowianin. Dodaje, że drzewo było bardzo ciężkie, bo dziesięciu rosłych mężczyzn nie było w stanie go usunąć. Wezwano straż.
- Strażacy z pomocą pił mechanicznych pocięli drzewo i zabrali je z przejścia - mówi Łukasz Szewczyk, rzecznik Straży Pożarnej w Krakowie.
Świadek zajścia nie kryje oburzenia, że w tak ruchliwym miejscu nikt nie pilnuje stanu drzew.
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu odpowiada jednak, że "kontrola drzewostanu wokół Plant prowadzona jest stale". - W tym momencie nie jesteśmy w stanie podać przyczyny zwalenia się tego drzewa. Ze wstępnych oględzin wynika, że było ono zdrowe i jego stan nie był bezpośrednią przyczyną upadku - mówi Piotr Hamarnik z ZIKiT. Trwa sprawdzanie, czy na zawalenie nie wpłynęły czynniki zewnętrzne.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+