Rafał B. na napady zawsze ubierał się tak samo - granatowa czapeczka z daszkiem, owinięta bandażem ręka, czasem jakiś opatrunek na twarzy. - Mówił, że w ten sposób chce się zakamuflować oraz wzbudzić zrozumienie w pracownicach banku - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej Bogusława Marcinkowska.
Pierwszy z napadów miał miejsce 20 lipca 2009 r. na os. Kościuszkowskim.
Rafał B. wszedł do oddziału banku z plecakiem i czarnym neseserem. Powiedział do kasjerki: "pakuj pieniądze" i podał białą kopertę. Otworzył neseser, w którym miał schowany pistolet (kasjerka nie mogła rozpoznać czy był prawdziwy). Dodał: "rób tak, by nikomu nic się nie stało".
Kobieta zapakowała mu 4,7 tys. zł do koperty. Następne dwa napady: 21 września na placu Bieńczyckim i 16 listopada na os. Kazimierzowskim przebiegały według podobnego scenariusza (B. skradł wtedy 12,4 oraz 8,2 tys. zł). Podczas pierwszego z nich po kradzieży... przeprosił kasjerkę i wyszedł. Pieniędzy jednak nie zapomniał.
Mężczyzna miał dobrze rozeznany teren - wybierał małe placówki, praktycznie bez ochrony. Przesłuchiwany w prokuraturze przyznał się do winy. - Mówił, że miał trudną sytuację finansową i kredyty w bankach - mówi Marcinkowska. Rafał B. siedzi obecnie w tymczasowym areszcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?