Mam słabość do tej knajpy o najbardziej skomplikowanej nazwie na świecie (dlatego właśnie nie wymienię jej w tym artykule po raz drugi, i tak wszyscy mówią po prostu "Stolarska"). Mój sentyment bierze się jeszcze z czasów licealnych, kiedy przyjechałam do Krakowa (na jedną z pierwszych randek) ze swoim pierwszym prawdziwym chłopakiem, który zabrał mnie na Stolarską właśnie. I tak tenże lokal stał się pierwszym, który odwiedziłam w Krakowie. To było dawno jednak. I chyba byłam niepełnoletnia.
Potem przesiadywałam tu na studiach, przeglądając między zajęciami notatki i jedząc te słynne kanapki ze Stolarskiej. Były tanie, w sam raz na studencką kieszeń (kosztowały chyba dwa złote, zresztą niewiele podrożały), miały śmieszne nazwy (psycho, bezpieczna - to w ramach próbki) i bajecznie smaczne. Przynajmniej tak zapisały się w moich wspomnieniach.
Mam też kilka późnowieczornych wspomnień z tą knajpą, bo o ile rano można zjeść w niej kanapki i napić się kawy, o tyle później lepiej wpaść na mocniejsze napoje. I tak interes przy Stolarskiej - pod nadzorem Bartka, właściciela knajpy (zwanego potocznie księdzem) - kręci się już od dwunastu lat. W międzyczasie w sąsiedztwie wyrosły kolejne knajpy, a ulica, słynna dotąd jedynie z konsulatów, stała się jednym z najważniejszych punktów na nocnym szlaku Krakowa.
Więc kiedy Wojtek, nasz fotoreporter i jeden ze stałych bywalców Stolarskiej zaproponował: idź tam robić kanapki, szybko podchwyciłam temat. Bo dodajmy, że kanapka to tak w ogóle genialny wynalazek. Robi się ją szybko i na milion sposobów. Można wziąć na wynos i zjeść wszędzie. Jest tania.
- Którą chcesz przyrządzić? - pyta na wstępie Justyna Krzyszkowska, która tu pracuje. Moje ulubione to psycho (z baleronem, ogórkiem kiszonym, pieczarkami, marynowaną papryką i serem żółtym) i praktyczna (z pasztetem, ogórkiem kiszonym, chrzanem, serem żółtym i sałatą). Ale Justyna tłumaczy, że ostatnio ich największym przebojem jest zestaw: podpłomyk z kurczakiem i sosem czosnkowym plus sałatka (za dziewięć złotych).
Więc zacznijmy od podpłomyka (to taki rodzaj bułki). Układamy do środka pomidora, kawałki kurczaka, sos czosnkowy tutejszej roboty (ze śmietany i czosnku), ser żółty. Wierzch smarujemy masłem, żeby fajnie się przypiekło. Grillujemy przez dwie minuty,
W międzyczasie zabieramy się za sałatkę. Bazą jest sałata: karbowana, lodowa i rukola. Kroimy jeszcze czerwoną cebulę i zielony ogórek. Do sałatki dodajemy pomidory koktajlowe i sos winegret (oliwa, sok z cytryny, sól).
I gotowe. Niby żadna filozofia. A jednak...
Przepis na podpłomyk z kurczakiem i sałatką
Podpłomyk: do bułki wsadzamy kawałki kurczaka, plastry pomidora, sos czosnkowy (czosnek, śmietana, przyprawy), ser żółty. Wierzch bułki smarujemy masłem. Grillujemy przez około dwie minuty. Podajemy z sałatką. Przepis na sałatkę: bazą jest sałata lodowa, karbowana i rukola. Dodajemy do niej plastry świeżego, zielonego ogórka i pokrojoną czerwoną cebulę. Podajemy razem z sosem winegret (oliwa z oliwek, sok ze świeżo wyciskanych cytryn, odrobina soli).
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+