Dzikimi zwierzętami, znajdującymi się pod ochroną zajmuje się w Krakowie firma "Kaban". Jej pracownicy potwierdzają, że ma dnia, aby nie odbierali zgłoszeń o łabędziach. - Nawet kilka razy dziennie jesteśmy proszeni o interwencje - przyznaje Maciej Lesiak z firmy "Kaban". - Bardzo często zdarza się, że ptaki lądują na ulicach, parkingach, czy nawet dachach hipermarketów - zaznacza.
Firmę można powiadomić bezpośrednio lub przez straż miejską. Poprosiliśmy ich o pomoc w sprawie łabędzia nad Dłubnią. Ptak z przetrąconym skrzydłem chował się w zaroślach. Zaalarmowani strażnicy miejscy przyjechali na miejsce i czekali z chorym ptakiem, aż do przyjazdu specjalistów z "Kabana".
Nie było wątpliwości, że gdyby nie ich pomoc ptak nie miałby szans na przeżycie. Miejsce, w którym przebywał, było dostępne dla spacerujących psów. - Widziałam, jak pies zaatakował łabędzia, a on nie miał gdzie uciec - opowiada pani Anna. - Gdyby właściciel w porę nie zabrał psa to ten zagryzłby go - dodaje.
Strażnicy, Robert Gruber i Paweł Szot , którzy przybyli na wezwanie, zabezpieczyli teren do przyjazdu fachowców. Przyznali, że ostatnio ptasich interwencji jest w naszym mieście bez liku. - Niedawno miałem podobne zgłoszenie - mówi Robert Gruber. - Łabędź wpadł do ogródka działkowego, zamkniętego ze wszystkich stron i nie mógł się wydostać, ale na szczęście udało się go złapać i wypuścić w bezpiecznym miejscu - zaznacza.
Także historia łabędzia z Nowej Huty skończyła się szczęśliwie. Pracownik firmy "Kaban" złapał go zaraz po przybyciu. Na miejscu stwierdził, że ptak ma uszkodzoną nogę i skrzydło. Jak nas zapewnił, łabędź po pomocy udzielonej w lecznicy weterynarii i rehabilitacji w ośrodku w Mikołowie, zostanie wypuszczony na wolność.
Z kolei ornitolodzy wyjaśnili nam, że ostatnie wypadki łabędzi mają związek z odwilżą i początkiem okresu migracyjnego ptaków. - Łabędzie lecąc, widzą wodę spływającą po asfalcie. Mylą ją z rzeką lub jeziorem - tłumaczy dr Kazimierz Walach, ornitolog. - Gdy już ptak zdaje sobie sprawę, że się pomylił, szybko ponownie wzbija się do lotu.
I wtedy często uderza o linię wysokiego napięcia, albo przęsło mostu - dodaje. Jeśli nawet wypadek nie skończył się obrażeniami, ptak sam nie wzbije się w powietrze i nie odleci. Łabędzie do startu potrzebują rozbiegu i przestrzeni na rozłożenie skrzydeł. Czasem nawet kilkudziesięciu metrów. Wtedy największym zagrożeniem stają się samochody i psy.