Skrzyżowanie ulic Zakopiańskiej, Tischnera, Wadowickiej i Brożka jest jednym z ważniejszych w mieście. To także główny wjazd do Krakowa od strony południowej. Osoby niezmotoryzowane żalą się, że sygnalizacja świetlna preferuje tam ruch samochodowy. Na przejściach dla pieszych muszą czekać czasami dwa razy dłużej niż kierowcy, aby zaświeciło się światło zielone.
- Żeby włączyło się zielone, trzeba z dużym wyprzedzeniem nacisnąć przycisk. Inaczej, choć auta na równoległej do przejścia ulicy mogą jechać, piesi muszą stać na czerwonym - narzeka pan Piotr, mieszkaniec Łagiewnik.
Zdarza się, że piesi biegną do przejścia, żeby jak najszybciej włączyć przycisk. Dotyczy to dwóch przejść - przez ul. Tischnera i Zakopiańską.
Zwróciliśmy uwagę pracownikom Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Przyznali, że mógł być problem i sprawą się zajęli.
- Skorygowaliśmy algorytm sygnalizacji tak, aby w godzinach zwiększonego ruchu światło zielone dla pieszych włączało się automatycznie, bez potrzeby wciskania przycisku na światłach - mówi Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.
Jak wyjaśnia, automatyczne światło dla pieszych włącza się wzdłuż ulic z dużym ruchem. A w Łagiewnikach tak jest na każdej relacji wspomnianego skrzyżowania. Teraz po staremu sygnalizacja ma tam działać wieczorami i nocą. Wtedy trzeba używać przycisków.