Na Zabłociu powstają kolejne budynki mieszkalne i siedziby firm, tymczasem brakuje tam miejsc do parkowania. Mieszkańcy domagają się wprowadzenia strefy płatnego postoju, która ich zdaniem zmusi kierowców, szczególnie przyjezdnych, do parkowania gdzie indziej, albo krócej, lub korzystania z komunikacji miejskiej. To ma zwolnić miejsce dla aut mieszkańców, którzy będą mogli wykupić tanie abonamenty.
- W ostatnich latach Zabłocie było intensywnie zabudowywane przez deweloperów. Tylko w 2015 roku oddano do użytku kilka biurowców przy ul. Powstańców Wielkopolskich. Niestety, wskutek tych zmian Zabłocie zostało dosłownie oblężone przez samochody - twierdzi Adam Łaczek, miejski aktywista zajmujący komunikacją w Krakowie.
Strefa i to szybko
Uważa, że trzeba jak najszybciej wprowadzić strefę płatnego parkowania ograniczoną ulicami Powstańców Wielkopolskich, Stanisława Klimeckiego i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. I to najlepiej już na przełomie lat 2016 i 2017.
Strefa działa już w Starym Podgórzu i na większej części Grzegórzek, dlatego też kierowcy, chcąc uniknąć płacenia, zostawiają pojazdy na sąsiednim Zabłociu. I miejsca brakuje.
Kolejne rozszerzenie strefy muszą jednak przegłosować radni miejscy, a przygotować urzędnicy. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu widzi potrzebę takiego rozwiązania, ale ma problem. Wiele dróg w tym rejonie jest w rękach prywatnych osób, firm lub wspólnot mieszkaniowych.
- Na Zabłociu jedynie kilka ulic ma status drogi publicznej, a tylko na takich można pobierać opłaty. Większość to drogi wewnętrzne, w tym takie o nieuregulowanym stanie prawnym, np. ul. Zabłocie czy Romanowicza - przyznaje Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT. - Wprowadzenie strefy spowodowałoby jeszcze większe dogęszczenie parkujących tam aut, bo znalazłoby się w niej wiele ulic zwolnionych z poboru opłat - dodaje. Miasto stara się jednak przejmować kolejne drogi i przekształcać w ulice gminne.