https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Kraków na fali wznoszącej w 2019, 2020 i… 2035? Optymistyczne dane i prognozy demografów

Zbigniew Bartuś
Podczas gdy inne miasta w Polsce będą się wyludniać, w Krakowie przybędzie mieszkańców.
Podczas gdy inne miasta w Polsce będą się wyludniać, w Krakowie przybędzie mieszkańców. archiwum polskapress
Kraków miastem na wznoszącej fali – tak można podsumować rok 2019 i prognozy GUS na kolejne dwie dekady. Stolica Małopolski okupuje krajowe podium we wszystkich kluczowych kategoriach: od przyrostu ludności i dzietności kobiet, przez poziom zatrudnienia, wzrost zarobków i tempo redukcji bezrobocia po sukcesy budownictwa mieszkaniowego. Co istotne – ma tak być także w następnych dekadach, a przynajmniej do 2035 roku.

WIDEO: Barometr Bartusia

Wedle aktualizowanej regularnie prognozy GUS, Kraków należy – obok Warszawy i Gdańska - do elity środkowoeuropejskich metropolii, których populacja w najbliższych 15 latach się zwiększy. W pozostałych dużych i średnich polskich miastach liczba ludności będzie się kurczyć – w skali kraju najbardziej w Radomiu, Bytomiu, Katowicach, Zabrzu oraz Opolu, Wałbrzychu i Kielcach, a w skali Małopolski – w Tarnowie. Ten ostatni w ciągu dwóch dekad stracić ma jedną trzecią, a do 2050 r. – blisko połowę obecnych mieszkańców. Wielu odbierze mu Kraków, a to dlatego, że jest znacznie atrakcyjniejszym miejscem do życia. I z każdym rokiem ta atrakcyjność jeszcze rośnie.

Kraków wyspą wzrostu

W minionych dwóch latach tylko w pięciu polskich miastach wojewódzkich wzrosła liczba ludności – najbardziej w Warszawie – o 25 tys., w Krakowie – o ponad 8 tys. oraz w Rzeszowie – o 5,8 tys.; dla porównania – Katowice straciły 4 tys. mieszkańców, a Poznań – 5 tys. Kurczyła się także zdecydowana większość miast średnich. Jednym z powodów jest bardzo niska dzietność kobiet – program Rodzina 500 plus, który miał ja znacząco podnieść, zadziałał jedynie na początku; w 2018 i 2019 w większości miast odnotowano powrót do rekordowo niskich poziomów dzietności z początku dekady (na wsi zapaść okazała się jeszcze większa). Kraków należy tu do bardzo nielicznych wyjątków.

Aż 10 z 18 polskich miast wojewódzkich (pamiętajmy, że lubuskie i kujawsko-pomorskie mają po dwie stolice) odnotowało w ostatnich dwóch latach ujemny przyrost naturalny – w Łodzi było to aż minus 6,2, natomiast w Katowicach – minus 3,9. Cztery kolejne balansują na granicy 0. Na tym tle Kraków zanotował bardzo dobry wynik – plus 1,7, drugi po Rzeszowie (2,6), a przed Białymstokiem (1,2), Olsztynem (0,7), Warszawą (0,5) i Wrocławiem (0,3).

Według raportu przygotowanego przez prof. Przemysława Śleszyńskiego z PAN oraz ekspertów krakowskiego Klubu Jagiellońskiego, Kraków umocnił również swą pozycję wśród najbardziej atrakcyjnych miast dla wszelkiego rodzaju migrantów (z regionu, reszty Polski oraz z zagranicy, w tym Ukraińców) – zajmuje w tej chwili drugie miejsce w kraju za Warszawą, a przed odwiecznym rywalem – Wrocławiem.

Nie ma się co temu dziwić: praca pod Wawelem szuka człowieka (stopa bezrobocia spadła do 2 proc. i jest dwa razy niższa od i tak rekordowo w historii niskiej średniej wojewódzkiej), a płace rosną ostatnio najszybciej w kraju.

Średnia płaca pod Wawelem: 5740 złotych. To czwarty wynik w Polsce. Gonimy Katowice

Wedle wstępnych danych GUS, średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w Krakowie w 2019 roku 5740 zł brutto. Wyższe było tylko w Warszawie (6422), Gdańsku (6225) i Katowicach (6026), dystans jednak stale topnieje – przede wszystkim dlatego, że o ile średni wzrost w pozostałych regionach ledwie przekracza ostatnio 5 proc., to w Małopolsce okazał się dwukrotnie wyższy – głównie za sprawą Krakowa. Warto zauważyć, że średnia pensja w Białymstoku, Gorzowie Wielkopolskim i Kielcach dopiero niedawno przekroczyła 4 tys. zł. Płace w Krakowie winduje przemysł (średnia przebiła tu 6,2 tys. zł.) oraz duża populacja specjalistów i wyższej kadry menedżerskiej (średnia dobija do 10 tys. zł).

Kraków może się także poszczycić największą, po Warszawie, liczbą mieszkań oddanych do użytkowania (i największą w kraju w przeliczeniu na liczbę mieszkańców) – w 2019 r. wybudowano ich dokładnie 9272 (średnia powierzchnia wyniosła 55,7 m kw.). We Wrocławiu – 7,5 tys., w Gdańsku – 4,5 tys., w Poznaniu – 3,9 tys. Dla porównania: w Kielcach – 846, w Opolu – 707, a w Gorzowie Wielkopolskim… 280.

W Krakowie najszybciej w Polsce rosła też w ostatnim czasie liczba zarejestrowanych firm – na koniec września 2018 było ich już 145,5 tys., czyli o 7 tys. więcej niż rok wcześniej. Dla porównania: we Wrocławiu liczba ta sięga 127,5 tys. (wzrost o 5 tys.), w Poznaniu 114 tys. (wzrost o 4 tys.), a w Gdańsku 79 tys. (wzrost o 3 tys.). W Kielcach działa tylko 28 tys. firm i stan ten w ostatnich latach się nie zmienił, w Gorzowie Wlkp. zarejestrowanych jest od dawna 17 tys. firm, czyli mniej niż ulokowało się na krakowskim Zabłociu.

Miasto kobiet, seniorów i… wyższej przestępczości

Nadzwyczajną siłę witalną Krakowa widać też na tle reszty województwa. W stolicy mieszka na co dzień 22,7 proc. mieszkańców regionu, ale w godzinach pracy i nauki przebywa tu ponad 30 proc. populacji Małopolski. Kraków jest silnie sfeminizowany (ponad 107 kobiet na 100 mężczyzn) – co czwarta Małopolanka żyje pod Wawelem.

Dominacja Krakowa jest jeszcze wyraźniejsza na rynku pracy: w stolicy Małopolski pracuje aż 44 proc. ogółu zatrudnionych w województwie w sektorze przedsiębiorstw. Za to udział bezrobotnych w całej populacji jest niemal trzykrotnie niższy (16 proc. ogółu bezrobotnych w regionie, a wśród kobiet – 15 proc.). Krakowski przemysł wytwarza ponad 30 proc. całej produkcji sprzedanej przemysłu w Małopolsce. To więcej niż cała ziemia nowosądecka i tarnowska.

Udział stolicy województwa w regionalnej produkcji budowlanej przekracza 50 procent. Nic dziwnego, że powstaje tu co drugie małopolskie mieszkanie (w tym aż 90 procent lokali przeznaczonych na wynajem!), co druga trasa i co druga inwestycja w przedsiębiorstwach. PKB na mieszkańca wynosi w Krakowie ponad 183 procent średniej wojewódzkiej – i różnica na korzyść metropolii stale rośnie, co świadczy o narastających w ostatnich czterech latach nierównościach.

Kumulacja tak wielu korzyści ma też swoją cenę. W Krakowie popełniane jest co czwarte przestępstwo w regionie (za to wyższa jest wykrywalność sprawców), częściej niż w innych częściach województwa dochodzi tu także do drogowych wypadków i kolizji (30 proc. ogółu w Małopolsce). Rekordowo dużo czasu tracą też krakowianie w korkach.

Dzięki zakazowi palenia węglem i drewnem jakość powietrza uległa w Krakowie sporej poprawie, ale w niektóre dni nadal nie da się oddychać – głównie za sprawą smogu napływającego z okolicznych gmin. Mimo to długość życia jest pod Wawelem największa w regionie (83 lata dla kobiet i prawie 77 dla mężczyzn), m.in. z uwagi na zdrowszy styl życia (krakowianie częściej niż inni Małopolanie uprawiają sporty i najzwyczajniej się ruszają, mają lepsze nawyki żywieniowe i mniejszą nadwagę) oraz najlepszą dostępność i najwyższą jakość opieki zdrowotnej – Kraków jest pod tym względem zaliczany do ścisłej czołówki miast środkowej Europy.

Co się stanie w Krakowie w roku 2035?

Wedle prognoz demografów, opisane tu zjawiska i tendencje sprawią, że przynajmniej do 2035 roku Kraków pozostanie na fali wznoszącej. GUS-owskie prognozy liczby ludności przewidują depopulację, czyli zmniejszenie liczby mieszkańców, w 13 z 16 regionów Polski (Opolszczyzna straci 14 proc. ludzi, Świętokrzyskie – 14 proc.). W sumie populacja naszego kraju ma się skurczyć do 36,4 mln osób, a więc o nieco ponad 5 proc. Wyjątek stanowić mają: Mazowsze (wzrost o 1,6 proc.) , Pomorze (wzrost o 1,2 proc.) oraz Małopolska (wzrost o 0,7 proc.). Każdy z tych regionów zawdzięczać będzie ów wzrost swoim metropoliom: Warszawie, Trójmiastu i Krakowowi.

W 2035 roku Małopolska winna liczyć ok. 3,5 mln mieszkańców, zaś sam Kraków – ok. 800 tys. (przy 775 tys. obecnie). Zmieni się jednak zasadniczo struktura społeczna. Na początku XXI wieku mieszkało pod Wawelem ok. 100 tys. emerytów. Dziś jest ich już blisko 200 tys. Liczba mieszkańców w wieku nieprodukcyjnym przypadających na 100 mieszkańców w wieku produkcyjnym zwiększyła się w tym czasie z 48 do 70. A za 15 lat może to być 100 na 100. Mówiąc najprościej – dwie dekady temu dwóch pracujących utrzymywało jednego niepracującego, a niebawem jeden pracujący będzie musiał utrzymać jednego niepracującego.

Lawinowo przybywa w Krakowie osób po osiemdziesiątce. Trzy czwarte z nich to kobiety, w wielu wypadkach – samotne. Równocześnie rośnie w mieście liczba zgonów: piętnaście lat temu umierało 7 tys. krakowian rocznie, dziś jest to 8 tys., a za 15 lat ma być nawet 10 tys. – z uwagi na starzenie się kolejnych powojennych wyżów. Nadzieje na zrównoważenie ubytków wiązać można jednak z przyrostem naturalnym, który w ostatnich pięciu latach wyraźnie przyspieszył, a także z napływem młodych migrantów – zarówno z innych części Małopolski, jak i spoza regionu.

Co istotne – w gronie migrantów z regionu dominują młode kobiety, w wieku rozrodczym, chętnie zakładające rodziny – to głównie im zawdzięczmy rosnącą od kilku lat liczbę małżeństw (obecnie 4,5 tys. rocznie, przy 1,4 tys. rozwodów) oraz urodzeń (9,4 tys. rocznie).

Uczelnie, praca i… najlepsze lotnisko

Coraz większe zainteresowanie osadnictwem w Krakowie wyrażają obcokrajowcy – i to zarówno ci ze Wschodu (Ukraina, Białoruś, kraje azjatyckie), jak i Zachodu (a ściślej – południa Europy: Portugalii, Hiszpanii, Włoch, Grecji); magnesem dla tych ostatnich są dynamicznie rozwijające się usługi dla (globalnego) biznesu. Jedyną konkurencję dla Krakowa w skali całego kontynentu stanowi dziś dla Krakowa Dublin i to się raczej w najbliższych kilkunastu latach nie zmieni – chyba że na korzyść stolicy Małopolski. Wiele zależy tutaj od rozwoju sytuacji po Brexicie oraz gospodarczej kondycji (i pozycji) Polski w kolejnych latach.
Atrakcyjność Krakowa wydatnie podnosi największe po Warszawie nagromadzenie dobrej klasy szkół i uczelni wyższych – one także są magnesem dla przybyszy oraz inwestorów szukających wysoko wykwalifikowanych kadr.

Duże znaczenie odgrywa coraz lepsza sieć tras dojazdowych – obok autostrady A4, także S7, której ostatnie odcinki inny być gotowe za góra trzy lata.

Nie do przecenienia jest rola, jaką odgrywa Kraków Airport – największe regionalne lotnisko w Polsce i najszybciej rozwijający się w Europie port w kategorii od 5 do 10 mln odprawionych pasażerów rocznie. W całym 2019 r. Balice obsłużyły ponad 8,4 mln osób, o 1,64 mln więcej niż w roku 2018. Drugi co do wielkości Gdańsk odprawił o ponad 3 mln osób mniej. Trzecie – Katowice – dwa razy mniej. Wrocław celował w 3,5 mln pasażerów, czyli tylu, ilu Kraków odnotował w roku… 2012. Epokę temu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 29

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
6 stycznia, 14:03, Jędrzej:

Po pierwsze są też inne raporty, które inaczej prognozują. Poza tym, co to za napalony dziennikarz to pisał. Kilka razy prztyczki w stronę Wrocławia... a przecież w wielu rankingach to Wrocław wygrywa, jako najszybciej rozwijające się miasto polskie od lat 90., etc... Autor mógłby zauważyć z jakiej pozycji startował Wrocław po wojnie, a z jakiej Kraków. Które miasto było przez całą komunę dofinansowane, a które nie. Wystarczy porównać przytaczaną tu demografię. Kraków przed wojną 250 tyś. Wrocław 650 tyś. Przecież to było dwa razy mniejsze miasto od Wrocka. Po prostu jesteście beneficjentami komuny i tego że w Was zawsze inwestowano, bo Wrocław to przecież takie "niemieckie" miasto. Poza tym depopulacja Krakowa do 2050 będzie olbrzymia, nic o tym nie przeczytasz. Więcej obiektywizmu, mbiej szoinizmu. A tak poza tym wszystkiego dobrego Krakusom!

może przedstaw te inne raporty ??

J
Jędrzej

Po pierwsze są też inne raporty, które inaczej prognozują. Poza tym, co to za napalony dziennikarz to pisał. Kilka razy prztyczki w stronę Wrocławia... a przecież w wielu rankingach to Wrocław wygrywa, jako najszybciej rozwijające się miasto polskie od lat 90., etc... Autor mógłby zauważyć z jakiej pozycji startował Wrocław po wojnie, a z jakiej Kraków. Które miasto było przez całą komunę dofinansowane, a które nie. Wystarczy porównać przytaczaną tu demografię. Kraków przed wojną 250 tyś. Wrocław 650 tyś. Przecież to było dwa razy mniejsze miasto od Wrocka. Po prostu jesteście beneficjentami komuny i tego że w Was zawsze inwestowano, bo Wrocław to przecież takie "niemieckie" miasto. Poza tym depopulacja Krakowa do 2050 będzie olbrzymia, nic o tym nie przeczytasz. Więcej obiektywizmu, mbiej szoinizmu. A tak poza tym wszystkiego dobrego Krakusom!

A
Ale żenada
5 stycznia, 13:30, Gość:

Nie wzrośnie. Bańka korporacyjna nie utrzyma się tyle czasu.

6 stycznia, 07:13, Gość:

Ales glupi. Ahaha mlim zdaniem czasy bezproduktywnej powtarzalnej pracy w przemysle tranaporcie handlu juz minely teraz tylko programowanie i praca w R

Jasne, praca w przemyśle jest "bezproduktywna" - tego teraz uczą w tych wszystkich prywatnych "uczelniach", gdzie swój "licencjat" zrobiłeś? Jest to niezłe świadectwo, ile te wszystkie Wyższe Szkoły Gotowania na Gazie są warte, oraz ile jest warte "wykształcenie", które tam się kupuje.

I taki ktoś innym wymyśla od "głupich"...

G
Gość
5 stycznia, 13:30, Gość:

Nie wzrośnie. Bańka korporacyjna nie utrzyma się tyle czasu.

Ales glupi. Ahaha mlim zdaniem czasy bezproduktywnej powtarzalnej pracy w przemysle tranaporcie handlu juz minely teraz tylko programowanie i praca w R

G
Gosc

2020. 775 tys. mieszkancow, 2035. 800 tys. mieszkancow. To oznacza stagnacje nie rozwoj.

G
Gość

Słoików mamy juz za wiele reszcie dziekujemy nie zatruwajcie juz krakowa

G
Gość
5 stycznia, 12:11, Gość:

Z niecierpliwością czekam na zmniejszenie liczby ludności w Krakowie oraz na zmniejszenie powierzchni miasta, a jednocześnie na zwiększenie liczb ludności Katowic i Łodzi. Miasta przemysłowe powinny rosnąć a biurowe się kurczyć, tym bardziej, że Kraków nie nadaje się do bycia milionową metropolią, gdyż od lat czuje się dyskomfort życia w przeludnionym mieście (nasilający się w roku akademickim, gdy przyjeżdża chmara studentów - jakby drugie miasto wojewódzkie). Uczelnie mogłyby zmniejszyć liczbę miejsc dla studentów w samym Krakowie a w zamian za to otworzyć wydziały zamiejscowe w innych miastach Małopolski (w Tarnowie, nowym Sączu, Oświęcimiu), a np. Uniwersytet Pedagogiczny powinien zostać przeniesiony z Krakowa do Nowego Targu (w Krakowie jest UJ a posady dla nauczycieli czekają w … Szaflarach). Ideałem byłaby też secesja nowej Huty - Krakow byłoby od razu mniejszy. Miasto jest za duże!

Ale farmazon . A najlepsze w tym, to secesja Nowej Huty. A ci wszyscy ludzie, to gdzie będą jeździć? Do Proszowic ? Można też dokonać innych secesji i ograniczyć Kraków do plant. Czy wówczas będzie luźniej?

P
Proponuję

Moim zdaniem WSZYSTKIE prywatne tzw. "uczelnie" (cudzysłów zamierzony) powinny być wyprowadzone z Krakowa na prowincję; w Krakowie zupełnie wystarczą te duże uczelnie państwowe. Oznaczałoby to same korzyści w ogóle dla wszystkich:

- ci, którym wystarczają "licencjaty" z takich Wyższych Szkół Gotowania na Gazie, mieliby możliwość "nauki" (lub imprezowania) u siebie, na miejscu. A więc taniej

- rozładowałoby to nieco przeludnienie Krakowa

- przytrzymałoby to ludność "w terenie" i zachęciłoby różne korporacje do inwestycji także w mniejszych ośrodkach ("siła biurowa" na miejscu). Wpłynęłoby to na jakieś ożywienie tamże

- zlikwidowałoby problem "wieloetatowości" pracowników akademickich - bo raczej trudno byłoby być i wykładowcą w Krakowie i jednocześnie np. w Tarnowie

- ...dopiszcie jeszcze inne

Naprawdę w Krakowie te duże uczelnie zupełnie by wystarczyły.

G
Gość

Nie wzrośnie. Bańka korporacyjna nie utrzyma się tyle czasu.

o
ola
5 stycznia, 09:14, Rudy z Budy:

Przyrost ludnosci w Krakowie bedzie uzalezniony czy znow pojawia sie tu Niemcy czy tez nie. Ostatnim razem kiedy tu byli to wymordowali w swoich katowniach kilkadziesiat tysiecy Krakowian, kazdej plci i w kazdym wieku.

Dzisiaj sa wlascicielami Gadzinowki Krakowkiej gdzie rekoma folksdojczy tam pracujacych sieja antypolska propagande oraz antypolskie klamstwa w stylu ich patrona medialnego, niejakiego Goebellsa.

5 stycznia, 10:20, Gość:

Debil z ciebie straszny

5 stycznia, 12:48, Rudy z Budy:

debil...a dlaczego, masz jakikolwiek argument oprocz uzywania wyzwisk w stylu POwca....przeciez w czasie niemieckiej okupacji Niemcy wymordowali okolo 50 tysiecy mieszkancow miasta a wlascicielem Gadzinowki Krakowskiej sa Niemcy z koncernu prasowego Verlagsgruppe z Passau....

Polemizujesz z FAKTAMI o mieście zaczerpniętymi z GUS, obrażasz bezpodstawnie dziennikarza, który je przytacza i jedyna gazetę, która na bieżąco tak dużo i rzetelnie informuje o mieście, A której nie masz obowiazku czytać. Nota bene sprzedali ją za grube pieniądze niemieckiemu wydawnictwu stuprocentowi polscy patrioci, jak ty. Wyciągasz wnioski z dudy na tej samej zasadzie, na jakiej ja mogę stwierdzić, że skoro tak tu na tym forum mieszasz, to jesteś potomkiem stalinowskich oprawców. Bo że jesteś oszczerczym swirem trafnie zauwazyli już inni.

a
alojzy
5 stycznia, 8:25, zif:

Z tym przemysłem w Krakowie to śmiech na sali

5 stycznia, 12:00, Gość:

To nie tylko śmiech na sali, ale wręcz kłamstwo propagandowe. Przecież prawie wszystkie fabryki, które były w Krakowie, zostały wyprowadzone z miasta, albo zlikwidowane. Jedyną pozostałością przemysłu jest Kombinat Metalurgiczny w Nowej Hucie (uważam, że Nowa Huta powinna być odrębnym miastem a nie częścią Krakowa), który jest 1/5 dawnego kombinatu. Zakłady Armatura - przeniesione daleko poza Kraków, chyba do Dobczyc czy do Myślenic (o ile się nie mylę), Maraculum - chyba do Niepołomic, o ile istnieje, Wawel (zakłady cukiernicze) - chyba przeniesione do Dobczyc - na pewno sam zakład nie znajduje się w Krakowie - jedynie biura, Vistula - chyba jest w Myślenicach, Zakłady im. J. Dąbrowskiego (producent koszul męskich) - nie wiem, czy w ogóle istnieją, a koszule z tej fabryki nosiła połowa Polski, Zakłady budowy Maszyn i Aparatury im. Szadkowskiego - na pewno nie ma ich w Krakowie, a nie wiem, czy w ogóle istnieją, ZREMB - zniknął, KFAP - nie ma w Krakowie od lat itd. Kłamią jak z nut. Kraków to las biurowców a brak przemysłu, czyli rośnie miasto-pasożyt. Tak, pasożyt, gdyż biura "zjadają" dochód narodowy a fabryki go generują, czyli np. Katowice (które się wyludniają) pracują na Kraków.

myslenie z prl, po co fabryki w miescie? dobrze, ze sa na prowincji, biura zjadaja dochod? pracownicy biurowi wymagaja wiekszego wyksztalcenia w zwiazku z tym zaraviaja wiecej, to generuje zyski dla miasta, gdzie pracuja bogatsi ludzie, a nie niskooplacana kadra produkcyjna

G
Gość

Rzeszow to sciema bo zwiekszyli powierzchnie o 2x

G
Gość

Z niecierpliwością czekam na zmniejszenie liczby ludności w Krakowie oraz na zmniejszenie powierzchni miasta, a jednocześnie na zwiększenie liczb ludności Katowic i Łodzi. Miasta przemysłowe powinny rosnąć a biurowe się kurczyć, tym bardziej, że Kraków nie nadaje się do bycia milionową metropolią, gdyż od lat czuje się dyskomfort życia w przeludnionym mieście (nasilający się w roku akademickim, gdy przyjeżdża chmara studentów - jakby drugie miasto wojewódzkie). Uczelnie mogłyby zmniejszyć liczbę miejsc dla studentów w samym Krakowie a w zamian za to otworzyć wydziały zamiejscowe w innych miastach Małopolski (w Tarnowie, nowym Sączu, Oświęcimiu), a np. Uniwersytet Pedagogiczny powinien zostać przeniesiony z Krakowa do Nowego Targu (w Krakowie jest UJ a posady dla nauczycieli czekają w … Szaflarach). Ideałem byłaby też secesja nowej Huty - Krakow byłoby od razu mniejszy. Miasto jest za duże!

G
Gość
5 stycznia, 08:25, zif:

Z tym przemysłem w Krakowie to śmiech na sali

100% prawdy!!! W Krakowie nie ma żadnego przemysłu! A z tym Klubem Jagieloński to już se dajcie spokój!!!

G
Gość
5 stycznia, 8:25, zif:

Z tym przemysłem w Krakowie to śmiech na sali

To nie tylko śmiech na sali, ale wręcz kłamstwo propagandowe. Przecież prawie wszystkie fabryki, które były w Krakowie, zostały wyprowadzone z miasta, albo zlikwidowane. Jedyną pozostałością przemysłu jest Kombinat Metalurgiczny w Nowej Hucie (uważam, że Nowa Huta powinna być odrębnym miastem a nie częścią Krakowa), który jest 1/5 dawnego kombinatu. Zakłady Armatura - przeniesione daleko poza Kraków, chyba do Dobczyc czy do Myślenic (o ile się nie mylę), Maraculum - chyba do Niepołomic, o ile istnieje, Wawel (zakłady cukiernicze) - chyba przeniesione do Dobczyc - na pewno sam zakład nie znajduje się w Krakowie - jedynie biura, Vistula - chyba jest w Myślenicach, Zakłady im. J. Dąbrowskiego (producent koszul męskich) - nie wiem, czy w ogóle istnieją, a koszule z tej fabryki nosiła połowa Polski, Zakłady budowy Maszyn i Aparatury im. Szadkowskiego - na pewno nie ma ich w Krakowie, a nie wiem, czy w ogóle istnieją, ZREMB - zniknął, KFAP - nie ma w Krakowie od lat itd. Kłamią jak z nut. Kraków to las biurowców a brak przemysłu, czyli rośnie miasto-pasożyt. Tak, pasożyt, gdyż biura "zjadają" dochód narodowy a fabryki go generują, czyli np. Katowice (które się wyludniają) pracują na Kraków.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska