Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: łabędzie w opałach, ale można im pomóc

Anna Modzelewska
Młody łabędź bez pomocy nie przeżyłby w zaroślach
Młody łabędź bez pomocy nie przeżyłby w zaroślach
Nasi Czytelnicy zwracają uwagę na bardzo dużą liczbę wypadków łabędzi w mieście. - Kilka dni temu pisaliście o łabędziach lądujących na ulicach, a ja znalazłam rannego nad rzeką Dłubnią. Co robić? - zapytała nas pani Anna z Nowej Huty.

Dzikimi zwierzętami, znajdującymi się pod ochroną zajmuje się w Krakowie firma "Kaban". Jej pracownicy potwierdzają, że ma dnia, aby nie odbierali zgłoszeń o łabędziach. - Nawet kilka razy dziennie jesteśmy proszeni o interwencje - przyznaje Maciej Lesiak z firmy "Kaban". - Bardzo często zdarza się, że ptaki lądują na ulicach, parkingach, czy nawet dachach hipermarketów - zaznacza.

Firmę można powiadomić bezpośrednio lub przez straż miejską. Poprosiliśmy ich o pomoc w sprawie łabędzia nad Dłubnią. Ptak z przetrąconym skrzydłem chował się w zaroślach. Zaalarmowani strażnicy miejscy przyjechali na miejsce i czekali z chorym ptakiem, aż do przyjazdu specjalistów z "Kabana".

Nie było wątpliwości, że gdyby nie ich pomoc ptak nie miałby szans na przeżycie. Miejsce, w którym przebywał, było dostępne dla spacerujących psów. - Widziałam, jak pies zaatakował łabędzia, a on nie miał gdzie uciec - opowiada pani Anna. - Gdyby właściciel w porę nie zabrał psa to ten zagryzłby go - dodaje.

Strażnicy, Robert Gruber i Paweł Szot , którzy przybyli na wezwanie, zabezpieczyli teren do przyjazdu fachowców. Przyznali, że ostatnio ptasich interwencji jest w naszym mieście bez liku. - Niedawno miałem podobne zgłoszenie - mówi Robert Gruber. - Łabędź wpadł do ogródka działkowego, zamkniętego ze wszystkich stron i nie mógł się wydostać, ale na szczęście udało się go złapać i wypuścić w bezpiecznym miejscu - zaznacza.

Także historia łabędzia z Nowej Huty skończyła się szczęśliwie. Pracownik firmy "Kaban" złapał go zaraz po przybyciu. Na miejscu stwierdził, że ptak ma uszkodzoną nogę i skrzydło. Jak nas zapewnił, łabędź po pomocy udzielonej w lecznicy weterynarii i rehabilitacji w ośrodku w Mikołowie, zostanie wypuszczony na wolność.

Z kolei ornitolodzy wyjaśnili nam, że ostatnie wypadki łabędzi mają związek z odwilżą i początkiem okresu migracyjnego ptaków. - Łabędzie lecąc, widzą wodę spływającą po asfalcie. Mylą ją z rzeką lub jeziorem - tłumaczy dr Kazimierz Walach, ornitolog. - Gdy już ptak zdaje sobie sprawę, że się pomylił, szybko ponownie wzbija się do lotu.

I wtedy często uderza o linię wysokiego napięcia, albo przęsło mostu - dodaje. Jeśli nawet wypadek nie skończył się obrażeniami, ptak sam nie wzbije się w powietrze i nie odleci. Łabędzie do startu potrzebują rozbiegu i przestrzeni na rozłożenie skrzydeł. Czasem nawet kilkudziesięciu metrów. Wtedy największym zagrożeniem stają się samochody i psy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska