https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Miasto wyprzedaje swój majątek

Piotr Ogórek
Teren przy Wita Stwosza należy do miasta. Urzędnicy nie mają jednak pomysłu na jego zagospodarowanie, więc wolą go sprzedać
Teren przy Wita Stwosza należy do miasta. Urzędnicy nie mają jednak pomysłu na jego zagospodarowanie, więc wolą go sprzedać Fot. Andrzej Banaś
Średnio w ciągu roku miasto sprzedaje swoje nieruchomości za około 100 mln zł. Jeśli nie zwolni, to w 20 lat wyprzeda wszystko.

Na wczorajszej sesji Rady Miasta Krakowa urzędnicy przedstawili radnym kilka projektów uchwał sprzedaży miejskich działek. Władze miasta mają prostą politykę co do swoich gruntów - sprzedać, żeby były pieniądze w budżecie. Rocznie daje to średnio wpływy w wysokości ok. 100 mln zł. W tym tempie miasto wyprzeda praktycznie wszystko w 20 lat.

Na sprzedawanych terenach powstają bloki lub biurowce. Część terenów miasto mogłoby zachować pod zieleń lub budynki użyteczności publicznej, jak żłobki, przedszkola czy domy kultury. Przynajmniej w kwestii zieleni tak się dzieje dzięki presji społecznej, jak w przypadku ulicy Karmelickiej. Ale miasto nieustannie sprzedaje inne tereny. Na przykład działkę przy ulicy Wita Stwosza, dla której dodatkowo przygotowało warunki zabudowy dla biurowca z garażem podziemnym. Całość chce sprzedać za blisko 7 mln 200 tys. zł.

100 mln rocznie za grunty

- W Krakowie sprzedajemy rocznie nieruchomości za średnio ok. 100 mln zł. Według corocznego raportu o stanie nieruchomości komunalnych, starczy ich na sprzedaż przez kolejne 20 lat - zaznacza radny Andrzej Hawranek, szef komisji budżetowej w Radzie Miasta.

A sprzedaż postępuje. Wczoraj na sesji Rady Miasta odbyło się I czytanie projektu uchwały zezwalającej na sprzedaż miejskiego gruntu wraz z zabudowaniami pod adresem Wita Stwosza 4 (7 mln 200 tys. zł), Twardowskiego 51 (1 mln 200 tys. zł) i przy ul. Strzelców (3 mln 800 tys. zł). O tym czy grunty zostaną wystawione na sprzedaż, radni zdecydują w kolejnym czytaniu na następnej sesji.

Dla rejonu, gdzie leży działka przy Wita Stwosza nie ma planu miejscowego. Władze miasta same wystąpiły do siebie o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla gruntu. Te wykazały, że może tam powstać biurowiec z garażem podziemnym.

- Tam, gdzie nie ma planu miejscowego, zawsze występujemy o „wuzetkę”, żeby było wiadomo, co można zbudować. Poza tym każde tego typu miejsce, jak to przy Wita Stwosza, gdzie stoi zrujnowany budynek, wiąże się z kosztami utrzymania dla miasta. Więc sprzedajemy, bo skądś pieniądze do budżetu trzeba znaleźć - mówi Marta Witkowicz, dyrektorka Wydziału Skarbu w Urzędzie Miasta.

Miasto nie ma pomysłu, jak zagospodarować ten teren, nie chce go utrzymywać. Więc sprzedaje. I daje wstępne przyzwolenie na budowę tam biurowca. Przy ulicy Wita Stwosza, gdzie codziennie tworzą się spore korki wokół ronda turbinowego przy Dworcu Autobusowym. Do działki można dojechać małą uliczką od strony ulicy Rakowickiej, wzdłuż nowego osiedla wybudowanego tam parę lat temu.

Teren przy Strzelców (na przeciwko komisariatu policji) jest pusty, rośnie tam trawa, jest trochę drzew. Obok znajduje się wybieg dla psów. Teren objęty jest planem miejscowym, który dopuszcza zabudowę usługową, obiekty małej architektury czy parking. Dla rejonu ulicy Twardowskiego 51 też obowiązuje plan miejscowy. Na działce, którą miasto chce sprzedać może powstać zabudowa biurowa lub wielorodzinna.

Jak zachować miejskie tereny?

Radny miejski Dominik Jaśkowiec uważa, że miasto nie potrafi dobrze gospodarować nieruchomościami w Krakowie.

- Prawie w ogóle nie korzystamy z ustawy o gospodarce nieruchomościami i nie stosujemy wywłaszczeń za odszkodowanie. Miasto potrafi tylko sprzedawać, czasami bez zastanowienia - uważa radny.

Część gruntów miasto mogłoby też dzierżawić, a nie sprzedawać. Miasto ripostuje, że nikt nie będzie inwestował w nie swój grunt. Ale to nie zawsze jest prawda, bo przy długiej, wieloletniej dzierżawie, dana inwestycja i tak może się zwrócić. Inny pomysł ma szef komisji planowania w radzie miasta, Grzegorz Stawowy.

- Powinien istnieć bank gruntów gminy, gdzie część byłaby niesprzedawalna. Tam trafiałyby też grunty, które służyłyby do zamiany. Teraz miasto nie kupuje i nie zamienia gruntów. Działa dopiero pod przymusem społecznym - dodaje.

Ostatnim takim przykładem jest kwestia parku przy ulicy Karmelickiej. Miasto działkę za Wojewódzką Biblioteką Publiczną chciało podzielić i część sprzedać. Park miał powstać na 60 procentach terenu. Dopiero po tym, jak mieszkańcy aktywnie domagali się całości pod park, urzędnicy odstąpili od sprzedaży.

Podobnie było z próbą sprzedaży ostatniej zielonej działki wśród blokowisk przy ul. Bochenka. Radni powiedzieli „nie”, bo wcześniej mocno przeciwko temu protestowali mieszkańcy.

Szef klubu PiS w Radzie Miasta Włodzimierz Pietrus zwraca uwagę, że miasto źle podchodzi też do zamian gruntów. - Miasto ma przejąć tereny zielone w rejonie parku Wilga, a w zamian da tereny pod zabudowę jednorodzinną przy stacji BP koło estakady tramwajowej w Płaszowie. Problem w tym, że tereny zielone i mieszkaniowe zostały wycenione na tyle samo. Moim zdaniem to skandal - stwierdza.

Radny uważa natomiast, że miasto czasem dobrze robi, że dla sprzedawanych gruntów daje „wuzetki”, bo dzięki temu może zwiększyć ich wartość.

- Oczywiście trzeba wyważyć, czy dana nieruchomość jest rzeczywiście zbędna i w perspektywie czasu nie opłaca się jej utrzymywać, i lepiej ją sprzedać, czy może jednak generować spore przychody. Nie jesteśmy Wrocławiem, gdzie większość terenów należy do miasta. Idziemy trochę za ostro ze sprzedażą. Pomnażanie majątku miasta jest ważne, ale jak wyprzedamy wszystko, to żeby realizować zadania miasta będziemy musieli wykładać gotówkę i kupować nieruchomości - zaznacza.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 27

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

i
inwest.
Nareszcie nowy krs -ściga w krakówku łapówkarzy , malwersantów i oszustów przyjdzie czas na deweloperów.
I
Iks
Do wyborów Dziadek Jacek zdąży sprzedać cały Kraków. Przynajmniej będzie miał na swoją kampanię wyborczą.
z
zfsdgv
teraz szkody są nieodwracalne, a już mało gdzie da się wcisnąć bloki czy biurowce, a miasto tak zakorkowane że coraz mniej chętnych żeby tu się kisić w tłoku i smrodzie, za chore pieniądze. Kiedyś to miasto miało swój urok, mimo że super-nowoczesne nigdy nie było. Teraz to spędowisko prowincjuszy rozdeptujących się nawzajem w biurach i na ulicy, i mieszkających w bloczyskach jakie mogłyby równie dobrze stać w Indiach albo w Chinach. O braku szkół, przychodni, szpitali i zieleni już mi się nie chce mówić.
s
sfdgv
urzędników komunistycznych trzeba było wymienić 25 lat temu, a brak takiej decyzji spowodował nieodwracalną dewastację Krakowa, sposób w jaki ci ludzie zabudowali miasto jest skandaliczny, i w tym artykule wyziera ich niegospodarność. Jak można mówić że grunty trzeba sprzedawać bo skądś muszą być pieniądze, dobrze że urzędniczka jest z imienia i nazwiska. MARTA WITKOWICZ. A podatki to do k..wy nędzy co ? A strefa parkowania to co? Każda placówka doi kasę od klienta - czy to muzeum, centrum kultury, hala sportowa, wszędzie płacimy. A te knury jeszcze wyprzedają grunty, bo to najprościej jest? Pytali się mieszkańców czy chcą żeby ich grunty sprzedawać? Co za banda prymitywów, mam nadzieję że ktoś im jeszcze d..y przetrzepie.
A
Andy
Niedorozwinięty, naiwny, czy zaczadzony? Wiara w PO, że zrobi krzywdę "Czerwonemu Księciu" Majchrowskiemu jest bardzo oryginalna. Słyszałeś, ze Adamik został skazany?
A
Anna
Jeśli do mnie pijesz,to zły adres.Nie jestem jak piszesz "słoikiem" urodziłam się w Krakowiemmieszkam tu prawie 60 lat.Nie splacam też kredytów,bo ich nigdy nie zaciągałam.
Miejsce postojowe mam własne,więc nie chodzi o mnie.Masa ludzi mieszka przy wąskich ulicach,w okolicy nie ma garaży ani parkingów.Samochód dla wielu mieszkańców to nie fanaberia tylko narzędzie pracy.Włącz myślenie prospołeczne.To nie boli a pomaga.
K
Krakus
Słoika z kredytem. Wszyscy gadacie jedną gadką. Trzeba było siedzieć na prowincji byłbyś 36 kpln do przodu.
G
Gość
Najwyższy czas wypieprzyc P prezydenta i jego elite .
k
klklklk
A dlaczego sierotko szewc zlikwidował swoją działalność - bo sierotka przez całe lata nie naprawiała butów i szewc nie miał co robić. Noto teraz sierotka już wie, kto jest winy braku szewca - ano sierotka.
z
[email protected]
A co na takie dictum Rada Miasta , przecież w niej PO ma znaczną przewagę ?? Przecież głosujecie np.absolutorium dla P.Majchrowskiego. ???
G
Gość
Biurowce to nie są żadne usługi! Praca w biurach nie służy społeczeństwu. Natomiast prawdziwe usługi znikają, np. na moim osiedlu już nie ma szewca. Przywrócić prawdziwe usługi a darmozjady zza biurek niech opuszczą Kraków.
a
aaaaa
Zawsze można powiedzieć, że jest źle lub, że coś nie pasuje do czegoś.
Tylko, że jest to czysty populizm.
a
aaaa
Tak trzeba budować, ale ze względu na problemy komunikacyjne Śródmieścia te biurowce powinny być wyprowadzane na obrzeża miasta. Po co mieszkaniec Huty ma jechać do pracy do centrum, skoro biurowce mogą powstać we wschodniej części miasta. W przykładowej Hucie oprócz gigantycznej ilości blokowisk mogą powstawać również miejsca pracy.
Zrównoważony rozwój to równomierny rozwój dzielnic a nie pchanie wszystkiego do zakorkowanego centrum.
a
aaaaa
Niby dlaczego ty masz dostać miejsce parkingowe za darmo, a ja muszę za nie płacić 36000 pln?
Najlepiej dostać wszystko od miasta (czyli od nas) za darmo.
J
Ja
Zawsze można zadać pytanie gdzie te pieniądze idą, ale rzucanie pytań ogólnych z podtekstem sugerującym, że to szwindel, bez podania szczegółów czy sprawdzenia czegokolwiek jest niegodne. Dlatego podpowiadam. Istnieje coś takiego jak sprawozdania finansowe urzędu miasta, gdzie możesz zajrzeć, a w przypadku wątpliwości poprosić o wyjaśnienia lub zainteresować swoimi wątpliwościami media.

A co do meritum.
Miasto może wymóc na developerach, aby wraz z osiedlami powstawały szkoły, żłobki i przedszkola, drogi dojazdowe, estakady, itp które potem byłyby przekazywane na rzecz miasta. Podobnie można, w ramach planu zagospodarowania przestrzennego zastrzec odpowiedni metraż terenów zielonych.
Natomiast miasto nie powinno być obszarnikiem, ani kamienicznikiem.
To są koszty i wszystkie obiekty, które przynoszą straty powinny być sprzedane z zastrzeżeniami konserwatorskimi, ekologicznymi, historycznymi, komunikacyjnymi, itd.
Miasto to my w tym również przedsiębiorcy, którzy powinny wzbogacać tkankę miejską i w ramach obowiązującego prawa i planu zagospodarowania przestrzennego zapewniać jej spójność z otoczeniem
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska