- Jak jakiś udzielny pan i władca na włościach, nie pozwala wejść zmarzniętym ludziom do środka autobusu - denerwuje się pan Tomek. - Kiedy próbowałem zająć miejsce w autobusie, opryskliwym, gburowatym i podniesionym tonem spytał mnie: "Gdzie pan wsiada, nie widać, że nie wolno?". Następnie zakomunikował, że autobus jest zepsuty i prawdopodobnie nie pojedzie.
Zdaniem pana Tomka - nie pierwszy raz tak się zachował ten kierowca. Co więcej, tylko on stwarza problemy i nie pozwala wcześniej wejść pasażerom do autobusu, by nie czekali na odjazd na mrozie.
- O godz. 6.22 autobus w cudowny sposób się naprawił i "udręczony lud" mógł wejść do środka - opowiada czytelnik. - Autobus nie był jednak przytulną ziemią obiecaną, gdyż ogrzewanie było wyłączone. Kierowca powinien iść na jakieś szkolenie z empatii. Ja sobie poradzę, ale to wstyd, żeby osoby w starszym wieku musiały trząść się z zimna na przystanku.
Marek Gancarczyk, rzecznik MPK, dokładnie zbadał skargę, sprawdził monitoring. - Wygląda to tak, że w autobusie nastąpiła awaria automatu biletowego - tłumaczy. - Kierowca musiał wyłączyć zasilanie w pojeździe, żeby zresetować system. Trwało to dwie minuty. Wytłumaczył to grzecznie pasażerom i poprosił, by nie wsiadali ze względów bezpieczeństwa. Przy resetowaniu systemu, drzwi automatycznie się zamykają i mogłyby kogoś przytrzasnąć. Kurs tego kierowcy na tej linii był pierwszy od bardzo dawna - dodaje.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+