O podziale ról w grupie opowiada rzecznik krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska. – Todor B. i Vladimir V. wykonywali czynności najbardziej ryzykowne. Instalowali urządzenia kopiujące karty magnetyczne i rejestrujące kody PIN. Dimitar G. znajdował się w hierarchii grupy wyżej niż Todor B. i Vladimir V. Nadzorując ich działania na bieżąco za pośrednictwem Skype’a informował nieustaloną dotąd osobę o działaniach grupy, przesyłał pozyskane dane. Ten mężczyzna wydawał polecenia dotyczące całej działalności gangu. W grupie działały jeszcze inne osoby – odpowiedzialne m. in. za podrabianie kart i wypłacanie pieniędzy – relacjonuje prok. Marcinkowska. Pieniądze za wykonaną pracę, po 500 euro za nakładkę, Vladimir V. i Todor B. mieli otrzymać po powrocie do Bułgarii. Z kolei wynagrodzenie Dimitara G. miało wynosić 30-40 proc. osiągniętego zysku.
Jak ustalili śledczy, osoby nadzorujące przebywały w Bułgarii. Szkoliły i przygotowywały wykonawców, a następnie planowały i koordynowały działalność grupy.
Wypłata pieniędzy przy użyciu podrobionych kart płatniczych następowała na zasadzie "krzyżowania". Pieniądze z kart skradzionych w Polsce gangsterzy wypłacali w innych krajach: Paru, Malta, Filipiny, Tajlandia, rzadko w Bułgarii. Z kolei w naszym kraju używali kart skradzionych zagranicą.
Od 12 maja do 25 sierpnia 2012 r. członkowie grupy ukradli przy użyciu podrobionych kart ok. 500 tys. zł. Poszkodowane były różne banki. Wszyscy podejrzani przyznali się wyłącznie do przygotowania do przestępstwa polegającego na montażu nakładek. Grozi im kara od lat 5 więzienia. Wszyscy są tymczasowo aresztowani.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+