Kraków. Groźny wypadek na Łanowej [KRÓTKO]

Proszę Państwa jestem osobą poszkodowaną w tym wypadku. Osoba, która umieściła zdjęcia zmieniała treść artykułu przynajmniej z dwa razy, nie wiem z jakiego powodu ( będę żądała kolejny raz wyjaśnień w tej sprawie). Co to samej kolizji, spowodował ją ksiądz, który przyjechał z Anglii gościnnie do pobliskiego seminarium. Gdybym nie hamowała, nie wiadomo jakby się to skończyło, jechał dość szybko. Do dnia dzisiejszego borykam się z problemami zdrowotnymi oraz sprawą sądową z ubezpieczycielem. W wypadku pomocy udzielili mi przechodni oraz strażacy, osoby, które przyjechały karetką wykazały się TOTALNYM BRAKIEM PROFESJONALIZMU, twierdząc, że nic mi się nie stało, są duże kolejki w szpitalu i jak się będę źle czuła mam się udać do niego sama, dodatkowo policjanci, którzy wręcz się śmiali z tego, że uderzył we mnie pojazd, który prowadził ksiądz z "panienkami" i nie dopilnowali, "zapomnieli" spisać rzeczy uszkodzone w wypadku, w późniejszym czasie mnie przepraszając, że nie są wstanie odtworzyć zdarzenia. Osoba, która w tamtym czasie sprawowała władzę w seminarium,oskarżała mnie o spowodowanie wypadku, gdybym tu udostępniła Państwu treści wiadomości sms ,jakie otrzymywałam to włos się jeży...

Włos się jeży na głowie jak ludzie są ślepi. Przypadki z okolicy:
Na skrzyżowaniu Łanowa/Rzebika: ludzie wyjeżdżający z osiedla nie zwracają uwagi na tych którzy chcą przejechać skrzyżowanie na wprost i jechać dalej Łanową w stronę ulicy Goszczyńskiego . Skręcając W LEWO !!! zajeżdżają drogę ludziom, którzy prawidłowo jadą na wprost.
Skrzyżowanie Łanowa/Grochowa:
Ci co tną od Lidla na Bagry nie zauważają , żę mają ustąpić pierwszeństwa tym wyjeżdżającym z ulicy Łanowej.
Trzeba uważać w tej okolicy ( małe uliczki z łamanym pierwszeństwem) szczególnie w okresie wakacyjnym jak hołota zjeżdża się nad bagry.

Na tym skrzyzowaniu często dochodzi do wypadków .Niestety kierowcy nie zwracają uwagi na znaki .

intuicję zostaw na totolotka

Na tym skrzyżowaniu źle rozplanowane jest pierwszeństwo ( po skręcie). Wielu kierowców ignoruje że idzie ono po łuku bo jest to rozwiązanie nieintuicyjne. Raz byłem świadkiem jak z łanowej wjechał w Goszczyńskiego gość autem wypchanym małymi dziećmi, a chwile potem na pełnym gazie dostawczak firmy kurierskiej przeciął skrzyżowanie w wzdłuż Goszczyńskiego w ogóle nie patrząc na znaki. Gdyby nie te kilkadziesiąt sekund różnicy to była by tam masakra.

Mści się zwyczaj niesygnalizowania manewru skrętu na skrzyżowaniach z łamanym pierwszeństwem. Za sprawą januszowych szkół jazdy utarło się przekonanie, że jak się jedzie "drogą główną" to nie trzeba niczego sygnalizować, a jak się jedzie na wprost przez takie skrzyżowania, to trzeba sygnalizować "zjazd z drogi głównej". W efekcie niektórzy ludzie skręcają bez migaczy, a na wprost jadą z lewym migaczem. Jest to błędne i niebezpieczne.

Nie wiem, czy taka była przyczyna tej kolizji, ale nie zdziwiłbym się, gdyby właśnie tak było.