
Michał Gulczyński z Klubu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że pojawienie się w krótkim czasie tak olbrzymiej grupy uchodźców było w pierwszym rzędzie wstrząsem dla rynku mieszkaniowego. Błyskawicznie znikło większość ofert najmu mieszkań, zwłaszcza tych o przyswajalnych opłatach. Stawki najmu wzrosły, równocześnie wciąż rosną ceny mieszkań, a kredyty stały się nieosiągalne dla większości rodzin. W efekcie dramatycznie powiększyła się grupa osób, których nie stać na własne M. Osoby te konkurują i będą konkurować na rynku mieszkaniowym (także tym komunalnym) z szukającymi dachu nad głową Ukrainkami.

Michał Gulczyński z Klubu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że pojawienie się w krótkim czasie tak olbrzymiej grupy uchodźców było w pierwszym rzędzie wstrząsem dla rynku mieszkaniowego. Błyskawicznie znikło większość ofert najmu mieszkań, zwłaszcza tych o przyswajalnych opłatach. Stawki najmu wzrosły, równocześnie wciąż rosną ceny mieszkań, a kredyty stały się nieosiągalne dla większości rodzin. W efekcie dramatycznie powiększyła się grupa osób, których nie stać na własne M. Osoby te konkurują i będą konkurować na rynku mieszkaniowym (także tym komunalnym) z szukającymi dachu nad głową Ukrainkami.

„Polskie pracowniczki – zwłaszcza w zawodach niewymagających szczególnych umiejętności i doświadczenia – nagle zetkną się z większą konkurencją. Jeśli powrót na Ukrainę nie będzie możliwy, nawet ceniona prawniczka z Kijowa będzie musiała znaleźć pracę poza zawodem i niewymagającą dobrej znajomości języka. Biorąc pod uwagę bardzo ograniczoną dostępność kursów języka polskiego jako obcego, dostosowanie Ukrainek potrwa co najmniej kilka miesięcy i nie będzie proste. Gdy empatia wobec uchodźczyń będzie słabnąć, zaczną przebijać się drobne problemy w codziennym obcowaniu: trudności w komunikacji, konieczność pomagania nowym koleżankom w przystosowaniu do pracy, poczucie nierównego traktowania przez pracodawców itd.” – pisze Michał Gulczyński.

Polem potencjalnych konfliktów mogą być także usługi publiczne. Trudniej będzie się dostać do lekarzy, nie tylko specjalistów, wydłużą się terminy zabiegów - a kobiety z natury bardziej dbają o zdrowie i silniej odczują „konkurencję” ze strony Ukrainek. To samo dotyczy szkół średnich i publicznych uczelni: nabór zapewne nie zostanie zwiększony, więc wśród części krakowianek może powstać wrażenie, że Ukrainki zostały przyjęte „ich kosztem” (swoją drogą: jest to zawsze dobra wymówka dla własnych niepowodzeń). „Zakładając, że Polki i Ukrainki preferują podobne kierunki studiów, konkurencja zwiększy się zwłaszcza na kierunkach zdominowanych przez kobiety i będzie dla młodych Polek łatwo zauważalna i bolesna” – opisuje ekspert KJ.